Jacek Borkowicz: Niekonsekwentne oceny Tomasza Terlikowskiego

W artykule „Kto rzuci kamieniem w Benedykta?" („Plus Minus" 19–20 lutego) broniłem papieża emeryta przed zarzutami, jakie stawia mu Tomasz Terlikowski. Poddałem analizie list Benedykta, napisany już po przejściu medialnej burzy związanej z oskarżeniami kancelarii prawnej Westpfahl Spilker Wastl. Mój polemista, w odpowiedzi opublikowanej tydzień później w formie felietonu, nie odniósł się ani do samego listu, ani do mojej analizy.

Publikacja: 08.04.2022 17:00

Jacek Borkowicz: Niekonsekwentne oceny Tomasza Terlikowskiego

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Nie odmawiając kompetencji Terlikowskiemu, wykazałem jego niekonsekwencję w ocenie zarówno Josepha Ratzingera, porównywanego z papieżem Franciszkiem, jak i samego Franciszka, którego mój polemista w stosunkowo niedługim odstępie czasu osądzał z dwóch całkowicie odmiennych perspektyw. Również i do tych argumentów Terlikowski nie odniósł się w swojej odpowiedzi.

Czytaj więcej

Dlaczego Polska i Ukraina to naturalni sprzymierzeńcy

Po przeczytaniu raportu niemieckiej kancelarii stwierdziłem, że spośród rzekomych czterech przypadków zaniedbań ze strony Ratzingera jako arcybiskupa Monachium trzy oskarżenia są bezzasadne, natomiast czwarte, sprawa ks. Petera Hullermanna, „jest kwestią poważną i zasługującą na wyjaśnienie". Tymczasem media całego świata z upodobaniem powtarzają frazes o „czterech przypadkach zaniedbań", zrównując postawę Ratzingera z moralnym profilem tych kościelnych hierarchów, którzy rzeczywiście w sposób skandaliczny i notoryczny dopuszczali się tuszowania prawdy o pedofilii wśród księży. W ten sposób krzywdzi się człowieka, który „wkrótce stanie przed ostatecznym sędzią swojego życia" (cytat z listu Ratzingera) i który kłamać lub kręcić naprawdę nie ma już potrzeby. Podałem też moją interpretację tego przypadku, która – skoro nie mam dostępu do źródeł – w sposób oczywisty wyjaśnieniem być nie może, ale do której mam prawo.

Tu Terlikowski odpowiedział całym akapitem: „sprawa – wbrew zapewnieniom Borkowicza – wcale nie jest wyjaśniona", i obszernie uzasadnia swój sąd... przypadkiem Hullermanna. O pozostałych trzech ani słowa. Wygląda to tak, jakby mój polemista niedokładnie czytał artykuł, z którym polemizuje. Pytanie, czy czytał sam raport, w którym wszystkie cztery przypadki są wyczerpująco opisane, pozostawiam otwartym.

Czytaj więcej

Dlaczego Polska i Ukraina to naturalni sprzymierzeńcy

Zamiast zająć się meritum, drugą połowę swojej odpowiedzi poświęca Terlikowski na zarzut personalny. Ponoć jestem obojętny „wobec konkretnych osób skrzywdzonych, choćby przez księdza Petera Hullermanna". Z tego zarzutu tłumaczyć się nie będę, jestem autorem pierwszego w polskiej prasie katolickiej artykułu na ten temat i to powinno wystarczyć. Ale co znaczy słówko „choćby"? Czy były inne ofiary – przyjmijmy roboczo to oskarżenie – obojętności i zaniedbań Benedykta poza dziewczynką, przed którą obnażył się w parku ksiądz Hullermann? Pytam o konkretne nazwiska, bo przecież Terlikowskiemu zależy na konkretach.

Czytaj więcej

Czy LGBT jest ideologią?

Powtarzam to, co napisałem w artykule: w nauczaniu Kościoła nie ma „linii" ani wytycznych, nie ma też „złych" papieży przeciwstawianych tym „dobrym". Ale wobec każdego z nich szeregowy katolik może wyrażać krytykę, to jego prawo. Ja też jestem krytyczny wobec niektórych poczynań Ratzingera jako pasterza Monachium, ale nie tam, gdzie nie znajduję w nim winy. Z kolei pozostając wierny papieżowi Franciszkowi, krytykuję jego postawę wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę. W tym miejscu jestem bliski ocenom Tomasza Terlikowskiego. I wolałbym, żeby to właśnie, nie zaś bezzasadne spory i zarzuty, nadawało ton naszym relacjom.

Nie odmawiając kompetencji Terlikowskiemu, wykazałem jego niekonsekwencję w ocenie zarówno Josepha Ratzingera, porównywanego z papieżem Franciszkiem, jak i samego Franciszka, którego mój polemista w stosunkowo niedługim odstępie czasu osądzał z dwóch całkowicie odmiennych perspektyw. Również i do tych argumentów Terlikowski nie odniósł się w swojej odpowiedzi.

Po przeczytaniu raportu niemieckiej kancelarii stwierdziłem, że spośród rzekomych czterech przypadków zaniedbań ze strony Ratzingera jako arcybiskupa Monachium trzy oskarżenia są bezzasadne, natomiast czwarte, sprawa ks. Petera Hullermanna, „jest kwestią poważną i zasługującą na wyjaśnienie". Tymczasem media całego świata z upodobaniem powtarzają frazes o „czterech przypadkach zaniedbań", zrównując postawę Ratzingera z moralnym profilem tych kościelnych hierarchów, którzy rzeczywiście w sposób skandaliczny i notoryczny dopuszczali się tuszowania prawdy o pedofilii wśród księży. W ten sposób krzywdzi się człowieka, który „wkrótce stanie przed ostatecznym sędzią swojego życia" (cytat z listu Ratzingera) i który kłamać lub kręcić naprawdę nie ma już potrzeby. Podałem też moją interpretację tego przypadku, która – skoro nie mam dostępu do źródeł – w sposób oczywisty wyjaśnieniem być nie może, ale do której mam prawo.

Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Plus Minus
Przydałaby się czystka