Na kolejne fale pandemii czy na kolejne pandemie, które mogą na jeszcze dłużej zatrzymać nas w domu, metawers wydaje się idealnym rozwiązaniem. Nic dziwnego, że ostatnio, prezentując wyniki finansowe swojej firmy, założyciel Facebooka Mark Zuckerberg ogłosił, że właśnie metawers to nowe lądy, które zamierza podbić.

Pojęcie metawersu ukuł trzy dekady temu amerykański pisarz science fiction Neal Stephenson. W wydanej w 1992 roku powieści „Zamieć" opisał rozwinięty system wirtualnej rzeczywistości, w której ludzie prowadzą życie za pomocą cyfrowych awatarów. Jest to więc zrozumiałe, że twórca Facebooka właśnie to uznał za przyszłość swojego serwisu. Jak podliczyli amerykańscy dziennikarze, słowo „metawers" padło w czasie godzinnej konferencji prasowej niemal dwa tuziny razy, a nowym mottem Zuckerberga stało się stworzenie „metaverse company", co jednak będzie kosztowało miliardy dolarów.

Warto już dziś zastanowić się nad tym, jakie to zjawisko może mieć konsekwencje. Bo szybko okazało się, że sam Facebook, który miał stać się narzędziem łączenia ludzi, by świat był lepszym miejscem, ujawnił mnóstwo skutków ubocznych. Odwrotną stroną genialnego mechanizmu pozwalającego doskonale dopasowywać reklamy do odbiorców, była możliwość manipulowania ludźmi, operacji propagandowych i dezinformacyjnych. Po wyborach w USA sami twórcy serwisu zdali sobie sprawę, że wrogowie Zachodu skorzystali ze stworzonych przez Zachód narzędzi, by w ten Zachód uderzyć. Ale nie tylko w niego. W 2017 r. w Mjanmie buddyjska większość zatrudniła speców, którzy na Facebooku przygotowali emocje pod ludobójstwo muzułmańskiej mniejszości Rohindżów. Tysiące osób zginęło, a setki tysięcy zostały z Mjanmy wygnane. Firma z Doliny Krzemowej była świadoma niebezpieczeństw, w pewnym momencie więc postawiła na budowanie grup. Tym razem okazało się, że grupy stały się narzędziem radykalizacji – trzy czwarte członków grup o charakterze radykalnych dołączyło do nich, ponieważ członkostwo zarekomendował im... algorytm Facebooka.

To właśnie Facebook stał się jednym z filarów tego, co Shoshana Zuboff nazwała kapitalizmem nadzoru, czyli systemem gospodarczym opartym na wielkich bazach danych na temat naszych zachowań, które są następnie monetyzowane w postaci reklam. Dzięki czemu przynosi miliardowe zyski. Stąd wezwania takich osób jak Chistopher Wylie, który ujawnił światu aferę Cambridge Analytica, by serwisy społecznościowe były ściśle regulowane przez prawo, nie zaś przez własne regulaminy. Jeśli metawers będzie czymś takim jak platforma społecznościowa do kwadratu, warto już dziś pomyśleć, co może pójść przy jego budowie nie tak. Bo dotychczasowe problemy zdawać się będą niewinną igraszką.