Michał Szułdrzyński: Musk, Twitter i kufel piwa

Czyżby miliarder się zorientował, że mediów społecznościowych nie da się tak łatwo naprawić?

Publikacja: 05.08.2022 17:00

Michał Szułdrzyński: Musk, Twitter i kufel piwa

Foto: AFP

Dopiero jesienią poznamy rozstrzygnięcie sporu między Elonem Muskiem a władzami Twittera, które pozwały go do sądu za zerwanie umowy na kupno serwisu. W kwietniu miliarder postanowił nabyć swój ulubiony serwis społecznościowy za 44 mld dol., czyli po ok. 55 dol. za akcję. Dziś kurs spadł do 40 dol. i firma widzi w tym efekt zamieszania z Muskiem.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Pamięci prof. Andrzeja Kosa

Ten najpierw zażartował na Twitterze, że chce kupić Twittera, a potem złożył formalną ofertę. Umowa zakładała, że kto odstąpi od jej finalizacji, zapłaci drugiej stronie okrągły miliard kary. Ale potem Musk stwierdził, że uzależni zakup od weryfikacji liczby użytkowników serwisu, twierdząc, że Twitter nie chce mu podać prawdziwego odsetka fikcyjnych kont i botów, które na nim zostały zarejestrowane. W lipcu oficjalnie poinformował o odstąpieniu od kupna.

Musk uchodzi za geniusza biznesu czasów rewolucji technologicznej. Miliardy zarobił na serwisie PayPal, który okazał się przełomem w płatnościach online. Dwie dekady temu założył prywatną agencję kosmiczną SpaceX, u której rząd USA zamawia zaopatrywanie międzynarodowej stacji kosmicznej. Musk zainwestował w technologię powracających na ziemię silników rakietowych, co radykalnie obniżyło koszty. Sam marzy o podróży na Marsa, gdzie wysłał jak dotąd... samochód. Od dekady Tesla, inne jego flagowe przedsięwzięcie, oferuje auta elektryczne, będąc pionierem na rynku nie tylko bezemisyjnej motoryzacji, ale również pojazdów autonomicznych. Sześć lat temu Musk włączył się zaś w projekt Neuralink – plan połączenia ludzkiego mózgu ze sztuczną inteligencją.

Gdy więc zdecydował o kupnie Twittera za jedną piątą swego majątku (wycenianego na 200 mld dol., co daje mu miano najbogatszego człowieka na Ziemi), świat technologii zastanawiał się, jaka sprytna idea kryje się za tym ruchem. I gdy trzy miesiące później Musk ogłosił, że wycofuje się z tej transakcji, wszyscy zastanawiają się dlaczego.

Gdy więc zdecydował o kupnie Twittera za jedną piątą swego majątku (wycenianego na 200 mld dol., co daje mu miano najbogatszego człowieka na Ziemi), świat technologii zastanawiał się, jaka sprytna idea kryje się za tym ruchem.

Część ekspertów uznała, że może spodziewa się globalnego kryzysu, który ma przyjść jesienią, woli więc stracić miliard, nie kupując Twittera, niż 44 mld, kupując firmę, której model biznesowy nie jest pewny. Choć chwali się 238 mln codziennych użytkowników, przez lata przynosiła straty, tak też było w drugim kwartale tego roku, gdy straty sięgnęły 270 mln dol. W raporcie giełdowym tłumaczono to spadkiem nakładów na reklamę i umocnieniem się dolara, co osłabiło przychody ze sprzedaży reklam poza USA. Dla porównania Facebook w drugim kwartale miał ponad 3 mld użytkowników i przyniósł 2,5 mld zysku...

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Mosbacher, aborcja i nieuchronny postęp

W myśl tej interpretacji Musk miał się zatem zorientować, że model biznesowy Twittera nie daje szans na stabilne zyski. Równocześnie miał uznać, że nie tak łatwo będzie usługę „naprawić”, co zapowiadał wiosną, gdy ogłaszał, że zrewolucjonizuje serwis, który zablokował konto Donalda Trumpa, i że uczyni go oazą wolności słowa. Być może zrozumiał, że władze platform społecznościowych znalazły się między młotem a kowadłem: albo niczego nie będą cenzurować, lecz narażą się na odpowiedzialność za pomówienia, rozpowszechnianie fałszywych informacji, ale i konflikty różnych kultur prawnych i podejść do wolności słowa w różnych krajach, albo wystawią się na zarzuty cenzurowania treści u siebie. Im bardziej rośnie świadomość tego, jak mocno serwisy społecznościowe zmieniły nasze myślenie, debatę publiczną i politykę, tym większym dylematem staje się to, co należy robić z treściami w nich zamieszczanymi.

A może po prostu Musk uznał, że gdy chce wypić kufel piwa, nie musi od razu kupować browaru.

Dopiero jesienią poznamy rozstrzygnięcie sporu między Elonem Muskiem a władzami Twittera, które pozwały go do sądu za zerwanie umowy na kupno serwisu. W kwietniu miliarder postanowił nabyć swój ulubiony serwis społecznościowy za 44 mld dol., czyli po ok. 55 dol. za akcję. Dziś kurs spadł do 40 dol. i firma widzi w tym efekt zamieszania z Muskiem.

Ten najpierw zażartował na Twitterze, że chce kupić Twittera, a potem złożył formalną ofertę. Umowa zakładała, że kto odstąpi od jej finalizacji, zapłaci drugiej stronie okrągły miliard kary. Ale potem Musk stwierdził, że uzależni zakup od weryfikacji liczby użytkowników serwisu, twierdząc, że Twitter nie chce mu podać prawdziwego odsetka fikcyjnych kont i botów, które na nim zostały zarejestrowane. W lipcu oficjalnie poinformował o odstąpieniu od kupna.

Pozostało 80% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi