A gdyby czcigodny starzec znów miał rację? W czasie (zdalnego) wystąpienia w Davos w minionym tygodniu Henry Kissinger, który właśnie skończył 99 lat, wywołał oburzenie w Ukrainie, Polsce i większości Europy Środkowej, przekonując, że zostało nie więcej niż dwa miesiące na dogadanie się z Putinem. Najlepiej akceptując jego ukraińskie podboje sprzed rozpoczętej 24 lutego inwazji: część Donbasu i Krym.
– Różni wielcy geopolitycy nigdy nie dostrzegają zwykłych ludzi. Nie widzą Ukraińców żyjących na ziemiach, które chcieliby wymienić w zamian za iluzję pokoju z Rosją – skomentował oburzony Wołodymyr Zełenski. – W 1938 r. wraz z rodziną uciekł z nazistowskich Niemiec, próbując ratować życie. Miał 15 lat, wszystko doskonale rozumiał. Wtedy nie mówił, że trzeba przystosować się do nazizmu, zamiast z nim walczyć – dodał ukraiński prezydent, odwołując się do żydowskich korzeni Kissingera.
Tyle że gdy sekretarz stanu w administracji Richarda Nixona przed pół wiekiem namówił prezydenta USA do operacji, która dała mu przepustkę do historii, oburzenie było o wiele większe. Jak można wchodzić w układy z Mao, zbrodniarzem, który miał na sumieniu miliony istnień ludzkich i zaprowadził komunizm w najludniejszym kraju świata – w Chinach? A jednak dziś mało kto ma wątpliwości, że to właśnie rozerwanie sojuszu, który łączył Pekin z Moskwą, było początkiem wielkiego zwycięstwa, jakie 20 lat później Ameryka odniosła nad Związkiem Radzieckim, bez jednego strzału kończąc zimną wojnę. Może więc i dziś Kissinger widzi więcej niż inni? Na przykład okrojoną, ale silną i nowoczesną, demokratyczną i praworządną Ukrainę, która za jedno pokolenie okaże się tak atrakcyjnym przykładem dla Rosjan, że i oni wyzwolą się z łańcuchów kremlowskiej dyktatury?
Czytaj więcej
Szczepionki, leki, procedury – świat jest dziś znacznie lepiej przygotowany na atak wirusa, niż był w 2020 roku. I przez to go lekceważy. Będzie tego gorzko żałować.
Stracone pokolenie
Prawda wydaje się niestety bardziej przyziemna. Były szef amerykańskiej dyplomacji wpisuje się w coraz głośniejszy chór tych, którym coraz bardziej ciąży wojna na Wschodzie i chętnie by ją zakończyli. Kosztem Ukrainy. – Czujemy coraz większe zmęczenie przynajmniej części krajów zachodniej Europy. Nie mówią nam tego wprost, ale wiemy, że chętnie by nas skłonili do kapitulacji – przyznaje Mychajło Podoliak, główny ukraiński negocjator w rozmowach z Rosją. – Jednak każde zawieszenie broni oznaczałoby tylko zamrożenie konfliktu, nie jego koniec – zastrzega.