Elon Musk ponoć postawił pracownikom Tesli ultimatum: albo wracają do biur na co najmniej 40 godzin tygodniowo, albo składają wypowiedzenia. Zdaniem miliardera prawdziwej pracy nie wykonuje się wyłącznie zdalnie. Czy uczestnicy naszej debaty „Czy, komu i do czego będą potrzebne biura?” są równie kategoryczni?
Michał Skotnicki, prezes BBI Development, przywołuje opinie, że praca w domu i połączenie przestrzeni służbowej z mieszkalną nie jest najlepszym rozwiązaniem ani dla pracodawcy, ani dla pracownika. Higiena pracy nie jest taka, jak być powinna, na co narzekają sami pracownicy. – Musi to mieć wpływ na jakość pracy – zaznacza Michał Skotnicki. – Może nie byłbym tak kategoryczny jak pan Musk, ale na pewno coś w tym jest.
To rewolucja
Na różne potrzeby firm zwraca uwagę Maciej Kotarski, dyrektor działu komercjalizacji kompleksu Olivia Centre: – Olivia jest największym centrum biznesowym w Polsce. Mamy bardzo dużą próbkę. Jest tu wiele firm o różnym charakterze – tłumaczy. Jedna z firm tylko w budynkach Olivii zatrudnia 1,3 tys. osób. – A przychodzi 250–300 osób – mówi Maciej Kotarski. Firma, jeśli chodzi o wyniki, ma za sobą rekordowy rok. – Takich firm jest u nas sporo. Celują spółki IT. Firmy nie chcą funkcjonować bez biur. Nie redukują ich, choć mogłyby – podkreśla dyrektor Kotarski. – Większość ich ludzi nie będzie codziennie przychodzić do biur. Czy dojdą do 30 proc. obecności w biurze? Nie wiem. Ale nie przekroczą 50 proc. Nie ma na to możliwości w najbliższych kilku latach.
Powrotów do biur nie nakazałby Wojciech Witek, współwłaściciel pracowni Iliard. – Cała pandemiczna sytuacja pokazała, że ludzie są różni. Trudno to sprowadzić do jednego mianownika – tłumaczy architekt, powołując się na doświadczenia własnej organizacji i organizacji, z którymi Iliard współpracuje. – Preferencje są różne. Właściciele firm od tego nie uciekną – podkreśla Wojciech Witek. Część osób chce pracować w domu, część w biurze. To też, jak mówi architekt, motywacja do zmiany pracy. – Bez możliwości pracy zdalnej, pracy hybrydowej ludzie nie chcą podejmować takich wyzwań zawodowych – zwraca uwagę.
Piotr Smagała, dyrektor zarządzający platformą REDD, podkreśla, że wszystko zależy, dla jakiego pracodawcy pracujemy, jaki jest przedmiot działalności firmy. Inną perspektywę ma szef firmy, inną pracownik. – Praca hybrydowa jest już standardem. Firmy wynajmują mniej powierzchni – zauważa dyrektor. Podaje, że w 2019 r. średnia wynajmowana powierzchnia biur w Warszawie to 403 mkw., a w 2021 r. – 276 mkw. Przed pandemią nieruchomości biurowe wynajmowały się w Polsce średnio ok. 160 dni. Dziś jest to 380 dni, a w Warszawie – średnio 420 dni. – Oczywiście, liczy się klasa budynku, dzielnica, rok budowy. Dziś widzimy pobudzenie na rynku. Rok 2019 to rok, na którym się wszyscy wzorują. Popyt na biura był ogromny, wynajmowało się bardzo dużo powierzchni. W samej Warszawie odnotowaliśmy prawie 1 mln mkw. wynajętej powierzchni. To 2,4 tys. transakcji – wskazuje Piotr Smagała. – Dziś, w 2022 r., mamy prawie 0,5 mln mkw. i ponad 1,3 tys. transakcji. Jeszcze nie doszliśmy do połowy roku, a już dochodzimy mniej więcej do połowy wyniku z 2019 r. Jesteśmy w stanie zaprognozować, że dobijemy do 1 mln mkw. Firmy ewidentnie potrzebują biur – podkreśla dyrektor REDD. Zastrzega, że to, że średnia wynajmowana powierzchnia biur się zmniejsza, nie znaczy, że na biura nie decyduje się więcej firm.