26 sierpnia 1992, godzina 14.10
Do tej pory komendant straży w Raciborzu czuwał przy radiu, ale lawina niepokojących meldunków oraz kolejne prośby o pomoc szybko uzmysłowiły mu, że sytuacja w lesie jest na granicy wymknięcia się spod kontroli. Starszy kapitan Franciszek Olchawa łapie więc oficerską czapkę, wsiada do dużego fiata i rusza. Gdy przejeżdża przez szeroką bramę, włącza koguta. Ruch na ulicy Reymonta w Raciborzu zamiera. Po dwustu metrach Olchawa skręca w lewo − na most Zamkowy nad Odrą, a następnie wciska gaz i pędzi w kierunku Kuźni. Droga zajmuje mu kilkanaście minut.
Leśnicy z Rud proszą, aby wezwać posiłki z Kędzierzyna – pożar szaleje na styku województw katowickiego i opolskiego. Kędzierzyn potwierdza, że natychmiast wysyła do akcji trzy wozy oraz cysternę z wodą. Alarmuje także jednostki z podległego mu terenu.
Strażacy z Kędzierzyna mają od razu jechać na drogę Kuźnia − Solarnia, żeby pomóc ugasić front pożaru. Kiedy docierają na miejsce, płomienie są już po drugiej stronie szosy.
Ci, którzy czekali na nie na drodze, byli bezradni. Nie dlatego, że zabrakło ludzi i sprzętu, ale dlatego, że ogień ich przechytrzył. Zanim doszedł do skraju szosy na tyle, aby dosięgła go woda z węży i armatek, strażacy zarejestrowali dochodzące spomiędzy drzew fuknięcia. Zajęte ogniem korony drzew eksplodowały, wyrzucając w powietrze płonące szyszki i kawałki gałęzi. Po kilku sekundach strażacy usłyszeli świsty, a nad ich głowami przeleciały z dużą prędkością żarzące się kawałki drzew. Kiedy się odwrócili, zobaczyli, jak deszcz płonących pocisków ląduje po drugiej stronie drogi, co najmniej kilkadziesiąt metrów od jej krawędzi. Tam, gdzie upadły, natychmiast strzelały w górę płomienie, które podsycał wiatr. W okamgnieniu oddzielne zarzewia połączyły się w drugą ścianę ognia.
To, czego strażacy właśnie byli świadkami, wydarzyło się za sprawą olejków eterycznych, które parując, utworzyły w powietrzu mieszaninę wybuchową eksplodującą przy kilkudziesięciu stopniach. Z tego powodu walka z pożarem zapowiada się wyjątkowo nierówna: co rusz żywioł będzie używać tej broni i strzelać swoimi pociskami ponad bezsilnymi ludźmi.