Mo Farah nie był tym, za kogo się podawał

Mo Farah po 30 latach ujawnił w filmie BBC, że był nielegalnym imigrantem, przemyconym z Dżibuti do Londynu w celu niewolniczej pracy domowej. I miał szczęście, że potrafił szybko biegać.

Publikacja: 22.07.2022 10:00

Getty Images

Getty Images

Foto: Jan Kruger

Jego życie przez lata wyglądało jak współczesna bajka. Ręki księżniczki i połowy królestwa wprawdzie nie dostał, ale gdy w listopadzie 2017 roku odbierał w Buckingham Palace z rąk królowej Elżbiety II odznakę Kawalera Orderu Imperium Brytyjskiego za zasługi dla sportu, był już niekwestionowanym władcą brytyjskich biegów długich. Sir Mo – jak pisano powszechnie – jak mało kto zasłużył na ten zaszczyt.

Dla nowej ojczyzny zdobył cztery złote medale olimpijskie i osiem krążków w mistrzostwach świata, sześć w najcenniejszym kolorze. Mógł śmiało mówić, że dla pochodzącego z Somalii ośmioletniego chłopaka, który przybył na Wyspy Brytyjskie, nie znając słowa po angielsku, mając za cały majątek nieokreślone marzenia o byciu kimś ważnym, na przykład mechanikiem samochodowym lub lewoskrzydłowym Arsenalu, to niesamowita sprawa. No i ta troska królowej, która zapytała w czasie uroczystości, czy nie biega już trochę za długo i może czas na sportową emeryturę.

To wtedy nagle ogłosił, że będzie używał pełnego imienia i nazwiska: Mohamed Farah. Uzasadniał tę aktualizację wizerunku niezbyt jasno. – Po prostu czuję, że Mo jest skończony. To dobry moment, bo kończę ze startami na bieżni, przenoszę się na ulicę, do maratonów – mówił.

Dla większości Brytyjczyków pozostał jednak Mo, właściwie sir Mo, więc kiedy w lipcu 2022 roku w filmie dokumentalnym BBC „The Real Mo Farah” zobaczyli, jak staje przed kamerą i głośno mówi, że nie wiedzą, kim jest naprawdę, zrozumieli, że historia 39-letniego biegacza kryje znacznie więcej, niż kiedyś sądzono.

Pierwsze słowa bohatera filmu brzmiały dokładnie: – Prawda jest taka, że nie jestem tym, za kogo mnie uważacie. I wyjaśnił, że on, oficjalnie Mohamed Muktar Jama „Mo” Farah, pierwotnie nazywał się Hussein Abdi Kahin. Wbrew wcześniejszym opowieściom nie przyjechał do Londynu, aby zamieszkać z ojcem. W filmie potwierdza, że jego rodzina nigdy nie mieszkała w Wielkiej Brytanii. Ojciec zginął w wojnie domowej w Somalii, gdy chłopak miał cztery lata.

Nazywasz się Mohamed

Najbardziej wstrząsającym odkryciem filmu było to, że Farah znalazł się w Wielkiej Brytanii nielegalnie, jako ofiara przemytu taniej siły roboczej z Dżibuti. Było bowiem i, jak sugerują twórcy dokumentu, nadal istnieje zapotrzebowanie na niemal niewolniczą służbę dziewięcioletnich chłopców w angielskich domach w Londynie. Husseinowi Abdiemu Kahinowi na potrzeby przemytu dopisano nową tożsamość, zabraną prawdziwemu Mohamedowi Farahowi, który pozostał gdzieś w Somalii.

Poruszający dokument BBC, pokazując tę historię, śmiało otwiera temat współczesnego niewolnictwa w Wielkiej Brytanii, przy okazji ujawniając, ile hipokryzji było w oficjalnych wypowiedziach rządu na temat ogromu niebezpieczeństw towarzyszącego nielegalnej emigracji na Wyspy. Odkrycie, że efektem tej migracji jest również brytyjski skarb narodowy, biegacz z tytułem szlacheckim, najbardziej utytułowany w kronikach lekkoatletyki mistrz biegów długich na stadionowej bieżni, mocno zaprzecza oficjalnej narracji.

Film opowiada niemal całą historię przybycia Husseina Abdiego Kahina, dzieciaka ze skromnej rodziny rolniczej w Somalilandzie (to nieuznawana dziś przez społeczność międzynarodową republika islamska nad Zatoką Adeńską, która ogłosiła secesję od Somalii w 1991 roku) do Wielkiej Brytanii. Był rok 1993, dziewięcioletni Hussein nie miał żadnego wyboru, po prostu ktoś po niego przyjechał, zabrał z rozdartej rodziny do Dżibuti i tam powiedział, że teraz będzie mieszkać z dalekimi krewnymi w Europie. Chłopakowi, który pierwszy raz zobaczył z bliska samolot, perspektywa dalekiego lotu z nieznaną kobietą początkowo nawet się podobała.

Na londyńskim lotnisku też wszystko poszło względnie łatwo. Towarzysząca mu kobieta mówiła: – Nie zapomnij, nazywasz się Mohamed, Mohamed. Cały czas podczas zbliżania się do kontroli paszportowej słyszał, że ma nie zapomnieć, więc potwierdzał, że pamięta: – Tak, jestem Mohamed, Mohamed. Tak jak było w dokumencie podróży. Urzędnik w końcu przybił właściwą pieczątkę. Przeszli przez granicę. Hussein zobaczył jakiegoś mężczyznę, który rozglądał się, czekając na nich i swojego najstarszego syna Mohameda. Wtedy zdał sobie sprawę, że to właśnie on zajął miejsce Mohameda.

Czytaj więcej

Mo Farah nie ma nic do ukrycia

Czekał 30 lat, by móc wreszcie powiedzieć filmowcom BBC i całemu światu: – Ukrywałem fakt, że jestem nielegalnym imigrantem, ukryłem prawdę w autobiografii i we wszystkich wcześniejszych wywiadach. Ukryłem ją nawet przed swoją żoną Tanią i dziećmi, z których jedno ma na imię Hussein. Moi rodzice nigdy nie mieszkali w Wielkiej Brytanii. Zostałem oddzielony od matki i nielegalnie przywieziony do Wielkiej Brytanii pod nazwiskiem innego dziecka, Mohameda Faraha.

Jak wiele ofiar handlu ludźmi przed nim i po nim, od razu ciężko pracował. W jego przypadku – w mieszkaniu w zachodnim Londynie. Zawsze traktowany był jak służba, nie było mowy o jakimkolwiek bliższym związku z nową brytyjską rodziną. Robił na rozkaz właścicielki dosłownie wszystko: sprzątał cały dom, zajmował się dziećmi, mył je, oporządzał, nawet dla nich gotował. Nie miał prawa wyjścia z mieszkania, nie mógł chodzić do szkoły. Prawo do nauki w szkole w Feltham dostał dopiero po kilku latach harówki. – Jeśli chciałem mieć jedzenie w ustach, musiałem opiekować się innymi dziećmi – mówi w filmie.

Ciocia Kinsi

Jego los nie różnił się wtedy wiele od losów innych imigrantów, także z pokolenia Windrush, czyli tych, którzy przybyli na Wyspy z byłych brytyjskich kolonii na Karaibach w latach 1948–1973, potem mieszkali w Wielkiej Brytanii przez dziesięciolecia bez odpowiednich dokumentów, nie mając zagwarantowanych żadnych praw obywatelskich, a w końcu zostali odesłani samolotami, zgodnie z okrutnymi regułami Home Office (Ministerstwa Spraw Wewnętrznych), do „domu”, który tak naprawdę nie istniał.

Nauczyciele Faraha mieli z nim problemy. Chłopak prawie nie znał angielskiego, często wdawał się w bójki, na lekcjach miał trudności z koncentracją, do szkoły przychodził brudny, zmęczony i zaniedbany. Według raportu behawioralnego był „izolowany emocjonalnie i kulturowo”.

W końcu odkryto, że kobieta, która twierdziła, że jest jego matką, wcale nią nie była. Mohamed Farah znalazł jednak osobę, której mógł zaufać. Powiedział o swej prawdziwej tożsamości nauczycielowi wychowania fizycznego Alanowi Watkinsonowi. Watkinson i inni życzliwi nauczyciele skontaktowali się z opieką społeczną i życie wreszcie uśmiechnęło się do somalijskiego dzieciaka. Zamieszkał u matki szkolnego kumpla. Nowa opiekunka też pochodziła z Somalii, nazywała się Kinsi, uznał ją szybko i chętnie za swą ciotkę, choć żadne więzy rodzinne ich nie łączyły. – Naprawdę się mną zaopiekowała i wreszcie byłem szczęśliwy. Skończyło się na tym, że zostałem u cioci Kinsi całe siedem lat – mówi w filmie.

W tych znacznie lepszych czasach 14-letni Mohamed Farah już biegał wyczynowo. Sport okazał się jego jedyną prawdziwą szansą rozwoju. Mo biegał tak szybko, że Alan Watkinson dostrzegł w nim talent, dostrzegł także możliwość, by dzieciak reprezentował Wielką Brytanię. Problemem stały się dokumenty. Nie było przecież żadnego potwierdzenia, że jest obywatelem brytyjskim.

Ze szkoły słano więc do Home Office list za listem o podobnej treści: „Piszemy w sprawie naszego ucznia. Nazywa się Mohamed Farah i jest azylantem z Somalii. Bardzo chcielibyśmy, aby uzyskał obywatelstwo brytyjskie, aby mógł startować w mistrzostwach świata w lekkoatletyce i reprezentować Wielką Brytanię”.

Treść nie do końca była prawdziwa, o azyl dla Faraha nikt nie występował, ale liczne odwołania od negatywnych decyzji urzędników w końcu podziałały: 25 lipca 2000 roku Mo Farah został obywatelem brytyjskim, choć, gdyby przyjrzeć się sprawie bardzo wnikliwie, to na Wyspach noga właściwego Faraha nigdy nie stanęła.

Najbardziej poruszające sceny filmu pojawiają się, gdy sir Mo spotyka somalijskie kobiety, które go wychowały. Najpierw spotkał się z matką Aishą w rodzinnej wiosce w Somalilandzie. Widzowie usłyszeli, w jaki sposób matka tłumaczy wysłanie Husseina i jego brata bliźniaka Hassana ze strefy wojny w bezpieczne miejsce w Dżibuti. Jak twierdzi, nie miała pojęcia, w jaki sposób został przemycony do Anglii.

Potem Mo Farah zobaczył się przed kamerą z ciotką Kinsi, dzięki której miał prawdziwy dom w Londynie. Ciotka dała mu ciekawy prezent – numer telefonu do prawdziwego Mo Faraha. Czterokrotny mistrz olimpijski powiedział, że często myśli o tym „innym Mohamedzie Farahu, którego miejsce zajął w samolocie do Europy”. Porozmawiali więc telefonicznie, łatwo nie było, bo emocje musiały się pojawić.

Brytyjskie media twierdzą, że szybko odnalazły mężczyznę, którego tożsamość przypisano 30 lat temu małemu Husseinowi Abdiemu Kahinowi. Ten „prawdziwy” Mohamed Muktar Jama Farah żył w miarę spokojnie w Dżibuti, obecnie jest w Turcji, także ma 39 lat. Przeniósł się do Stambułu dwa lata temu, ponoć nawet studiuje, ale wciąż ma nadzieję, że pewnego dnia znajdzie się w Wielkiej Brytanii.

– Mohamed przez te wszystkie lata walczył o godny byt w milczeniu, dobrze wiedząc, że ktoś inny, używając jego nazwiska, osiąga rzeczy, o których mógł tylko pomarzyć. Pozostawiono go samemu sobie w Afryce, podczas gdy ten drugi chłopiec zyskał tak wiele możliwości w nowym kraju. To niewiarygodne, ale nie wydaje się zgorzkniały, choć raczej nie chce rozmawiać o tym, co się stało. Ma nadzieję, że wkrótce i on będzie mógł przeprowadzić się do Europy. Nie obchodzi go za bardzo, dokąd pojedzie, byleby tylko był bezpieczny i znalazł pracę. Zawsze marzył o życiu w Londynie – powiedział gazecie „MailOnline” jeden z krewnych tamtego Mohameda Faraha.

Pytania bez odpowiedzi

W filmie jest też scena, gdy Farah wraz z synem Husseinem odwiedza rodzinną wioskę. Widzimy go modlącego się przy grobie ojca. Widzimy go z dalszą rodziną, także z bratem Hassanem. Matka mówi, że grzechem jest kłamać na temat prawdziwej tożsamości. Hassan mówi, że zawsze był dumny z tego, kim naprawdę jest. Może ich słowa najbardziej pomogły Mohamedowi/Husseinowi podać publicznie nową prawdę. Pewne ryzyko było, prawnicy uprzedzali biegacza, że Home Office mogłoby odebrać mu przyznane 22 lata temu obywatelstwo.

Ministerstwo tym razem zareagowało tak, jak oczekiwała opinia publiczna i sam biegacz: urzędnicy szybko podali, że sprawa ponownie rozpatrywana nie będzie, że Home Office na pewno nie odeśle brytyjskiego szlachcica do Somalii. Dziennikarze jednak nie mogli odmówić sobie złośliwych komentarzy na temat tego dickensowskiego zwrotu akcji. „Ile złotych medali olimpijskich musi zdobyć osoba kolorowa, zanim Ministerstwo Spraw Wewnętrznych uzna ją za Brytyjczyka?” – zapytano w „Guardianie”. Podobne pytania na temat podejścia Wielkiej Brytanii do handlu ludźmi i traktowania migrantów pojawiły się w wielu mediach.

Obraz człowieka sukcesu pojawia się w tle, zamożnego sportowca (już w 2015 roku wyceniano majątek biegacza na 3 mln funtów, teraz szacuje się, że podwoił tę kwotę), spełnionego męża i ojca czwórki dzieci, też nie jest przesadnie eksponowany.

O tworzonej przez Mo Faraha wielkiej historii biegania w filmie „The Real Mo Farah” również wiele nie ma. O czterech złotych medalach olimpijskich w Londynie i Rio de Janeiro, o tym, że Mo Farah w latach 2011–2017 zdominował rozgrywane co dwa lata mistrzostwa świata, zdobywając sześć złotych i dwa srebrne medale na dystansach 5000 i 10000 metrów, tak samo jak nie wyliczano złotych krążków z mistrzostw Europy, których też ma wiele.

Może to dobrze, może nie, bo sir Mo Farah był przecież w grupie niesławnego trenera Alberto Salazara, który w 2015 roku został oskarżony i wyrzucony ze sportu za doping niektórych podopiecznych w ramach pracy pod znanym w świecie lekkoatletycznym szyldem Oregon Project. Oficjalne zarzuty dotyczyły trzech potwierdzonych przestępstw: posiadania testosteronu, współudziału w stosowaniu zakazanych metod wspomagania sportowców oraz oszustw podczas kontroli antydopingowych.

Już wtedy padały niewygodne pytania: co Farah wiedział o śledztwie BBC wobec trenera i swego bliskiego przyjaciela z grupy Galena Ruppa, czy kiedykolwiek kwestionował metody Salazara, wedle jakich przesłanek on i jego team wybrali w 2011 roku Oregon Project w celu rozwoju kariery, czy biegacz był świadomy poglądów Salazara, wśród których był ten, że „moralny” sportowiec może czuć się zmuszony do przyjmowania dopingu krwi, czyli erytropoetyny (EPO), albo czy zerwie związek z trenerem, który doprowadził go do tak wielu sukcesów. Ten związek zerwał w 2017 roku. Nikt nie oskarżył Mohameda Faraha o doping. Oregon Project zakończył żywot w 2019 roku.

Pomimo wyjaśnienia najbardziej istotnego fragmentu życia Mo Faraha, film BBC zostawia bez odpowiedzi kilka pytań w kwestiach tyczących jego szczególnej dziecięcej podróży. Nie wiadomo, jaką miał wizę. Nie do końca wiadomo, dlaczego ten pierwszy Mohamed Farah, spokrewniony przecież z londyńską rodziną zastępczą, do której przybył Hussein Abdi Kahin, musiał zostać w kraju. Kto właściwie zaaranżował tę akcję? Cień wątpliwości pojawia się także w kwestii roli rodziny Husseina w jego przemycie do Anglii. – Najtrudniej przyszło mi przyznać się przed sobą, że ktoś z moich bliskich mógł być zamieszany w handel mną – mówi sir Mo.

Ważnym problemem pokazanym w filmie jest to, że uzyskanie lub utrata obywatelstwa Wielkiej Brytanii może być sprawą arbitralną, że zbyt wiele zależy od woli i wiedzy lub niechęci i niewiedzy urzędników. Nawet jeśli takie obawy były przesadzone, bo sprawa dotyczyła osoby bogatej i sławnej, to przecież zawsze należy bać się biurokracji podszytej rasizmem.

Na pewno dokument BBC przypomniał europejskiej ojczyźnie sir Mo Faraha, że w ubiegłym roku co najmniej 10 000 dorosłych i dzieci zostało przemyconych do Wielkiej Brytanii i zmuszonych do przestępstw, wykorzystywania seksualnego lub, jak w przypadku Husseina/Mohameda, do niewolniczej pracy domowej.

Wrogie środowisko

Wedle organizacji non-profit Every Child Protected Against Trafficking (ECPAT UK) liczba ta jest prawdopodobnie rażąco zaniżona ze względu na skryty i złożony charakter tego wyzysku. Kate Gerbers, brytyjska ekspertka ds. handlu ludźmi, z którą konsultuje się Mo Farah w filmie BBC, uważa, że w Wielkiej Brytanii nadal obowiązuje strategia „wrogiego środowiska” wobec migrantów, jaką w 2012 roku wdrożyła po raz pierwszy ówczesna pani minister spraw wewnętrznych, przyszła pani premier Theresa May. Strategia ta miała zniechęcić ludzi do nielegalnej migracji oraz zmusić tych, którzy już przebywali na Wyspach, do wyjazdu.

Ten pomysł był kilkakrotnie modyfikowany, zwłaszcza po skandalu z 2018 roku związanym z Windrush, czyli z przymusową deportacją obywateli błędnie sklasyfikowanych przez Home Office jako nielegalni imigranci. Są jednak opinie organizacji charytatywnych i innych działaczy, w których twierdzi się, że stara strategia, znacząco ograniczająca dostęp nielegalnych migrantów do pracy, edukacji i opieki zdrowotnej – stała się dziś jeszcze bardziej twarda.

Przykładowo – w kwietniu rząd Borisa Johnsona uchwalił ustawę o obywatelstwie i granicach, która zawiera wysoce kontrowersyjny plan represji wobec osób przybywających bez wymaganej dokumentacji do Wielkiej Brytanii z Rwandy. I chociaż Wielka Brytania poczyniła duże postępy w stanowieniu prawa chroniącego wykorzystywanie dzieci, zwłaszcza w porównaniu z rokiem przybycia Mo Faraha do Londynu, to w ostatnich latach nastąpił w tej sprawie regres.

Dobrze, że sir Mo zabrał głos, nawet po 30 latach, gdyż jego siła społecznego oddziaływania jest nieporównywalnie większa niż tysięcy anonimowych ofiar handlu dziećmi. Niestety, niewiele z nich biega tak szybko jak on.

Jego życie przez lata wyglądało jak współczesna bajka. Ręki księżniczki i połowy królestwa wprawdzie nie dostał, ale gdy w listopadzie 2017 roku odbierał w Buckingham Palace z rąk królowej Elżbiety II odznakę Kawalera Orderu Imperium Brytyjskiego za zasługi dla sportu, był już niekwestionowanym władcą brytyjskich biegów długich. Sir Mo – jak pisano powszechnie – jak mało kto zasłużył na ten zaszczyt.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Grób Hubala w Inowłodzu? Hipoteza za hipotezą
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS