Tak Stowarzyszenie Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu tłumaczy złożenie doniesienia do prokuratury na zamojski dom kultury, w którym lokalni artyści wspólnie z ukraińską młodzieżą zaśpiewali „Czerwoną kalinę", co ma rzekomo być dowodem na wołającą o prokuratorską interwencję „banderyzację" Polski przy okazji pomagania ukraińskim uchodźcom wojennym. Żadnych prawnych konsekwencji wobec domu kultury oczywiście nie będzie, ale niesmak pozostanie. Bo bez względu na swoją historię – znaną zapewne tylko dość wąskim środowiskom – dzisiaj pieśń ta jest już wyłącznie symbolem bohaterskiej walki Ukrainek i Ukraińców z raszystami Putina. Odwoływanie się do trudnej historii, żeby rozbić naszą solidarność z narodem, który dzisiaj broni także naszego bezpieczeństwa, to więcej niż zbrodnia.
Czytaj więcej
Małgorzata Bielecka-Hołda: „Razi mnie, kiedy miły starszy pan w telewizyjnej reklamie zachwala sok »z soczystych, polskich jabłek«. Przeszkadza mi w innej reklamie sielski obraz rodziny z dwójką dzieci, która zajada się na śniadanie dżemem z »polskich wiśni« i dżemem »z polskich truskawek«. To się dzieje od pewnego czasu – wycieranie sobie gęby polskością. Tandetne, w celach komercyjnych".
Stowarzyszenia kresowe od lat robią wiele dla upamiętnienia zbrodni wołyńskiej i chwała im za to. Pamięć nie może być jednak trwałą przeszkodą w przebaczeniu i pojednaniu, zwłaszcza jeśli to pojednanie jest dzisiaj w naszym żywotnym interesie, wobec realnego zagrożenia ze strony wspólnego wroga. Każdy, kto widząc zbrodnie Putina na Ukrainie, choćby pomyśli, że „Putin ma rację z tą denazyfikacją", jest w najlepszym razie jego użytecznym idiotą, jeśli nie zwykłym zdrajcą.
Pamięć nie może być jednak trwałą przeszkodą w przebaczeniu i pojednaniu, zwłaszcza jeśli to pojednanie jest dzisiaj w naszym żywotnym interesie, wobec realnego zagrożenia ze strony wspólnego wroga.
Pojednanie nie jest wrogiem pamięci, a rozpamiętywanie przeszłych krzywd rzadko dobrze służy przyszłości, zwłaszcza gdy ta jest i tak zagrożona. Zamiast udawać, że trudnej historii nie ma, i ignorować małe, ale głośne środowiska, które z rosnącej frustracji będą stawiać coraz bardziej absurdalne zarzuty, warto ją dzisiaj zamknąć jakimś odpowiednio spektakularnym gestem w wykonaniu obu prezydentów i zacząć od nowa zapisywać polsko-ukraińską historię. Wyzwanie na miarę mężów stanu, ale jeśli nie teraz, to kiedy?