Atak rakietowy na cywilów w centrum handlowym wydaje się czymś skrajnie absurdalnym. Gdyby to było jeszcze przy linii frontu, gdyby obok stacjonowało jakieś centrum dowodzenia, gdyby w okolicy był kompleks wojskowy, fabryka amunicji etc. – można byłoby powiedzieć: po prostu błąd. Ale w taki błąd nikt nie wierzy. Krzemieńczuk leży daleko od linii zmagań bojowych, równo 500 kilometrów od najgorętszego dziś punktu tej wojny – Siewierodoniecka. Nie ma ani znaczenia strategicznego, ani – mimo że to miasto przemysłowe – nie wydaje się jakimś istotnym punktem machiny militarnej Ukrainy. Po co więc słać nań rakiety, gdy z góry wiadomo, że będzie to kolejne ryzyko mordu na cywilach?
Czytaj więcej
Współczesny Sejm jest w stanie uchwalić prawo w kilka godzin. Rząd przepycha tysiące przepisów takiego choćby Polskiego Ładu tylko dzięki dyscyplinie partyjnej.
Dzień po ataku służby informacyjne Rosji informowały, że rakiety miały zaatakować zakłady Kredmasz. Rzekomo pomyliły cel i w centrum handlowe uderzyły przypadkiem. Kreml chce w ten sposób obmyć ręce lepkie od krwi. Tyle że… tylko się pogrąża. Bo kompleks, który był ponoć celem odpalających rakiety zbrodniarzy, to fabryka sprzętu do budowy dróg. Gdyby rakiety nie „pobłądziły” i trafiły w Kredmasz – również zginęliby cywile. Zwykli, niezaangażowani w działania wojenne robotnicy, inżynierowie. Mężczyźni i kobiety. Czyż ich życie byłoby mniej warte od kobiet i dzieci robiących zakupy w centrum handlowym?
Śmierć idzie za wojną – ktoś powie. Zbrodnia to nieodłączny jej składnik. Tak było zawsze. I tak będzie. Owszem, ale mamy prawo sądzić, a to nie tylko dziedzictwo chrześcijaństwa, którym tak często wyciera sobie brudne gęby banda Putina, ale wnioski z całego wyrosłego na jego (chrześcijaństwa) gruncie współczesnego systemu traktatowego, że należy ograniczać cywilne ofiary wojen. A za sprawstwo zbrodni na cywilach jest się skazywanym przez międzynarodowe trybunały.
Wiem, że rosyjscy bandyci mają to za nic. Mam świadomość tego, co się działo w Czeczenii czy Syrii, ale przecież to, iż kremlowscy zbrodniarze tym się nie przejmują, nie oznacza, że cywilizowane zasady przestały obowiązywać, a my powinniśmy przestać wierzyć w podstawowe kategorie etyczne. W związku z tym nie ma i nie może być zgody, pal sześć – elementarnej tolerancji na tego typu zdarzenia. Ich sprawcy powinni być przez wszystkich i na zawsze wykluczeni ze społeczności cywilizowanego świata, wraz z tymi, którzy pod takim postulatem się nie podpisują. I nie może być w tej kwestii sporu.