Armia Czerwona i jej sny o Krakowie

Dowódcy Armii Czerwonej w 1920 roku Aleksandr Jegorow i Borys Szaposznikow nie mieli wątpliwości, że dobić Polskę można było, tylko dochodząc w końcu do Krakowa.

Publikacja: 04.06.2021 18:00

Lenin przemawia do żołnierzy Armii Czerwonej, zanim wyruszą na front polsko-rosyjski. 5 maja 1920 r.

Lenin przemawia do żołnierzy Armii Czerwonej, zanim wyruszą na front polsko-rosyjski. 5 maja 1920 r.

Foto: BEW

Od autora:

W nowym, zasadniczo poszerzonym wydaniu „Polski i trzech Rosji" do analizy polityki wschodniej Piłsudskiego do kwietnia 1920 roku dodana została część poświęcona przełomowym wydarzeniom lata tego roku: okresowi ofensywy polskiej na Kijów, uderzenia Armii Czerwonej „przez trupa białej Polski" – na Zachód, a wreszcie sowieckiej geopolitycznej klęski.

Tu przytaczam fragment tej części, przedstawiający okoliczności podjęcia najważniejszej decyzji przez sowieckie kierownictwo: decyzji o odrzuceniu oferty brytyjskiej z 11 lipca 1920 roku. Przypomnijmy – w nocie, podyktowanej owego dnia przez premiera Davida Lloyda George'a, a podpisanej przez nominalnego szefa Foreign Office i wysłanej do Moskwy, padła propozycja oddania „za darmo" ziemi Rzeczypospolitej aż do Bugu, w tym Galicji Wschodniej ze Lwowem, na pastwę sowieckiej ekspansji. Brytyjski premier oczekiwał tylko jednego faktycznie ustępstwa sowieckiego: zatrzymania Armii Czerwonej na tej granicy („linii Curzona") i rezygnacji z eksportu rewolucji – przez „trupa Polski" – do Niemiec. Lloyd George chciał zaprosić czerwoną Moskwę do nowego „koncertu mocarstw" i prowadzić na ten temat dalsze rozmowy w Londynie.

Nad odpowiedzią na tę propozycję miał debatować zwołany przez Lenina Komitet Centralny partii bolszewickiej, który miał wesprzeć decyzje podejmowane w czteroosobowym wówczas Biurze Politycznym (w składzie: Lenin, Trocki, Lew Kamieniew i Stalin, przebywający akurat w tym momencie z nacierającym na Lwów Frontem Południowo-Zachodnim Armii Czerwonej).

Lenina, a teraz także Stalina, Kamieniewa, jak również przygotowujących bezpośrednio II kongres III Międzynarodówki Komunistycznej Zinowiewa i Bucharina, fala „rewolucyjnego entuzjazmu" ponosiła coraz mocniej. Lenin nie chciał tracić szansy na dalsze rozmowy z Anglikami, ale pragnął zarazem wykorzystać moment rozpędu Armii Czerwonej do tego, by osiągnąć w Polsce sukces jeszcze większy niż ten, który gwarantowała mu nota Curzona. Chciał rozważyć możliwość takiej sowietyzacji Polski, która zarazem nie sprowokowałaby Lloyd George'a do zerwania rozmów i wprowadzenia sankcji, jakich możliwość w przypadku przekroczenia przez Armię Czerwoną „linii Curzona" niejasno zapowiadała nota z 11 lipca. Swoją koncepcję wyłożył w telegramie do Józefa Unszlichta, politycznego komisarza nacierającego na kierunku warszawskim Frontu Zachodniego. Lenin pytał go jako specjalistę od spraw polskich – zwracał się do niego i do „innych polskich towarzyszy" o ocenę następującego planu: „1. Oświadczamy nader uroczyście, że gwarantujemy polskim robotnikom i chłopom granicę dalej na wschód od tej, którą dają Curzon i Ententa. 2. Naprężamy wszystkie siły, żeby dobić Piłsudskiego. 3. Wchodzimy do Polski właściwej tylko na jak najkrótszy okres czasu, żeby uzbroić polskich robotników i natychmiast się wycofujemy. 4. Czy uważacie sowiecki przewrót w Polsce za prawdopodobny i jak szybko".

Unszlicht zrozumiał jasno intencje tych pytań i odpowiedział, że ów plan Lenina możliwy jest do zrealizowania w dwóch wariantach. W pierwszym możliwe byłoby osiągnięcie porozumienia z Ententą („na warunkach gwarantujących nam dłuższe wytchnienie") – na „linii Curzona", z którą dokonałoby się w tym czasie „powstanie ludu pracującego Polski" (wosstanije trudiszczichsia mass Polszy). To oczywiście byłoby rozwiązanie idealne – można by nie naruszyć „linii Curzona", rozmawiać dalej z Anglikami i zarazem mieć sowiecką Polskę. Jeśli jednak rewolucja w Polsce nie wybuchnie sama, trzeba by kontynuować ofensywę Armii Czerwonej, uzbroić polskich robotników i służbę folwarczną, stworzyć tymczasowy komitet wojskowo-rewolucyjny dla Polski i ogłosić uroczyście jej sowietyzację. „Dalsze przebywanie nasze w Polsce warunkujemy wolą polskich robotników i chłopów". Co do perspektyw sowieckiego przewrotu w Polsce, Unszlicht stwierdził, iż wzrastają one coraz bardziej w miarę zbliżania się Armii Czerwonej, a większy opór („soprotiwlienije") będzie można napotkać dopiero w Wielkopolsce, „który może być złamany dopiero przez przewrót [komunistyczny] w Niemczech". Ten ostatni dopisek Unszlichta świadczy jednoznacznie, że przedstawiony przezeń drugi wariant rozwoju sytuacji w Polsce nie zakładał raczej możliwości pogodzenia się z Ententą – za sowietyzacją Polski miała bowiem otwierać się perspektywa sowietyzacji Niemiec...

Popchnie proletariat w ramiona burżuazji

Zebrane następnego dnia, 16 lipca, Plenum Komitetu Centralnego mogło zapoznać się z tezami przygotowanymi przez samego Lenina. Dwa pierwsze punkty tez dla Plenum i dodana do nich ręcznie uwaga Lenina nie pozostawiały wątpliwości, który z wariantów nakreślonych przez Unszlichta był rekomendowany do wyboru. Punkt pierwszy wzywał do udzielenia pomocy „proletariatowi i masom pracującym" Polski i Litwy w wyzwoleniu od „burżuazji i pomieszczikow (szlachty)", zaś drugi punkt wskazywał środek do tego celu: naprężyć wszystkie siły dla wzmożenia i przyspieszenia ofensywy Armii Czerwonej na Polskę. Ręczna uwaga Lenina stawiała kropkę nad „i": „CeKa rekomendujet pomocz' sozdaniju sowietskich włastiej w Polsze i pomocz im" [KC rekomenduje pomóc w stworzeniu sowieckich władz w Polsce i udzielenie im pomocy]. Punkt czwarty powtarzał przesłany uprzednio Unszlichtowi pomysł „uroczystego i oficjalnego zapewnienia" polskiego ludu o zagwarantowaniu mu przez Rosję sowiecką korzystniejszej granicy niż ta, którą oferuje Anglia. Punkt szósty odrzucał całkowicie pośrednictwo Anglii w ewentualnych rokowaniach pokojowych z Polską i innymi sąsiadami Rosji. Punkt siódmy mówił o „uroczystym oświadczeniu", że jeśli Polska zwróci się z prośbą o rozmowy pokojowe, wówczas Rosja sowiecka podejmie takie rozmowy. Tylko ten ostatni punkt można było interpretować jako (minimalne) wyjście naprzeciw brytyjskiej nocie. Cała reszta tez dla Plenum oznaczała ostre, manifestacyjne niemal odrzucenie noty Curzona z 11 lipca.

Dzięki opublikowanym niedawno notatkom sekretarza KC, Jewgienija Preobrażeńskiego, możemy wejrzeć w przebieg tego, rzeczywiście historycznego, plenum. Spośród 19 członków Plenum, nie byli obecni: z powodu obowiązków na różnych frontach – Stalin, Smiłga i Dzierżyński, a także Fiodor Siergiejew („Artiom"), Chrystian Rakowski oraz Iwan Smirnow. Brali natomiast udział w obradach komisarze, którzy nie byli członkami KC – bez prawa głosu – Cziczerin (spraw zagranicznych) i Krasin (handlu). Ożywiona debata zaczęła się, jak zapisał Preobrażeński, od „całkowicie bezspornego punktu, że musimy pomóc polskim robotnikom osiągnąć sowietyzację Polski". Zastępca członka Politbiura, Bucharin, był podekscytowany: „Iljicz [Lenin] przygotowuje nową fazę w światowej polityce, a teraz ujawniło się to ponad wszelką wątpliwość". Trocki studził jednak emocje: z wojskowego punktu widzenia (chodziło o operację głębokiego ataku na Warszawę i dalej) niezabezpieczone pozostaje zarówno lewe skrzydło, od strony Rumunii, jak też prawe, od strony Łotwy. Polityczny zwierzchnik Armii Czerwonej nie oceniał zbyt optymistycznie perspektyw dalszego ataku: Polacy nie poddają się do niewoli, wycofują się w sposób uporządkowany, nie widać w ich armii żadnego rozkładu. Lenin wszakże nie ustępował przed tymi argumentami Trockiego. Zażądał, by odrzucić pośrednictwo Ententy, nie zawierać rozejmu z Polską, ale „wymacać bagnetem czerwonoarmisty, czy Polska dojrzała do sowietyzacji [proszczupat' krasnoarmiejskim sztykom, gotowa li Polsza k sowietskoj własti]". Zinowiew, Bucharin, Rudzutak i Kamieniew poparli Lenina. Specjalista od spraw polskich, urodzony w Tarnowie, a wykształcony na Uniwersytecie Jagiellońskim, Karol Radek (Sobelsohn), członek KC, oponował. Stwierdził, że on, Marchlewski i inni polscy komuniści uważają, iż Polska nie jest gotowa na sowietyzację. Dalszy atak Armii Czerwonej na ziemie polskie pobudzi tylko polski patriotyzm i popchnie proletariat w ramiona burżuazji. Radek hamował też generalny zapał Lenina: wbrew „Iljiczowi" cała Europa nie dojrzała jeszcze do rewolucji socjalistycznej. Trocki z kolei apelował, by jednak przyjąć pośrednictwo Ententy – dostrzegł tu szansę pogłębienia rozłamu między Francją (niechętną oczywiście ugodzie z Moskwą) i Anglią, gotową w imię zgody z Moskwą sprzedać Polskę. Alieksiej Rykow natomiast twardo przestrzegał: „próby sowietyzacji Europy za pomocą takich oddziałów jak budionnowskie tyko nas skompromitują przed europejskim proletariatem".

Czort z tym, oby Iljicz miał rację

Nie wiemy, czy miał na myśli przede wszystkim bandycki sposób walki budionnowców, czy raczej fatalny stan ich wojskowego wyglądu i dyscypliny. Wiemy, że pełniąc funkcję prawej ręki Lenina w Radzie Komisarzy Ludowych, Rykow rozumiał dobrze stan wewnętrzny państwa sowieckiego i z tego punktu widzenia krytykował pomysł „marszu krasnoarmiejców na Berlin". Brakuje amunicji, obuwia, mundurów, w fabrykach zbrojeniowych strajk za strajkiem... „Z takim tyłem iść na Ententę nie wolno" – podsumowywał swój krytyczny głos. Sam Preobrażeński zgadzał się z uwagą Trockiego o możliwym rozłamie między Anglią i Francją, a także podkreślał wielkie propagandowe straty, jakie przyniesie przejście wojny, dotychczas prowadzonej pod sztandarem walki w obronie pokoju i tym obronnym charakterem uzasadnianej, w fazę generalnego natarcia – na Warszawę i dalej... Michaił Kalinin, w duchu podobnym do Rykowa, mówił, że ludzie chcą pokoju, rok głodny, trzeba być w sprawie dalszej wojny raczej ostrożnym. Na te krytyczne głosy odpowiedział Lenin. „Rzucił się na Rykowa, że ten rozwija katastroficzne myśli, a tymczasem wszystkie obiektywne dane mówią o sukcesach w przemyśle i zaopatrzeniu...". Powołał się również na optymistyczne telegramy szefa zarządu politycznego Armii Czerwonej, Smiłgi – o ogólnej sytuacji na froncie.

Stanowisko Lenina przeważyło. W głosowaniu jego wyjściowe tezy zostały przyjęte jednogłośnie (jak zapisał Preobrażeński, ale potem, z ostrożności, przekreślił: „przeciw Trockiemu, Kalininowi, Radkowi i mnie"). W głosowaniu poszczególnych punktów wszyscy poparli także dalszą ofensywę na Warszawę, natomiast w punkcie o odrzuceniu pośrednictwa Ententy w rozmowach pokojowych z Polską przeciw tej tezie Lenina głosowali Trocki, Kalinin, Rykow, Radek i Preobrażeński. Bucharin podszedł po głosowaniu do Preobrażeńskiego i skomentował: „widzisz, zdrajco, a pewnie i tak rad jesteś, że pokazaliśmy kułak Entencie". Ten jednak zapisał, że wcale się nie cieszył: „Boję się, że się przeliczymy i naderwiemy"... Wyrażając jednak uznanie dla autorytetu Lenina, Preobrażeński zakończył swój zapis debaty KC RKP (b) nad propozycją „Curzona" charakterystycznym wezwaniem: „Czort z tym [te słowa następnie przekreślił], oby Iljicz miał rację!" W dalszej części posiedzenia KC zdecydowano, że do Anglii, na dalsze rozmowy, a właściwie dalszą akcję polityczno-propagandową, ostatecznie pojedzie nie Krasin, ale stojący wyżej w hierarchii sowieckiego systemu, członek Politbiura, Lew Kamieniew.

Rozgromić białogwardyjską Polskę

W ten sposób Rosja sowiecka, pociągnięta wolą i prawdziwie rewolucyjnym zapałem samego Lenina, zdecydowała się jednak rzucić rękawicę Entencie. Była w tym geście jednak nadzieja, że druga strona – czyli przede wszystkim Anglia – tej rękawicy nie podejmie, ale pogodzi się z faktyczną likwidacją niepodległości „burżuazyjnej" Polski i będzie mimo to kontynuowała rozpoczęte w maju rozmowy z wysłannikami Moskwy. Plenum poleciło Cziczerinowi zredagować odpowiedź na notę brytyjską z 11 lipca, Trocki natomiast miał przygotować odezwę do „robotników, chłopów i wszystkich uczciwych obywateli RSFSR i Sowieckiej Ukrainy" o odmowie przyjęcia angielskiego pośrednictwa [...].

Niezależnie od różnic między członkami KC przed podjęciem decyzji (zwłaszcza między Trockim, przeciwnikiem odrzucenia noty Curzona, a najbardziej entuzjastycznie nastawionymi do nowej ofensywy Bucharinem i Zinowiewem), po 16 lipca obowiązywała wszystkich jedna decyzja: Armia Czerwona miała przekroczyć „linię Curzona", Polska miała zostać zsowietyzowana. 17 lipca Trocki informował o tym komisarzy politycznych obu nacierających na Polskę frontów (Południowo-Zachodniego – Stalina, a także Zachodniego – Smiłgę) w słowach niepozostawiających najmniejszej wątpliwości: „Próba pośrednictwa ze strony Curzona, mająca na celu ukrycie tego faktu, że Ententa podejmuje nowe wysiłki przeciw nam, została odrzucona. [...] Z ogólnego położenia, a także z podjętych decyzji wynikają dla nas następujące zadania: „1. Wyjaśnić wojskom frontów Zachodniego i Południowo-Zachodniego sens politycznego manewru i krytyczny charakter przeżywanego momentu. Stąd konieczność nie osłabiania, ale wzmożenia nacisku w celu jak najszybszego rozgromienia białogwardyjskiej Polski i okazania polskim robotnikom i chłopom pomocy w dziele stworzenia sowieckiej Polski". Bratanie z polskimi robotnikami i chłopami, a także nasilenie agitacji w języku polskim, m.in. „popularyzowanie wśród Polaków nazwisk i biografii najwybitniejszych polskich komunistów (towarzyszy Feliksa Dzierżyńskiego, Juliana Marchlewskiego, Karola Radka, Józefa Unszlichta i in.)" – to niektóre z listy działań politycznych zalecanych przez przewodniczącego Rady Wojskowo-Rewolucyjnej Republiki Sowieckiej.

Militarne dyrektywy wynikające z odrzucenia „noty Curzona" precyzował Naczelny Dowódca Armii Czerwonej, Siergiej Kamieniew, w rozkazach z 20 i 22 lipca dla dowódców Frontu Zachodniego i Południowo-Zachodniego. W pierwszym z nich Kamieniew rozkazywał „kontynuować energiczne rozwijanie operacji [...] nie ograniczając ich granicą wskazaną w nocie lorda Curzona". W kolejnym – wydawał polecenie zajęcia Warszawy „nie później niż 12 sierpnia". Warszawa po raz pierwszy została wprost wymieniona jako cel operacji wojskowej Armii Czerwonej. Front Południowo-Zachodni miał się skupić na opanowaniu Galicji. Otwartym pozostaje pytanie, czy mogło się to uderzenie zatrzymać na Lwowie, czy nieco dalej, na „linii Curzona", czy też musiało nieuchronnie prowadzić dalej, na Kraków? Pytanie to stawiali, ex-post, dowódcy Armii Czerwonej w 1920 roku, Aleksandr Jegorow, komenderujący Frontem Południowo-Zachodnim, a także szef sztabu polowego całej Armii Czerwonej, Szaposznikow. Obaj nie mieli wątpliwości: dobić Polskę można było tylko, dochodząc w końcu do Krakowa. Szaposznikow wyraził to jasno: „Warszawa była stolicą, ale centrum rządzącej w tym czasie partii [chodziło mu zapewne o centrum czynu legionowego – AN] był Kraków i tylko wraz z jego upadkiem można było liczyć na zniszczenie przeciwnika". Taki był punkt widzenia wojskowych. Oni myśleli o rozbiciu do końca polskiego przeciwnika, a do tego samo wzięcie Warszawy mogło nie wystarczyć. 

Andrzej Nowak jest historykiem, profesorem zwyczajnym w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk, kierownikiem Zakładu Historii Europy Wschodniej Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor m.in. „Dziejów Polski", t. I–IV

Fragment książki Andrzeja Nowaka „Polska i trzy Rosje. Studium polityki wschodniej Józefa Piłsudskiego (do kwietnia 1920 roku)", wydanie: trzecie poszerzone, która ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Literackiego, 2021 r.

Od autora:

W nowym, zasadniczo poszerzonym wydaniu „Polski i trzech Rosji" do analizy polityki wschodniej Piłsudskiego do kwietnia 1920 roku dodana została część poświęcona przełomowym wydarzeniom lata tego roku: okresowi ofensywy polskiej na Kijów, uderzenia Armii Czerwonej „przez trupa białej Polski" – na Zachód, a wreszcie sowieckiej geopolitycznej klęski.

Pozostało 98% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi