Andrzej Bryk: Polacy dobrze rozumieli niebezpieczeństwo komunistycznego uniwersalizmu

Polacy dobrze rozumieli niebezpieczeństwo komunistycznego uniwersalizmu.

Publikacja: 14.04.2020 15:53

Andrzej Bryk: Polacy dobrze rozumieli niebezpieczeństwo komunistycznego uniwersalizmu

Foto: Adobe Stock

W Polsce przełomem psychologicznym w odrzuceniu „pedagogiki wstydu" mającej ukształtować postheroiczną, „oczyszczoną" świadomość zgodnie z modelem emancypacyjnym, stało się Muzeum Powstania Warszawskiego w 2004 r. Nieprzypadkowo redaktor największej gazety liberalno-lewicowej promującej taką narrację, zorientowawszy się, że Muzeum przyczyniło się do owego przełomu, miał zauważyć z irytacją: „Moja noga nigdy tam nie postanie! To od tego się wszystko zaczęło!"

Spór o Westerplatte, 80. rocznica wybuchu drugiej wojny światowej i ofensywa Rosji przeciw Polsce pokazały, jak ważną rolę odgrywa w realizacji konkretnych interesów polityka historyczna. Rosja, chcąc wymazać kolaborację z Hitlerem po pakcie Ribbentrop – Mołotow, zrzuca odpowiedzialność za wybuch drugiej wojny światowej na Polskę w sojuszu z Hitlerem, a w konsekwencji odpowiedzialność za Holokaust. Ponieważ stosunek do niego ma stanowić jedyne i wystarczające kryterium niewinności czy winy w drugiej wojnie światowej, Związek Sowiecki, a w konsekwencji Rosja jako państwo, którego armia uratowała Żydów przed eksterminacją, musi zatem być oceniane wyjątkowo.

Czytaj także:

Sprawiedliwie, bo bez moralnych ludzi - komentuje Andrzej Bryk

Zrzucić na Polskę

Z kolei wplątanie Polski we współsprawstwo Holokaustu ma ułatwić organizacjom żydowskim żądanie od niej bezprawnego odszkodowania za mienie bezspadkowe po pomordowanych przez Niemców Żydach-polskich obywatelach. Celem rosyjskiej narracji nie jest upamiętnienie Holokaustu i olbrzymich ofiar radzieckich, ale podkreślenie międzynarodowej roli Rosji i uderzenie w sojusz polsko-amerykański blokujący jej geopolityczne porozumienie z Unią Europejską. Z kolei Izrael wobec słabnącej roli Stanów Zjednoczonych orientuje się na Rosję mogącą zneutralizować antyizraelską politykę Iranu. Rewizjonistyczna polityka historyczna, której negatywnym bohaterem staje się Polska, główna ofiara niemiecko-sowieckiego sojuszu, nie jest dla Izraela wysoką ceną zapłaconą Putinowi. Polska wmanewrowana w odpowiedzialność za Zagładę może być z kolei osłabiona w UE poprzez postrzeganie jej jako kraju „nieprzepracowanej" świadomości, a zatem nacjonalistycznej anomalii w postnarodowej Europie. I nie chodzi bynajmniej o ukrywanie ciemnych stron relacji polsko-żydowskich w czasie wojny, lecz uczynienie z nich absolutnie typowych w czasie niemieckiej okupacji.

Te młyny mielą bezlitośnie

Ta „modernizacja" włączająca Polaków w krąg współsprawców Zagłady, choć wydawała się niemożliwa, jest jednak dla żydowskiej polityki pamięci wątpliwa, ponieważ relatywizuje zbrodnie Holokaustu, czyniąc go narzędziem brudnych interesów.

Wypracowanie wspólnej polityki historycznej polsko-żydowskiej, której początek mogła stanowić deklaracja premierów Polski i Izraela kończąca spór o ustawę IPN, wydaje się również korzystnae dlatego – jak pisze Dawid Wildstein – że młyny europejskiej lewicowej myśli bezlitośnie mielące pamięć, historię, religię, miażdżące to, co realne, w imię abstrakcji, tworzące gruzowisko z krzyży i macew, mogą nas zmiażdżyć. Wyjątkowość Szoah wynika też z paradygmatu katolickiego. Był to atak na Żydów jako reprezentantów Starego Testamentu, religii, która nie pozwalała na idolatrię człowieka i postępu.

Sowiecki kosmopolityzm komunistyczny i Armia Czerwona, do których odwołuje się Putin, rzeczywiście uratowały fizycznie Żydów, ale jego celem było zawsze likwidowanie wszelkich odrębnych tożsamości narodowych, religijnych, kulturowych w imię stworzenia nowego człowieka sowieckiego. Polacy, niemający jednak tak granicznego doświadczenia jak Żydzi mimo ludobójstwa popełnianego na nich przez dwa totalitaryzmy, to niebezpieczeństwo komunistycznego uniwersalizmu rozumieli.

Dzisiaj uniwersalizujący postnarodowy, postreligijny, posthistoryczny projekt UE ma podobne cele, choć innymi środkami jest realizowany, stąd olbrzymie trudności intelektualnego i moralnego odrzucenia komunizmu.

Podobne cele, inne środki

I dla komunistycznego i unijnego uniwersalizmu „nacjonalizm" jest czymś nieakceptowanym, a pokazywanie historii w tej perspektywie czyni go z miejsca podejrzanym. To tutaj mniej czy bardziej świadomie spotyka się ideowoimperialna narracja Putina z myśleniem elit liberalno-lewicowych Unii, nawet jeśli w realnej polityce gra toczy się na innych polach. Uniwersalistyczny projekt „emancypacyjny" UE pozwala bowiem wykorzystać kłamstwo o sojuszu Hitlera z Polską i uczestnictwie Polski w Holokauście. Nie o historię tutaj idzie, lecz jej opór wobec tego ideologicznego projektu. Polska obrona prawdy jest trudna, bo antynacjonalistyczna narracja ma cywilizować tych, którzy ten projekt emancypacyjny kontestują. To element europejskiej wojny o kulturę, w Polsce włączony dodatkowo w obecną od dawna dyskusję o drogach modernizacji. Stąd język –obracający się wokół takich przeciwstawień jak nacjonalizm czy patriotyzm, naród czy społeczeństwo, historia jako siła czy obciążenie, skrywa konflikt nie o prawdę, lecz o tożsamość i miejsce umocowania lojalności. Wydawało się, że w sprawie okupacji niemieckiej, mimo przemilczeń, nikt nie miał wątpliwości, kto był ofiarą, a kto sprawcą. Złudzenie, że tak postrzega to post-1968 r. liberalno-lewicowy świat elit Europy i te z elit polskich, które się z nim w pełni utożsamiły, trwało w Polsce po 1989 r. długo.

Stawką w grze o uznanie opowieści o polskim losie nie jest wąski historyczny punkt widzenia, lecz peryferyjność i podmiotowość państwa. Każda polityka historyczna, tj. samozdefiniowanie danej wspólnoty w stosunku do historii, niesie oczywiście ryzyko manipulacji. Lecz samo jej istnienie jest zdrowym objawem republikańskiej i demokratycznej świadomości, dającej możliwość powiązania historii z edukacją moralną. To jest warunkiem solidarności ze słabszymi.

Historia jest pamięcią wspólnotowego losu, z którego należy czerpać lekcje właściwych postaw i zachowań. Tkwi w niej bogactwo wzorów tworzących ciągle odradzające się poczucie konieczności przywracania ładu moralnego nieustannie zaburzanego.

Autor jest profesorem na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego

W Polsce przełomem psychologicznym w odrzuceniu „pedagogiki wstydu" mającej ukształtować postheroiczną, „oczyszczoną" świadomość zgodnie z modelem emancypacyjnym, stało się Muzeum Powstania Warszawskiego w 2004 r. Nieprzypadkowo redaktor największej gazety liberalno-lewicowej promującej taką narrację, zorientowawszy się, że Muzeum przyczyniło się do owego przełomu, miał zauważyć z irytacją: „Moja noga nigdy tam nie postanie! To od tego się wszystko zaczęło!"

Spór o Westerplatte, 80. rocznica wybuchu drugiej wojny światowej i ofensywa Rosji przeciw Polsce pokazały, jak ważną rolę odgrywa w realizacji konkretnych interesów polityka historyczna. Rosja, chcąc wymazać kolaborację z Hitlerem po pakcie Ribbentrop – Mołotow, zrzuca odpowiedzialność za wybuch drugiej wojny światowej na Polskę w sojuszu z Hitlerem, a w konsekwencji odpowiedzialność za Holokaust. Ponieważ stosunek do niego ma stanowić jedyne i wystarczające kryterium niewinności czy winy w drugiej wojnie światowej, Związek Sowiecki, a w konsekwencji Rosja jako państwo, którego armia uratowała Żydów przed eksterminacją, musi zatem być oceniane wyjątkowo.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Prawne
Dawid Kulpa, Mikołaj Kozak: „Trial” po polsku?
Opinie Prawne
Leszek Kieliszewski: Schemat Ponziego, czyli co łączy przypadek Palikota z kłopotami Cinkciarza
Opinie Prawne
Marek Isański: Bezprawie to nie prawo, III RP to nie PRL. Przynajmniej tak miało być
Opinie Prawne
Prof. Michał Jackowski: Alkoholowe tubki i zakazane systemy AI
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędzia pijak albo złodziej czy czas trwania procesów? Co bardziej szokuje?