Czy zniewolą nas maszyny?

Jeżeli chcemy wiedzieć, co będą mogły w przyszłości robić roboty, popatrzmy na samych siebie. Przyjrzyjmy się wyznawanym przez nas wartościom i zasadom.

Aktualizacja: 07.06.2015 17:48 Publikacja: 05.06.2015 02:00

Czy zniewolą nas maszyny?

Foto: 123RF

Ci, którzy straszą przejęciem władzy nad ludźmi przez roboty, mają zazwyczaj na myśli nieprawdziwą sytuację, kiedy to rozwijają się tylko same maszyny, a wszystko inne wokół nich nie ulega zmianie. Podejście to bazuje na założeniu, że technologia sztucznej inteligencji będzie ewoluować w sposób całkowicie autonomiczny, w oderwaniu od jakichkolwiek procesów społecznych, kulturowych czy cywilizacyjnych.

Wielki czerwony guzik


Tymczasem w rzeczywistości rozwojowi robotyki, tak samo jak wszystkich innych dziedzin techniki, towarzyszą podejmowane przez ludzi działania dostosowawcze bazujące na respektowanych społecznie hierarchiach wartości. Mogą one sprawić, że w przyszłości roboty będą wykorzystywane w całkiem innym otoczeniu i na innych warunkach, niż obecnie sobie wyobrażamy.

W tym kontekście wątpliwe wydaje się w ogóle mówienie o tzw. etyce robotów. Etyka jako umiejętność odróżniania dobra od zła może być przypisana jedynie ludziom, którzy roboty tworzą lub z robotów korzystają. Nie ma podstaw, by na poważnie traktować przypuszczenia, że samochód autonomiczny będzie musiał kiedykolwiek sam decydować, czy narażać bezpieczeństwo pasażerów przez gwałtowny skręt w bok i uderzenie w latarnię, by chronić życie pieszego, który wtargnął przed maskę, czy też ratować pasażerów, poświęcając dla nich zdrowie lub życie niefortunnego przechodnia.

Bardziej prawdopodobny jest scenariusz, że drogi dla samoprowadzących się pojazdów staną się całkowicie zamkniętymi, może nawet w wielu miejscach wygrodzonymi ciągami technologicznymi, na których pieszy nie będzie miał prawa się w ogóle pojawić.

Innym rozwiązaniem może być zaprogramowanie stałych, jednoznacznych procedur działania robota w sytuacjach awaryjnych. Jest ono stosowane obecnie w przypadku dronów. Jeżeli bezzałogowy system latający straci łączność z operatorem lub napotka błąd w oprogramowaniu sterującym wykonaniem zadania, nie podejmuje samodzielnie żadnych dalszych działań. Ma wgrany algorytm powrotu do bazy.

To po części informatyczny odpowiednik wielkiego czerwonego guzika stosowanego w automatyce przemysłowej, który w przypadkach zagrożeń pozwala jednym ruchem wyłączyć funkcjonowanie całego systemu.

Społeczeństwa nieustannie szukają sposobów dostosowania mechanizmów swojego funkcjonowania (prawa, instytucji, procesów, infrastruktury) do wyzwań związanych z rozwojem nowych technologii. To w gestii ludzi jest znalezienie rozwiązań (czy to technicznych, czy prawnych, czy organizacyjnych), które zniwelują zagrożenia ze strony maszyn i pozwolą ich używać zgodnie z wyznaczonymi celami. Żadna decyzja w tej dziedzinie nie może być pozostawiona technice.

Jeśli na przykład pożądaną społecznie wartością będzie – jak to już dzisiaj w coraz większym stopniu się dzieje – dążenie do ekonomizacji wszystkich niemalże dziedzin ludzkiego życia, to roboty będą służyły w głównej mierze do optymalizacji kosztów pracy, cięcia wydatków i zastępowania rozwiązań droższych tańszymi.

Nawet jeśli niektóre rozwiązania będą odbiegały od funkcjonujących w obiegu wyobrażeń dobra wspólnego czy wręcz szkodziły interesom poszczególnych osób lub grup (na przykład zabierając miejsca pracy w niektórych zawodach), to nie jest wcale oczywiste, że będą wprowadzane całkowicie wbrew hołdowanym powszechnie, aczkolwiek nie zawsze uświadamianym, oczekiwaniom i przekonaniom społecznym. W ostatecznym rozrachunku bowiem o sposobach wykorzystania wszelkich technologii decydują preferowane w danej społeczności wzorce zachowań.

W przypadku sklepów internetowych jest to w pierwszym rzędzie żądanie jak najkrótszego czasu dostawy zamówionego towaru. Te nasze oczekiwania wymuszają w dużej mierze stosowanie w sortowniach i pakowniach najbardziej zoptymalizowanych, zautomatyzowanych metod pracy, m.in. z użyciem właśnie robotów czy tzw. inteligentnych systemów zarządzania procesami pracy. Tylko w taki sposób można im bowiem dzisiaj sprostać. Paradoksalnie więc niejako sami gotujemy sobie los niewolników maszyn.

Podobnie jest i w innych dziedzinach. Czy w Japonii roboty będą pełnić rolę opiekunów osób starszych tylko dlatego, że pojawiły się bardzo realne techniczne możliwości skonstruowania takich maszyn? Nie. W Kraju Kwitnącej Wiśni trwają intensywne prace zmierzające do jak najszerszego wykorzystania robotów w opiece społecznej i medycznej głównie z powodu kryzysu rodziny wielopokoleniowej.

Starsi ludzie nie znajdują już oparcia ani pomocy najbliższych, a zatrudnianie dla każdej samotnej osoby wykwalifikowanych pielęgniarek i opiekunek jest zbyt drogie. Ratunkiem w takiej sytuacji może okazać się odpowiednio skonstruowany i zaprogramowany robot, który pomoże w sprawnym wykonaniu przynajmniej niektórych czynności życiowych. Punktem wyjścia jest znowu problem społeczny – jak zapewnić w miarę godne warunki życia osobom pozbawionym opieki bliskich – a nie wybór technologiczny.

Pojawienie się robotów wiele rzeczy zmienia i zawiesza, ale też wiele umożliwia i rozwiązuje. Nawoływanie dzisiaj do wyrwania się spod władzy robotów wydaje się grzeszyć wielką naiwnością. Człowiek od zawsze, od zarania dziejów jest poddany presji środowiska, w którym żyje. Otoczenie nieustannie wywiera na nas wpływ, zmusza do zachowania się zgodnie z obowiązującymi w jego obrębie zasadami.

Represyjność i panowanie robotów oraz systemów sztucznej inteligencji nie polega na tym, że zastępują nas w podejmowaniu decyzji i kierowaniu naszym losem, tylko na tym, że musimy w swoim działaniu przestrzegać reguł wynikających z ich obecności w naszym środowisku życiowym, dostosować się do zasad wymuszanych ich obecnością w różnych sferach naszego życia.

Na przykład, pamiętać o algorytmicznym charakterze działania maszyn inteligentnych – wynikających stąd możliwościach, ale i ograniczeniach. Bez tego we współczesnym środowisku cywilizacyjnym nie będziemy w stanie sprawnie funkcjonować, tak jak nie przeżyjemy w dzikiej dżungli, nie znając obowiązujących w niej praw natury i nie stosując się do nich.

W ostatnim czasie popularne stało się cytowanie ostrzeżeń z listu otwartego podpisanego przez prominentnych przedstawicieli świata nauki i biznesu, m.in. fizyka Stephena Hawkinga, przedsiębiorcę Elona Muska oraz specjalistów z Google, Microsoftu czy IBM. Zastanawiające, że kariery naukowe bądź biznesowe sygnatariuszy tego dokumentu związane są w dużej mierze z rozwojem systemów sztucznej inteligencji. Jaki jest więc prawdziwy sens ich wystąpienia?

Społeczeństwo posługujące się myśleniem magicznym potrzebuje szamanów. W ich rolę chcą dzisiaj wcielić się eksperci. List otwarty ma moim zdaniem pokazać, kto należy do kasty wtajemniczonych.

Nie straszmy się nawzajem robotami, sztuczną inteligencją i maszynami myślącymi. To prowadzi donikąd. Potraktujmy ich obecność w naszym otoczeniu jako naturalny element rozwoju cywilizacyjnego i nauczmy się je wykorzystywać do własnych celów. Nie ma innej drogi, by naprawdę zapanować nad robotycznym środowiskiem naszego życia, niż dobrze je poznać.

Robot to w gruncie rzeczy bardzo proste, ściśle wyspecjalizowane urządzenie, maszyna jedno- lub najwyżej kilkufunkcyjna, potrafiąca wykonać dokładnie tylko zadanie, które zostało jej zaprogramowane. Kto wie, jakie nowe zawody pojawią się w przyszłości na rynku pracy w wyniku rozwoju umiejętności posługiwania się funkcjami oferowanymi przez roboty w różnych sytuacjach życiowych.

Nie oddać pola sztucznej inteligencji

Jeżeli chcemy wiedzieć, jak naprawdę będą wykorzystywane w przyszłości roboty, popatrzmy najpierw na samych siebie. Zamiast dyskutować o etyce robotów, pomyślmy raczej o naszych własnych – indywidualnych i grupowych – postawach w obliczu rozwoju robotyki. Przyjrzyjmy się wyznawanym przez nas samych wartościom, zastanówmy się, jakim zasadom hołdujemy dzisiaj w naszym życiu prywatnym, społecznym czy zawodowym i jaki mogą one mieć wpływ na sposoby wykorzystania maszyn inteligentnych.

Szczera i uczciwa odpowiedź na te pytania może nam wiele powiedzieć o możliwościach i perspektywach zastosowania robotów. Zobaczymy wówczas, które z nich mogą być dobre, a które mogą nam zaszkodzić. Popatrzmy, jakie mamy marzenia, jakie cele sobie stawiamy, jak sobie wyobrażamy świat i swoje w nim miejsce, a wówczas zobaczymy, na co możemy pozwolić robotom, a do czego nie powinniśmy ich dopuszczać.

Wzięcie przez społeczeństwo odpowiedzialności za własne działania w obliczu wyzwań współczesnej cywilizacji jest jedyną skuteczną drogą, by nie oddać pola sztucznej inteligencji, a dokładniej tym, którzy ją tworzą. Ale to już w zasadzie temat na inny artykuł.

Autor jest kulturoznawcą, był m.in. dyrektorem ds. informatyzacji w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski i redaktorem naczelnym pisma „Computerworld". Jest współtwórcą projektu dotyczącego społecznej akceptacji systemów inteligentnych oraz Parady Robotów

Ci, którzy straszą przejęciem władzy nad ludźmi przez roboty, mają zazwyczaj na myśli nieprawdziwą sytuację, kiedy to rozwijają się tylko same maszyny, a wszystko inne wokół nich nie ulega zmianie. Podejście to bazuje na założeniu, że technologia sztucznej inteligencji będzie ewoluować w sposób całkowicie autonomiczny, w oderwaniu od jakichkolwiek procesów społecznych, kulturowych czy cywilizacyjnych.

Wielki czerwony guzik


Tymczasem w rzeczywistości rozwojowi robotyki, tak samo jak wszystkich innych dziedzin techniki, towarzyszą podejmowane przez ludzi działania dostosowawcze bazujące na respektowanych społecznie hierarchiach wartości. Mogą one sprawić, że w przyszłości roboty będą wykorzystywane w całkiem innym otoczeniu i na innych warunkach, niż obecnie sobie wyobrażamy.

Pozostało 91% artykułu
Plus Minus
Grób Hubala w Inowłodzu? Hipoteza za hipotezą
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS