Robert Mazurek: Houston ma problem

Owszem, wydał zasiłek dla ofiar pandemii, i to wydał na lamborghini, wypasionego forda, roleksa plus liczne wycieczki do lokali ze striptizem. I ze wszystkim w kilka dni się uwinął, zuch. Okrągły milion dolarów na to poszedł. Aha, bo bym zapomniał, jeszcze na wódkę dużo wydał. Amerykańską wódkę, bo to gość z Teksasu był, ale jest niewinny, czego dowiodę.

Publikacja: 03.12.2021 16:00

Robert Mazurek

Robert Mazurek

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Lee Price III – i pomyśleć, że u nas numeruje się tylko królów – dostał za to dziewięć lat i dwa miesiące więzienia. Za niewinność go wsadzili, jako żywo. A było to tak, że pan Lee, osoba o oczywistych marzeniach i nieoczywistym sposobie ich spełniania, dżentelmen notowany i to zdaje się nie na giełdzie, zgłosił się po pomoc. Jak dają, to bierz, jak biją, uciekaj – mawiała ciocia, może mieliśmy tę samą.

Być może pan Lee coś pokręcił z papierkami, może formalnie nie miał wielu pracowników, a nawet nie zatrudniał nikogo, ale przecież on nie dla siebie, on dla innych tę pomoc wziął. Dwa auta, wyczesane w kosmos lamborghini – ale jak już kupować, to nie biedawersję – i palący tyle co elektrociepłownia Kozienice ford, sportowy dostawczak (jesteśmy w Ameryce, tam mają wszystko) to faktycznie ślad węglowy jak stąd do Donbasu. To prawda, ale za jazdę samochodem jeszcze nie aresztują, poza tym mogli powiedzieć, że nie wolno, hybrydę by kupił.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Dopaść świra

Gdyby mojej osobie powierzono obronę pana Lee, to zauważyłbym, że mój klient, jako żywo, przyczynił się do walki z recesją i to w skali globalnej. Globalnej, bo sportowy wózek ma z Włoch, podzespoły do forda z całego świata, a i damy, z usług których korzystał, to nie dość, że samozatrudnione rzemieślniczki z organicznie wbudowanym warsztatem pracy, to jeszcze zapewne z wielu stron globu pochodzą. Za niewinność, go, wysoki sądzie, wsadzacie, a w dodatku z zawiści, bo któż nie chciałby pożyć choć kilku dni jak książę Lee, niechże będzie i Trzeci. Forsy nie kitrał, w ruch ją puścił, przedsiębiorczości nie sposób mu odmówić, więc w czym rzecz?

Twardy neoliberał powiedziałby, że przypadek teksańskiego cwaniaka udowadnia, że państwowa pomoc jest zawsze bezskuteczna i tylko oszuści się na niej wzbogacają. 

Twardy neoliberał powiedziałby, że przypadek teksańskiego cwaniaka udowadnia, że państwowa pomoc jest zawsze bezskuteczna i tylko oszuści się na niej wzbogacają. Nie jestem przekonany, ale nie chcę się wdawać w te dywagacje. Wiadomość o jegomościu z Houston dopadła mnie bowiem w szczególnej chwili. Oto zwrócono się do mnie, bym przeprowadził na Twitterze licytację na cel charytatywny. I tu jest problem, bo darczyńcy są, tylko celu nie ma. To znaczy są cele, jest ich mnóstwo, tylko każdemu towarzyszą wątpliwości, bo dlaczego mamy zbierać na to dziecko, a nie na inne? Więc musimy znaleźć coś bardziej uniwersalnego, ale czy pomoc domowi opieki ma sens, skoro tylko zwalnia z odpowiedzialności samorząd? Albo dom dziecka – przecież na to idą budżetowe pieniądze, mamy ich wyręczać?

My ten dylemat jakoś rozstrzygniemy, ale wielu ludzi ma realne wątpliwości, wszak wśród wyciągających rękę po pomoc wielu jest Price'ów, może nie tak spektakularnych jak nasz Lee III, ale tym gorzej dla nich. Są całe organizacje charytatywne, które na pomoc poszkodowanym przeznaczają już co dziesiątego dolara. Nie, nie pomyliłem się, dziesięć, góra dwadzieścia procent budżetu idzie na biedne afrykańskie dzieci, reszta na „cele organizacyjne". Ba, są wielkie międzynarodowe agendy, zwykle powiązane z ONZ-em lub UNICEF-em, gdzie wszystko ginie w kurzu wzbijanym przez ich landrovery pędzące do luksusowych afrykańskich hoteli. Spieszą na szkolenie.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Abdykacja króla Zygmunta

Jak w takiej sytuacji zaufać, jak rozróżnić, kto naciągacz, a komu warto pomóc. Na swój użytek mam jedno kryterium – muszę wiedzieć, kto zbiera. Co to za organizacja, kto za nią stoi, komu pomaga, czy nie angażuje się w polityczne wojenki – to mnie wystarcza. A czasem jest jeszcze prościej, bo kiedy siostra Angelika z Kapiri Mposhi potrzebuje forsy na szkołę, to wiem, że ona najpierw – w sobie tylko znany sposób – każdy grosz pomnoży, a potem ani się kto spostrzeże, jak w środku zambijskiego buszu stoi już nie tylko przedszkole, podstawówka i liceum, ale i koledż, a kto wie, pewnie wkrótce uniwersytet. Ja to wiem, bo Angelikę znam i niesamowity to egzemplarz.

Ale nie trzeba wysyłać grosza do Afryki, można się rozejrzeć dokoła. Biednych, niestety, nigdy nam nie zabraknie. I nie każdy od razu kupi sobie lamborghini. Zwłaszcza że drogi na prowincji marne.

Lee Price III – i pomyśleć, że u nas numeruje się tylko królów – dostał za to dziewięć lat i dwa miesiące więzienia. Za niewinność go wsadzili, jako żywo. A było to tak, że pan Lee, osoba o oczywistych marzeniach i nieoczywistym sposobie ich spełniania, dżentelmen notowany i to zdaje się nie na giełdzie, zgłosił się po pomoc. Jak dają, to bierz, jak biją, uciekaj – mawiała ciocia, może mieliśmy tę samą.

Pozostało 91% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS