W przededniu przewidywanego na 2020 rok ogłoszenia kompleksowej reformy Kurii Rzymskiej papież Franciszek podjął kolejną istotną decyzję reformującą postępowania kościelne w sprawach nadużyć wobec nieletnich. Ograniczenie obowiązywania tajemnicy papieskiej, choć spektakularne, warto jednak widzieć w szerszej perspektywie zmian dokonywanych przez papieża. Ciekawe jest także spojrzenie nań w kontekście ostatnich zachowań polskiego episkopatu, który najwyraźniej – przynajmniej w znacznej części – będzie musiał odrobić dość niewdzięczne zadanie domowe. Rok 2019 był pod tym względem ze wszech miar przełomowy.
Odmawiasz? Ponieś konsekwencje
Papież Franciszek metodą „małych kroków" doprowadza do przełomu w traktowaniu przez Kościół przypadków pedofilii wśród kleru. Daje przy tym kilka jednoznacznych sygnałów przede wszystkim biskupom, ale także wszystkim obserwatorom przemian za Spiżową Bramą. Domyka także ważny etap porządkowania kwestii współpracy duchownych z władzami świeckimi.
Ogłoszony 17 grudnia 2019 r. (w 83. urodziny papieża Franciszka) reskrypt promulgujący „Instrukcję o poufności procedur prawnych" znosi tzw. sekret papieski w sprawach nadużyć wobec nieletnich, przemocy na tle seksualnym oraz pornografii dziecięcej. Określa także wprost, iż należyta w tak delikatnych sprawach urzędowa poufność nie może ograniczać realizacji obowiązków wynikających z prawa państwowego, w szczególności dotyczących zgłaszania oraz wykonywania egzekwowalnych postanowień władz państwowych.
Jak tłumaczy słynny papieski wysłannik do specjalnych poruczeń w tego typu sprawach, a formalnie sekretarz pomocniczy Kongregacji Nauki Wiary, abp Charles Scicluna, papieska decyzja poprawia w procesie kanonicznym pozycję samej ofiary przestępstwa (która może odtąd poznać treść wyroku w dotyczącej jej sprawie), a także umożliwia współpracę z organami państwa. Dokumentacja postępowania kanonicznego zwolniona spod tajemnicy papieskiej będzie mogła być przekazywana władzom w celu ścigania sprawcy.
Decyzja Franciszka ma wymiar konkretny i praktyczny. Wprowadza narzędzia na tyle jednoznaczne, że nie pozwolą już one uprawiać, częstej dotąd, jedynie deklaratywnej gotowości przedstawicieli Kościoła do ścigania pedofili w sutannach. Najgłośniejszy chyba polski przypadek sprzeczności składanych deklaracji z praktyką – oprócz słynnej warszawskiej konferencji, na której opublikowano szczątkowe dane statystyczne o pedofilii w polskim Kościele, a arcybiskupi Stanisław Gądecki i Marek Jędraszewski ku konsternacji prymasa dopatrywali się winy za te przypadki wszędzie, tylko nie we własnych szeregach – miał miejsce w Poznaniu w połowie bieżącego roku. Abp Gądecki i jego podwładni odmówili prokuraturze udostępnienia materiałów z postępowania kanonicznego dotyczącego ks. Krzysztofa G. z Chodzieży, który wielokrotnie wykorzystywał seksualnie ministranta. Choć został za to wydalony ze stanu duchownego, poznańscy duchowni próbowali wszystkich metod, by uniemożliwić władzom świeckim dostęp do zebranych przez siebie materiałów. Powoływali się m.in. na tajemnicę zawodową, z której w końcu prawomocnie zwolnił ich sąd, a także właśnie na sekret papieski i w końcu na właściwość jurysdykcyjną Stolicy Apostolskiej, która jakoby przejęła postępowanie, a przynajmniej akta sprawy.