Joanna Szczepkowska: Nowe pokolenia, całkiem nowi ludzie

Czy Putin napadnie na Polskę? – zapytała mnie nastolatka, z którą siedziałam na plaży.

Publikacja: 02.09.2022 17:00

Joanna Szczepkowska, prezes Związku Artystów Scen Polskich

Joanna Szczepkowska, prezes Związku Artystów Scen Polskich

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Obie już dłuższy czas patrzyłyśmy w morze. Było spokojne, fale przypływały cicho i równomiernie, więc obraz był raczej kojący. Nie tyle więc samo pytanie, ile okoliczności, w jakich je zadano, były poruszające. Jakby przyniosło je morze, nie dlatego, że jest ciemne i agresywne, tylko właśnie dlatego, że jest takie piękne i łagodne. Pytanie wywołało niepokój – pewnie jako myśl, że można takie morze i takie chwile stracić.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Szkaradna twarz pisowskiej „elity”

Naście lat to niedużo, ale już mówimy o szczególnym pokoleniu. Ono słyszy i wie o zagrożeniach, umysł młodych jest podszyty niepokojem. Dużo się mówi i czyta o całkiem nowej młodzieży, o innej mentalności niż u tej z poprzednich dziesięcioleci. Są też tacy, którzy uważają, że każde pokolenie jest inne i nowe i każdemu dziwią się poprzednie pokolenia.

Rzeczywiście, nie ma wielkiego sensu obwinianie dzisiejszej młodzieży o to, że jest, jaka jest, wzdychanie za swoim pokoleniem, jak wzdychali rodzice i dziadkowie. Ona jest taka jak epoka, która rodzi nowe wyzwania i nowe sposoby na przetrwanie. To nie tyle obyczajowość, ile podświadomy instynkt tworzy system moralny i filozofię życia. Zamiast narzekać na to, że młodzi siedzą ciągle w słuchawkach, lepiej zastanowić się, dlaczego tak jest i czemu to ma służyć, bo wszystko przecież ma jakiś sens i służy przetrwaniu.

Myślę o tym, co by było, gdyby, jak bywa w filmach, ożywiono jakiegoś nastolatka z XIX wieku i zostawiono sam na sam z dzisiejszym. Oczywiście, różnica ukazałaby się już na poziomie rozmowy samej w sobie. Wyobrażam sobie, jak nastolatek z przeszłości układa gładkie zdania, pilnując wymowy tak, żeby wszystko dotarło do kolegi, „nasz” natomiast coś odburkuje, nie patrząc na równolatka. To tak, jakby rozmowa sama w sobie straciła sens. Człowiek staje się bardziej wsobny, nie potrzebuje konwenansów.

Wyobrażam sobie, jak nastolatek z przeszłości układa gładkie zdania, pilnując wymowy tak, żeby wszystko dotarło do kolegi, „nasz” natomiast coś odburkuje, nie patrząc na równolatka. To tak, jakby rozmowa sama w sobie straciła sens. Człowiek staje się bardziej wsobny, nie potrzebuje konwenansów.

Szybko ukaże się jeszcze jedna różnica. Dawny nastolatek będzie chciał siebie przedstawić w jak najlepszym świetle, a nasz bez żenady powie: „jestem leniwy” albo „mam problem z czytaniem”. Nowy człowiek od dzieciństwa poznaje psychologiczne czy terapeutyczne pojęcia, które uwalniają go od balastu poczucia winy. „Jestem leniwy” oznacza cechę charakteru, właściwość, a nie wadę.

Dawny nastolatek byłby zaszokowany, słysząc tak jawną i beztroską psychoanalizę. Myślę, że szybko przeszedłby do pytań. Bo w przeszłości zadawano pytania, dzisiaj właściwie nie istnieją w rozmowach nastolatków. Oni wymieniają się faktami, oczywiście w formie obrazkowej. Właśnie – nie rozmowa, ale wymiana jest istotą komunikacji nowych ludzi. – Widziałeś to? – zapytałby nasz nastolatek, pokazując dawnemu w telefonie, jak ośmiornica wchodzi do butelki. Za rozmowę służy mu wspólne oglądanie. Dawny nastolatek wie tyle, ile wysłuchał, ile zdążył doświadczyć. Nasz nastolatek widzi i wie nawet to, co dzieje się równolegle tu i teraz. Wszystko krótko, migawkowo. Na ogół ma wielką potrzebę przekazania obrazu dalej, tak jakby chciał, żeby nowy człowiek zdążył poznać i zobaczyć jak najwięcej. Dawny nastolatek z pewnością chciałby porozmawiać o tej ośmiornicy, nasz już szykowałby się do pokazania kolejnego filmiku.

Istotą rozmowy dawnych nastolatków były pytania i odpowiedzi, istotą rozmowy nowych jest wspólne milczenie nad czymś, czego się doświadcza przez obraz. Może po prostu trzeba sobie wdrukować jak najwięcej tego świata, gdyby miał się przenieść na inną planetę? Oczywiście, nie tylko przyroda, a raczej rzadko przyroda to obiekt dla nastolatków. Nasz pokazałby dawnemu szereg dziwnych filmików albo gier, gdzie śmierć jest czymś błahym i doświadczanym jak etap w biegu. Nie da sobie tego odebrać – to jego czas na relaks. Bo odpoczynek od realnego świata mu się należy. Odgradza się słuchawkami, jego myślom towarzyszą obce dźwięki, może nawet zagłuszają te myśli.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: System czy naród

Tak, nastolatkowie zamykają się w świecie trudno dostępnym dla dawnych pokoleń. W sobie wiadomy sposób konstruują nową mentalność, nowy rodzaj wytrzymałości. Musi być w tym jakiś sens, skoro nawet spokojne morze przynosi pytanie o wojnę.

Obie już dłuższy czas patrzyłyśmy w morze. Było spokojne, fale przypływały cicho i równomiernie, więc obraz był raczej kojący. Nie tyle więc samo pytanie, ile okoliczności, w jakich je zadano, były poruszające. Jakby przyniosło je morze, nie dlatego, że jest ciemne i agresywne, tylko właśnie dlatego, że jest takie piękne i łagodne. Pytanie wywołało niepokój – pewnie jako myśl, że można takie morze i takie chwile stracić.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Grób Hubala w Inowłodzu? Hipoteza za hipotezą
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS