Państwowa Komisja Wyborcza, rejestrując 13 sierpnia komitet Zjednoczeni dla Śląska, zaakceptowała sposób na ominięcie 5-procentowego progu. Dotąd przywilej ten był zarezerwowany w wyborach do Sejmu tylko dla list mniejszości narodowych. Tymczasem zarejestrowany komitet od samego początku wyraźnie deklarował, że będzie gromadzić polityków regionalnych, a nie mniejszości. Jednocześnie organizacje mniejszości niemieckiej w województwie śląskim, ułatwiając wejście do Sejmu działaczom żądającym uznania osobnego narodu śląskiego, włączyły się w spór o istnienie tegoż narodu. Wszystkie te zjawiska muszą niepokoić?
Sojusz cichych rywali
„Chcę oznajmić, że mniejszość niemiecka na Śląsku utworzy swój własny komitet wyborczy. (...) Tworzymy pewną platformę dla powstania na Śląsku grupy posłów, która nie poprzez partie, a poprzez bycie ze Śląska będzie realizowała swoją obecność w parlamencie" – taką deklarację złożył 10 sierpnia w Katowicach Dietmar Brehmer z Niemieckiej Wspólnoty Pojednanie i Przyszłość. Wraz z działaczami Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców Województwa Śląskiego i Rady Górnośląskiej, w której najsilniejszym podmiotem jest Ruch Autonomii Śląska, Brehmer ogłosił powstanie komitetu Zjednoczeni dla Śląska. Od samego początku wyraźnie podkreślano, że inicjatywa ma mieć charakter regionalny. Ponadnarodowy charakter projektu symbolizowały trzy flagi: polska, niemiecka i używana przez Ruch Autonomii Śląska. Jednocześnie Brehmer podkreślił, że lista chce skorzystać ze zwolnienia z wymogu osiągnięcia progu 5 proc. jako lista mniejszości narodowej.
O tym, że separatyści śląscy są w tej koalicji silniejszym partnerem niż Niemcy, świadczyła deklaracja Dietmara Brehmera, że na listach w pięciu okręgach pierwsze miejsca zostały zarezerwowane dla ślązakowców, a dopiero dwójki dla Niemców. Skąd tak daleko posunięta ustępliwość górnośląskiej mniejszości niemieckiej wobec zwolenników RAŚ?
Otóż w porównaniu z politycznym stanem posiadania Niemców na Opolszczyźnie na Górnym Śląsku organizacje niemieckie od ponad dwóch dekad systematycznie słabną. Własnych posłów z list mniejszości udało się im wprowadzić do Sejmu w wyborach 1991 r. i 1993 r., ale potem ta sztuka już się nie powiodła. Inaczej Niemcy opolscy, którzy wprowadzają swoich ludzi do każdego kolejnego Sejmu.
Zabójczym konkurentem okazał się separatystyczny Ruch Autonomii Śląska. Trzy lata temu Dietmar Brehmer, lider katowickich Niemców, żalił się „Dziennikowi Zachodniemu": „Wraz z rozrostem narodowości śląskiej drastycznie ubywa nam Niemców. Nadchodzą czasy, gdy na zebrania mniejszości niemieckiej przyjdzie organizować łapanki – i nie jest to wynik działania praw biologii, ile raczej socjologii oraz... fizyki. Wedle zasady naczyń połączonych, skoro w jednym miejscu ubywa, to w drugim musi przybywać, bo w przyrodzie nic nie ginie".