Tuż przed wyborami rośnie forma komediowa Włodzimierza Czarzastego. Jeden z liderów lewicy najpierw podczas konwencji SLD odegrał scenkę kabaretową o tym, jak z burdelu dzwoniono do pewnego wysoko postawionego Mariana, a w programie „Kawa na ławę” w TVN 24 wyraźnie fraternizował się ze zdumionym tym faktem Pawłem Kukizem. Takie krotochwile nie wszystkim muszą się podobać, ale sądząc po 100-procentowej mobilizacji elektoratu lewicy, wyborców tych będzie bawić w tej kampanii już wszystko.
Za to Paweł Kukiz obiecał w RMF FM, że z polityki odejdzie. Oczywiście ma to swoją cenę. – Panie prezesie, jeżeli pan dzisiaj wyjdzie i przysięgnie, że wprowadzi w następnej kadencji mieszaną ordynację wyborczą,to ja rezygnuję z polityki w trybie natychmiastowym – zadeklarował. Warunki nie są chyba wygórowane. Nie takie przecież rzeczy prezes obiecywał.
Nie wiadomo tylko czy przypadkiem odejście z polityki nie czeka Kukiza z przyczyn bardziej naturalnych, gdyby jego Koalicja Polska nie przekroczyła 5 proc.
Budzimy się
Natomiast prezes Kaczyński nie ustaje w wysiłkach obudzenia swojego elektoratu. Roztacza więc wizje nie tylko na najbliższe cztery lata, ale aż na 12, po którym to czasie nastanie wreszcie państwo dobrobytu. Przypomina to nieco dobrze znane z przeszłości hasło: „Lepsze jutro budujemy dziś”, ale wyborcom takiej właśnie nadziei trzeba. Pod warunkiem że przerwą drzemkę, oczywiście. – Musimy namówić tych, którzy są naszymi zwolennikami – tu badania socjologicznie nie pozostawiają wątpliwości, to jest bezwzględna większość – musimy namówić tych ludzi, żeby poszli do wyborów, żeby nie spali – mówił prezes w Koszalinie.
To wezwanie współgra z budzącą strategią całej końcówki kampanii PiS. Najnowszy spot, nakręcony w ramach akcji „budzik wyborczy”, ma przekonać, że „wyborów nie wygrywa się, siedząc na kanapie”. Jako budzący występuje Janusz „Siara” Rewiński (cały na biało) i sprawia, że nawet jak komuś uda się po obejrzeniu tego klipu zasnąć, to dręczyć go będą koszmary.