W zależności od regionu świata nazywano je wadami, namiętnościami, pożądliwościami, chorobami duszy czy nawet siedmioma demonami. Do katechizmów klasyfikacja siedmiu grzechów trafiła w XVI wieku. Znalazła się też w opublikowanym po raz pierwszy w 1992 r. i obowiązującym obecnie Katechizmie Kościoła katolickiego. Są to pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, łakomstwo, gniew i lenistwo. To z nich wywodzą się wszystkie inne ludzkie wady.
Nie ma miary, która pokazałaby, czy w ostatnim roku grzeszyliśmy bardziej czy mniej niż wcześniej. Z pewnością zmieniały się możliwości zrobienia czegoś wbrew normom postępowania. – Czas pandemii to w znacznym stopniu okres zawieszenia sfery publicznej, a zwłaszcza sektora usług turystycznych, hotelarstwa, gastronomii, rozrywki. Z pewnego punktu widzenia można na tę sferę spojrzeć jak na instytucjonalną infrastrukturę grzechu – mówi „Plusowi Minusowi" prof. Wojciech Pawlik, zajmujący się m.in. socjologią moralności. – Polacy w czasie pandemii zostali odcięci od okazji popełniania grzechów, które ta infrastruktura stwarzała. Spora część społeczeństwa pracuje w sposób zdalny. Tymczasem grzechy obżarstwa i opilstwa, cudzołóstwo i seksualna nieczystość, intrygi, kłótnie i wiele innych wymagają po prostu kontaktów społecznych, interakcji i instytucjonalnego zaplecza.
Jest też druga strona tego zjawiska: mniej kontaktów to słabsza kontrola społeczna ze strony sąsiadów, znajomych czy współpracowników nad tym, co robimy i w jaki sposób. Pandemia przypomniała nam też o nieprzewidywalności i ulotności życia, które teoretycznie sprzyjać mogą rozluźnieniu norm moralnych i religijnych. W takich warunkach pojawić może się myśl, aby nie odkładać tego, co mamy ochotę zrobić, nawet jeśli jest to wbrew regułom.
Pycha
Pycha jest początkiem grzechu każdego"; „Duch pyszny poprzedza upadek"; „Lepiej być skromnym pośród pokornych niż łupy dzielić z pysznymi". To maksymy ze Starego Testamentu. Pycha rozumiana jest jako przecenianie swoich możliwości i dumne okazywanie tego innym. Czy brzmi to jak opis zachowania osób, które w czasie pandemii ostentacyjnie rezygnują z noszenia maseczek ochronnych lub nie stosują się do innych zaleceń? W ostatnim roku media podawały historie osób, które najpierw negowały pandemię, po czym zakaziły się koronawirusem. Słyszeliśmy doniesienia typu: „Ukraiński influencer fitness, który nie wierzył w epidemię, zmarł w wieku 34 lat na Covid-19". Demonstracyjnie maski ochronnej nie nosił amerykański prezydent Donald Trump, który zaraził się jesienią. Wcześniej – jak przypomniała telewizja BBC – komentował, że jego kontrkandydat w wyborach na prezydenta Stanów Zjednoczonych, Joe Biden, wygląda komicznie, zasłaniając publicznie nos i usta.
Ukryta w takim zachowaniu pycha ujawnia się w tym, że ktoś polega na własnym przeczuciu, które nie ma oparcia w tym, co określa się jako Evidence-based medicine, czyli nauce opartej na dowodach i wnioskach wyciągniętych z obserwacji i eksperymentów. – Osoby, które nie mają wiedzy medycznej, często próbują narzucać wizję właściwego postępowania. Pojawiają się pseudoeksperci, którzy nie powołują się na wyniki badań naukowych, tylko przekonują do rozwiązań, pod którymi nie podpisałby się żaden odpowiedzialny lekarz. Kolejne osoby z dużą pewnością siebie przekazują niestety takie porady dalej – komentuje prezes Polskiego Towarzystwa Chorób Cywilizacyjnych prof. Filip Szymański.
Na pyszne kwestionowanie obowiązujących zasad można spojrzeć też inaczej – jak na reakcję wobec chaosu informacyjnego i niespójnych wypowiedzi ekspertów. Lekarze wielokrotnie tłumaczyli to tym, że zmieniał się aktualny stan wiedzy dotyczący choćby skuteczności maseczek czy uzasadnienia dla kolejnych obostrzeń. Zmienność bywała jednak tak duża, że pojawiało się poczucie dezorientacji, które otwierało drogę do kwestionowania nakazów, tworzenia autorskich strategii, często na podstawie informacji znalezionych przypadkowo w internecie, a potem jeszcze przekonywania do nich innych. Obserwowaliśmy to przed rokiem, gdy kolejne osoby opowiadały o różnych – niemających często nic wspólnego z realiami – scenariuszach pandemii, powołując się na wiedzę wujków i kuzynów, którzy mieli rzekomo posiadać dostęp do tajnych informacji.