Tomasz Pietryga: Walcząc z Putinem, szanujmy własność

Sankcje dyscyplinujące polskich przedsiębiorców muszą być precyzyjne, aby nie stały się przewrotnie mechanizmem urzędniczych nadużyć i porachunków, a nawet prób korupcji.

Publikacja: 10.04.2022 21:03

Tomasz Pietryga: Walcząc z Putinem, szanujmy własność

Foto: Adobe Stock

W nadbałtyckim porcie w Kłajpedzie można kupić tzw. mieszankę łotewską. Rosyjska ropa mieszana jest z innymi gatunkami, tak aby jej udział nie przekroczył 49,99 proc. w gotowym produkcie. W ten sposób nie jest traktowana jako „pochodzenia rosyjskiego”. Podobna praktyka ma miejsce w Holandii. Skorzystał z niej nawet jeden ze światowych koncernów paliwowych. Patent znany jest od lat, to samo robiono wcześniej z objętą sankcjami ropą wenezuelską czy irańską. O tej praktyce chętnie donoszą rosyjskie media. Wskazując, jak dziurawe i kruche moralnie są zachodnie sankcje, skoro sami przedstawiciele zachodniego świata szukają sposobów, aby je obejść.

Po agresji na Ukrainę demokratyczne społeczeństwa zasypały Rosję lawiną sankcji, które mają doprowadzić dyktatora z Kremla do upadku. Chociaż ciągle niewystarczające, z uwagi na opieszałość decyzji w sprawie blokady strategicznych surowców, dotykają one rosyjskiej gospodarki w coraz większym stopniu. Niestety, zawsze znajdą się tacy, którzy będą chcieli na wojnie zarobić, a w omijaniu lub pozorowaniu sankcji widzą dodatkowy zysk. W efekcie dzięki różnym „mieszankom łotewskim” dalej prowadzą dochodowe biznesy, finansując reżim Putina.

Polska znalazła się w awangardzie krajów, które chcą przeciąć zależności gospodarcze z Rosją, dodatkowo zajmując majątki związanych z Kremlem oligarchów prowadzących swoje biznesy nad Wisłą. Rząd chce się też zabezpieczyć przed próbami obchodzenia sankcji. Polskie podmioty, które będą łamać zakazy, mogą zostać wpisane na czarne listy i surowo ukarane, m.in. wykluczeniem z rynku przez zakaz uczestniczenia w przetargach publicznych.

Sankcje dyscyplinujące dla tych, którzy chcą zrobić wyłom w polityce wobec Rosji, bogacąc się na wojnie, można zrozumieć i uzasadnić ich słuszność. Jednak muszą być one stworzone w sposób precyzyjny, tak aby pod przykrywką walki z Putinem nie stały się przewrotnie mechanizmem urzędniczych nadużyć i porachunków, a nawet prób korupcji w polskim biznesie.

Uznaniowość i niejasność kryteriów wpisania na czarne listy, a przede wszystkim brak szybkich możliwości odwoławczych dla przedsiębiorców mogą uderzać w chronioną konstytucyjnie własność prywatną. W efekcie rodzić spory sądowe na tle antyputinowskich sankcji, niszczyć prowadzone zgodnie z prawem, dobrze funkcjonujące polskie biznesy. Obawy podnoszone obecnie przez przedsiębiorców są tu uzasadnione.

Niedawno w USA rozgorzała debata na temat konfiskaty majątków rosyjskich oligarchów. Zaprotestowała tamtejsza unia przedsiębiorców, apelując do rządu, aby działał zgodnie z zasadami konstytucyjnymi. Inaczej sprawy będą kończyć się w sądzie, gdzie rosyjscy oligarchowie mogą wygrywać wysokie odszkodowania, a Putin ogłosi tym samym swój triumf nad Ameryką.

Jest w nas dużo uzasadnionej złości i niezgody na to, co dzieje się w Buczy, Krematorsku czy Mariupolu, warto jednak zachować zimną krew, kreśląc mechanizmy sankcyjne z precyzją chirurgicznego skalpela. Tak aby sięgnęły celu, a nie krzywdziły tych, którzy na to nie zasługują, znajdując się tylko na linii urzędniczego strzału. Rząd tłumaczy się, że sankcje nakierowane są na rosyjskie firmy „śpiochy” w Polsce, które właśnie budzą się ze snu. Zatem trzeba je usunąć, ale z poszanowaniem zasad państwa prawa, z gwarancją, że nie ucierpią niewinni, a cała operacja nie obróci się przeciwko państwu. Tym różnimy się od putinowskiej Rosji, że mamy zasady prawne wynikające w swojej głębi z moralnych racji. Nie ryzykujmy schodzenia z tej ścieżki nawet na chwilę.

Czytaj więcej

Wojna pretekstem do rozszerzenia władzy

Czytaj więcej

Zdrajcy wedle uznania. Prawnicy i przedsiębiorcy o zamrażaniu majątków

W nadbałtyckim porcie w Kłajpedzie można kupić tzw. mieszankę łotewską. Rosyjska ropa mieszana jest z innymi gatunkami, tak aby jej udział nie przekroczył 49,99 proc. w gotowym produkcie. W ten sposób nie jest traktowana jako „pochodzenia rosyjskiego”. Podobna praktyka ma miejsce w Holandii. Skorzystał z niej nawet jeden ze światowych koncernów paliwowych. Patent znany jest od lat, to samo robiono wcześniej z objętą sankcjami ropą wenezuelską czy irańską. O tej praktyce chętnie donoszą rosyjskie media. Wskazując, jak dziurawe i kruche moralnie są zachodnie sankcje, skoro sami przedstawiciele zachodniego świata szukają sposobów, aby je obejść.

Pozostało 84% artykułu
Opinie Prawne
Przyroda jest naszym sprzymierzeńcem w walce ze zmianami klimatycznymi
Opinie Prawne
Marta Milewska: Czas wzmocnić media lokalne, a nie osłabiać samorządy
Opinie Prawne
Wojciech Labuda: Samo podwyższenie zasiłku pogrzebowego to za mało
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Lekcja praworządności dla Ołeksandra Usyka
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Powódź wzmocni zjawisko patroli obywatelskich? Budzą się demony