"Rzeczpospolita": Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oświadczyła w Parlamencie Europejskim, że orzeczenie polskiego Trybunału Konstytucyjnego z 7 października o granicach prymatu prawa krajowego nad unijnym nie tylko podważa fundament, na jakim została zbudowana Wspólnota, ale też oznacza, że Polska zrobiła krok, na który nie odważył się żaden kraj. To zamach na Unię?
Von der Leyen nie mówi prawdy. I to z paru powodów. Trybunały konstytucyjne kilku państw członkowskich od lat orzekają, że prawo konstytucyjne bierze górę nad traktatami unijnymi. W szczególności w Niemczech w 2009 i w 2020 r., ale także francuska Rada Stanu potwierdziła wyższość krajowej konstytucji, choćby orzeczeniem z 1998 r. Podobnie uczynił francuski Trybunał Konstytucyjny w 2004 r. Teza von der Leyen jest fałszywa także dlatego, że sam traktat o UE mówi o tym, że kompetencje instytucji europejskich zostały przyznane i ściśle określone przez państwa członkowskie. Jest to więc dobrowolny transfer władzy, który z natury rzeczy może być cofnięty. Z definicji suwerenem jest zaś ten, do kogo pierwotnie należą kompetencje.
Czytaj więcej
Prawie 40 lat temu w grudniu 1981 roku reżim komunistyczny w Polsce wprowadził stan wojenny. Wielu członków Solidarności trafiło do więzienia tylko dlatego, że walczyli o swoje prawa - mówiła szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen otwierając debatę w Parlamencie Europejskim poświęconą wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. prymatu polskiej konstytucji nad prawem unijnym.
To rozumowanie da się zresztą posunąć dalej: Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) może interpretować wspomniane uprawnienia w sposób korzystny dla instytucji unijnych, ale może też przychylić się do stanowiska państw narodowych. Te ostatnie, w szczególności Francja, wielokrotnie występowały o przywrócenie oddanych wcześniej Unii kompetencji, głównie w polityce konkurencji. Wreszcie, gdyby trzymać się logiki von der Leyen, należałoby powiedzieć, że odrzucając w referendach konstytucję europejską w 2005 r., Francuzi i Holendrzy także zadali śmiertelny cios jedności Europy. Tam był zapis o bezwzględnym prymacie prawa europejskiego nad krajowym, który zniknął.
To dlaczego słowa von der Leyen powszechnie wzięto za dobrą monetę?