Dla jednych aborcja to zabieg medyczny, dla innych zabicie nienarodzonego dziecka. Dla jednych legalizacja przerywania ciąży to realizacja podstawowych praw kobiet, dla innych – naruszenie niezbywalnego prawa do życia.
Od debaty nad aborcją nie uciekniemy
Nie, nie chcemy podpowiadać posłankom i posłom, jaką mają podjąć decyzję, chcemy im tylko uświadomić, że będą debatować o zmianie, która wywołuje ogromne emocje. Od debaty nad aborcją nie uciekniemy. Mówili o niej i składali obietnice przed wyborami w październiku przedstawiciele Lewicy, Trzeciej Drogi oraz Koalicji Obywatelskiej. Teraz czas na dyskusję, jak te obietnice zrealizować.
Najbardziej radykalne stanowisko w tej sprawie Lewica uzyskała w ostatnich wyborach – które nie dotyczyły aborcji
Ale warto przypomnieć, że mająca najbardziej radykalne stanowisko w tej sprawie Lewica uzyskała w ostatnich wyborach – które nie dotyczyły aborcji, ale kierownictwo lewicowej koalicji włączyło ten temat w kampanię – głos co szesnastego Polaka idącego do urn. Wszystkim powinno dać do myślenia, że w wyborach do sejmików partie, które są za zdecydowaną liberalizacją ustawy antyaborcyjnej (KO i Lewica), otrzymały razem 37 procent głosów. Partie, które zapowiadają sprzeciw – czyli PiS i Konfederacja – dostały około 41 proc. Ponad 14 proc. otrzymała Trzecia Droga, która nie jest do projektów KO i Lewicy nastawiona entuzjastycznie. To niemal 56 proc. głosów na partie, które nie mają wątpliwości w sprawie przegłosowania aborcji na życzenie.
Posłanki i posłowie będą decydować zgodnie z sumieniem i przekonaniami
Donald Tusk mówił podczas wieczoru wyborczego, że „15 października powtórzył się także w kwietniu”. To prawda: ani pół roku temu, ani w minioną niedzielę Polacy nie dali większości partiom, które uważają szybką liberalizację prawa aborcyjnego za priorytet.