Tomasz P. Terlikowski: Znikające piękno prawosławia

Rosja opowiadana przez literaturę niewiele ma wspólnego z tą prowadzącą wojnę w Ukrainie. Rosyjskie prawosławie znane z teologii niewiele ma wspólnego z tym, które obecnie pokazuje swoją twarz.

Publikacja: 01.04.2022 17:00

Tomasz P. Terlikowski: Znikające piękno prawosławia

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Magisterium i doktorat pisałem z filozofii rosyjskiej. W pierwszych latach swojej pracy zawodowej sporo też tłumaczyłem na język polski znakomitej teologii rosyjskiego prawosławia. Sergiusz Bułgakow, Mikołaj Bierdiajew, a nawet fragmenty Wasyla Rozanowa zostaną ze mną na zawsze. Lektura innych wielkich rosyjskiego odrodzenia religijnego czy później już emigracyjnych teologów – choćby Paula Evdokimova czy George'a Florovsky'ego – zostaną też ze mną zapewne na zawsze, o Fiodorze Dostojewskim (to już rzecz jasna literatura) nie zapominając. To jedno, niewątpliwie piękne oblicze Rosji i rosyjskiego prawosławia. I choć obecnie niemal go nie widać, nie należy o nim zapominać. Przesłonięte przez bieżące wydarzenia wciąż istnieje.

Czytaj więcej

Watykan wobec wojny. Bolesny sprawdzian dla Franciszka

Ale jest i drugie rosyjskie prawosławie, które z tym wspomnianym niewiele albo zgoła nic nie ma wspólnego. Jego oblicze widzimy, gdy patriarcha Cyryl święci ikonę dla oddziałów rosgwardii, które obecnie pacyfikują Ukrainę, ale także gdy bohater Związku Radzieckiego, były pilot ciężko ranny w Afganistanie, a obecnie mnich prawosławny i doradca prezydenta Federacji Rosyjskiej Cyprian (Burkov) przekonuje, że Rosyjska Cerkiew Prawosławna powinna włączyć się w proces „denazyfikacji" ukraińskich jeńców wojennych.

Jak miałby taki proces wyglądać? Mnich chce przekonywać Ukraińców, że prawda została „przekazana naszemu, rosyjskiemu narodowi", a „to, co się wydarzyło, było nieuchronnym wyrazem woli Bożej".

Niestety, to nie jest żart. „Czeka nas praca z jeńcami wojennymi, którzy zostaną przeniesieni z zajmującego się nimi Ministerstwa Obrony do systemu penitencjarnego" – oznajmił Cyprian.„Wiadomo, że w ciągu ostatnich ośmiu lat społeczeństwo Ukrainy zostało przeformowane ze zwyczajnych w istocie rosyjskich ludzi w banderowców, nacjonalistów – w istocie w faszystów. I teraz trzeba będzie wobec żołnierzy przeprowadzić proces odwrotny, taki jak po końcu wielkiej wojny ojczyźnianej wobec Niemców" – przekonywał mnich.

Jak miałby taki proces wyglądać? Mnich chce przekonywać Ukraińców, że prawda została „przekazana naszemu, rosyjskiemu narodowi", a „to, co się wydarzyło, było nieuchronnym wyrazem woli Bożej".

Jeszcze mocniej wypowiada się zwierzchnik Rosyjskiej Prawosławnej Cerkwi Staroobrzędowej metropolita Korneliusz. Jego zdaniem wojna Rosji z Ukrainą jest „wojną dobra ze złem" (przy czym dobro reprezentuje Rosja), „ostatnią próbą przed Armagedonem". Z takim rozumieniem tej wojny związany jest również apel, który metropolita kieruje do Ukraińców. „Pomyślcie i złóżcie broń, nigdy nie jest za późno na skruchę" – przekonuje zwierzchnik rosyjskich staroobrzędowców i dodaje, że jest przekonany, iż „sprawa Rosji jest słuszna", że „na pewno będziemy wielkim narodem, tak jak to było wcześniej, będziemy wielkim imperium".

Czytaj więcej

Tomasz P. Terlikowski: Potępienie, na które nie stać Watykanu

Przykłady takiego myślenia można mnożyć. To one, niestety, budują oblicze rosyjskiego prawosławia (także tego przez wieki prześladowanego przez główny nurt cerkiewny). I nic nie wskazuje na to, by piękne, głębokie oblicze teologii prawosławnej, jaką znam z dzieł wielkich pisarzy, emigrantów czy tych, którzy uciekli przed bolszewicką rewolucją, miało wrócić. Szczególnie że i w ich pismach znaleźć możemy wątki, które dzisiaj znajdują swój straszliwy wyraz w ideologii Putina. Warto przypomnieć, że piewca wolności, jakim był Bierdiajew, pod koniec życia chciał wracać do Związku Sowieckiego, bo zachwycił się Stalinem, piewca piękna ikon o. Paweł Floreński był jednocześnie czarnosecinnym antysemitą, a Fiodor Dostojewski, jeśli czytać jego publicystykę, a nie książki, raczej nosiłby dzisiaj na ramieniu literę Z, niż bronił Ukrainy. I to także jest prawda o Rosji.

Magisterium i doktorat pisałem z filozofii rosyjskiej. W pierwszych latach swojej pracy zawodowej sporo też tłumaczyłem na język polski znakomitej teologii rosyjskiego prawosławia. Sergiusz Bułgakow, Mikołaj Bierdiajew, a nawet fragmenty Wasyla Rozanowa zostaną ze mną na zawsze. Lektura innych wielkich rosyjskiego odrodzenia religijnego czy później już emigracyjnych teologów – choćby Paula Evdokimova czy George'a Florovsky'ego – zostaną też ze mną zapewne na zawsze, o Fiodorze Dostojewskim (to już rzecz jasna literatura) nie zapominając. To jedno, niewątpliwie piękne oblicze Rosji i rosyjskiego prawosławia. I choć obecnie niemal go nie widać, nie należy o nim zapominać. Przesłonięte przez bieżące wydarzenia wciąż istnieje.

Pozostało 84% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi