Fisz: Nie mogę pojąć prorosyjskiej propagandy w Polsce doświadczonej przez Rosję

Moje dzieci mają przyjaciół z Ukrainy ze szkoły. Zintegrowali się, jeżdżą na deskorolkach, zakochują się i słuchają ukraińskiego, bardzo dobrego, rapu – mówi Bartek „Fisz” Waglewski, który z grupą Kim Nowak wydał 27 października album „My”.

Publikacja: 27.10.2023 12:03

Fisz: Nie mogę pojąć prorosyjskiej propagandy w Polsce doświadczonej przez Rosję

Foto: Bart Pogoda

Dużo jest wołania o miłość na tej płycie, ale nieuchronnie przebijają się też echa wojny. Mieliście być pokoleniem bez wojny, co czujecie, również jako rodzice pokaźnej gromadki?

Utwory „Apetyt" i „Wiatr ze wschodu" zostały napisane pod wpływem ostatnich wydarzeń w Ukrainie. Moje dzieci są na bieżąco z wiedzą o wydarzeniach na froncie, ponieważ mają przyjaciół z Ukrainy, których poznali w szkole. Bardzo się zintegrowali, jeżdżą razem na deskorolkach, zakochują się i słuchają ukraińskiego, zresztą bardzo dobrego, rapu. Słyszą tragiczne historie o śmierci najbliższych, zniszczonych mieszkaniach i o braku perspektyw. Wcześniej COVID, teraz wojna tak blisko naszej granicy ma na pewno na nich ogromny wpływ. Do tego dochodzą problemy z psychiatrią dziecięca w szkołach. To trudny dla nich okres, ale cieszę się, że są pełni empatii i współczucia.

Śpiewasz, że nie da się stać między dobrem i złem. Co to w dzisiejszym świecie znaczy?

Tekst powstał w okresie, kiedy coraz częściej było słychać prorosyjską propagandę, także w ustach co poniektórych polityków. Rozkręcała się niechęć do uchodźców wojennych z Ukrainy. Nie mogę pojąć, jak to było możliwe po zbrodni w Buczy, w naszym kraju, który jest doświadczony trudną historią z Rosją. Wojna to upadek człowieka. Wygrywa nienawiść, przegrywa miłość. Warto w dzisiejszych czasach o tym przypominać.

KIM NOWAK „My”. Premiera: 27.10.2023, MYSTIC PRODUCTION

KIM NOWAK „My”. Premiera: 27.10.2023, MYSTIC PRODUCTION

Autor okładki płyty: Bartek "Fisz" Waglewski.

O ulotności jest „Piasek". Kiedy znajdujemy w kieszeniach bilety, ulotki – wiemy z jakiego czasu pochodzą. Piasek to dowód na to, że „Nie dostrzegamy/Ciągłych zmian/Chcemy ocalić co się da"?

Bardzo mi czas przyśpieszył, najstarsze moje dziecko właśnie kończy 18 lat. Piasek, który jest symbolem upływu czasu, przecieka mi przez palce szybciej niż kiedykolwiek. Świat technologicznie tez rozpoczął gonitwę, sztuczna inteligencja to ogromne wyzwanie. Czasami pragnę po prostu usiąść i gwałtownie zatrzymać świat, wcisnąć hamulec. Strasznie dużo chaosu wokół, mam poczucie, że tracę nad tym wszystkim kontrolę. Zbyt dużo historii ostatnio zbijała mnie z pantałyku.

„Miej wyj…ne jak Lionel”. Czy to pierwsze przekleństwo w tekście? Co znaczy?

Nie, dla mnie to są takie hiperbole, wyolbrzymienia, by podkreślić tragiczno-komiczny wydźwięk tekstu. Czasami to po prostu kontrast. Podobnie było w „Ok Bommer" czy kiedyś w „Czerwonej Sukience". To słowo robi karierę wśród młodych, ja czasami z nim się utożsamiam, jest takie punkowe. Zresztą lubię wszystkie zmiany językowe i nowe słówka, które robią karierę. To jest ciekawe i czasami zabawne. Dobrze czasami się niczym nie przejmować, mieć więcej dystansu i luzu, bo naprawdę można zwariować od wszechobecnego stresu. A Lionel to taki prekursor stylowego „Swag". Też modne ostatnio słowo. Gdy oglądałem klipy Ritchiego zawsze wydawało mi się, że Lionel to człowiek, który nie ma żadnych problemów życiowych. (śmiech). Jak zaczynasz krzyczeć do ekranu telewizora i dziecko pyta się zaniepokojone „tato co ty robisz?", to wiesz, że potrzebujesz gwałtownie wypocząć i wyłączyć telewizor. To takie piękne chwile, gdy masz przez moment wszystko gdzieś.

Czy uwaga wobec „łysego z Fify”, który kradnie sport, to przejaw bycia kibicem?

Mój pierwszy mundial to Mexico 86. Wtedy zakochałem się w grze Argentyny. Uwielbiam mundiale. Oglądałem ostatni finał, futbol się obronił. No i moja ukochana Argentyna zdobyła zasłużone mistrzostwo. Piłka klubowa znacznie mniej mnie interesuje. Tylko później ten wielki kac i wyrzuty sumienia. Te mistrzostwa nie powinny odbyć się w kraju, gdzie łamie się notorycznie prawa człowieka. Sport jest piękny, ale z ideami wygrały pieniądze i korupcja. Żyjemy w bardzo komercyjnych czasach.

Foto: Bart Pogoda

„Dziadek" to również wspomnienie garażowego zespołu, kiedy wkurzaliście ojca ostrym metalowym graniem?

Nie do końca, to mój hołd dla niedawno zmarłego dziadka, ojca mojego taty. Kiedy pisałem tekst patrzyłem na zdjęcie z czasu, gdy miałem chyba z 14 lat i bardzo długie włosy. Dziadek był fotografem amatorem, ale także postacią rozpoznawalna we wszystkich metalowych sklepach na Ochocie. Nie podzielał może naszej fascynacji głośnym rockiem, ale chodził z napisaną przez nas listą bardzo krwawych nazw metalowych, kupując nam w prezencie nagrania ze wskazanymi rarytasami.

Co zdecydowało, że po sukcesie albumu Tworzywa „Balladach i Protestach" postanowiliście wrócić pod gitarowy szyld Kim Nowak i nagrać trzecią postpunkową płytę „My”?

Zespół Kim Nowak po drugiej płycie przestał istnieć. Prawdę mówiąc, nie spodziewałem się, że jeszcze nagramy coś w stylistyce gitarowej. Przez te 11 lat bardzo dużo w naszym życiu się zmieniło, odnieśliśmy duży sukces z bratem w pierwotnym zespole Tworzywo. Praca nad „Balladami..." to przede wszystkim nagrywanie w trudnym okresie związanym z pandemią.

Pamiętam pierwszy koncert po dniach lockdownu, czuliśmy się dosłownie jak dzieci w piaskownicy. Ale do składu Tworzywa dołączył, a właściwie powrócił nasz pierwszy basista Staszek Wróbel. Ze Staszkiem wychowaliśmy się w tej samej dzielnicy Ursynów. To była stolica warszawskiego rapu, ale też miejsce, gdzie zakładaliśmy pierwsze zespoły punkowe. Kiedy spotkaliśmy się po latach, Staszek zadał pytanie; „A co z Kim Nowak?", bo okazało się, że był fanem naszego trio. To spotkanie, jak i po-lockdownowa tęsknota za próbami oraz działaniem zespołowym, sprawiły że zaczęliśmy spotykać się po godzinach, w przerwie między koncertami trasy „Ballady i Protesty". No i porządnie łoiliśmy jak za dawnych czasów.

Pochodzicie z warszawskiego Ursynowa, blokowiska, które ma już swoją historię, wyszlachetniało. „Bohaterowie" to rzecz o tych nowych, gdzie pocieszeniem za życie w biegu i życie w klitce ma być balkon?

Nie myślałem o tym. To mój hołd dla Ursynowa. Bardzo przesiąknąłem tą dzielnica. Tu jeździliśmy na deskorolkach, zakładaliśmy pierwsze zespoły. W każdej piwnicy czy szkolnej świetlicy ćwiczył jakiś zespół rockowy czy rapowe składy. Ze Staszkiem znamy się z sąsiednich bloków od wczesnych lat, Michał chociaż dzisiaj mieszka na wsi też związany był z tymi osiedlami. Tekst powstał w czasach wakacyjnych, gdy szalała inflacja i często spotykaliśmy się ze znajomymi z dawnych lat na właśnie takich malutkich balkonach. Dla wielu z nas tak wyglądały wakacje w tym roku. Mam duży sentyment do tego miejsca, wróciłem też po latach do mieszkania w tej dzielnicy Warszawy. Bloki z betonowych płyt otoczone są zielenią, to bardzo zielona dzielnica. Taki kolejny dysonans: beton i las Kabacki.

Czy się mylę, czy słychać na płycie zagrywki gitarowe w stylu The Police?

Wrażenia zależą chyba od pokolenia. Ja raczej słyszę stylistykę, która była mi bliska w latach 90- tych; Picie i Mudhoney, słyszałem tez porównania do Gang of Foru, których bardzo lubię. Muzyka rockowa zrobiła swoja rewolucję w latach 60-tych, później punkiem pod koniec lat 70-tych, dzisiaj już niczego nowego nie odkrywa. Mi to zupełnie nie przeszkadza, przy pracy z Kim Novak nigdy nie chcieliśmy eksperymentować czy to z elektroniką czy jakimiś nowymi formami. To też w pewnym sensie ucieczka od Tworzywa, chcemy grać po prostu bardzo energetyczną i balangową muzykę gitarową, odnoszącą się także do bluesowych korzeni. Zdajemy sobie sprawę, że dzisiaj to też bardzo niszowa muzyka. Może to się niebawem zmieni, ja bardzo na to liczę.

Foto: Bart Pogoda

Przypomnijmy kim jest Kim Novak, i dlaczego zdecydowaliście się na taką nazwę. Skądinąd aktorka żyje w przeciwieństwie do Marylin Monroe. Ma 90 lat.

Michał Sobolewski, gitarzysta, bez którego nie byłoby Kim Nowak, to człowiek zanurzony w popkulturze lat 60-tych. W filmach, modzie, no i oczywiście muzyce. Pamiętam, że gdy spotykaliśmy się na próbach 13 lat temu, czytałem akurat kryminał Hakana Nesesera „Kim Novak nigdy nie wykąpała się w jeziorze Genezaret". Michał widząc mnie z książka, zaczął wspominać filmy Hitchcocka. Kim Novak wydało nam się świetna nazwą, zmieniliśmy jedynie litery „v" na „w" bo gdzieś już taki zespół istniał.

Czyj obraz zdobi waszą nową płytę i dlaczego go wybraliście? Żeby przypomnieć o tym, że kostucha ma dziś twarz jakiejś japońskiej Godzilli?

To mój obraz, myślę że to taka współczesna wersja Szkieletora z serialu mojego dzieciństwa „He-man". Kolorowa czacha w stylu „punkowym", podkreślająca też zdrowy dystans do tej słynnej „trupiej" otoczki, która towarzyszy często rockowi. Okładka istnieje także w formie płótna.

Kim Novak
Trasa

03.11.2023 Katowice / P23
09.11.2023 Bydgoszcz / Fabryka Lloyda
11.11.2023 Gdańsk / Seaside Festival
16.11.2023 Wrocław / Stary Klasztor
18.11.2023 Warszawa / Palladium
22.11.2023 Łódź ArtKombinat
24.11.2023 Lublin / Zgrzyt
25.11.2023 Rzeszów / Pod Palmą
26.11.2023 Kraków / Kamienna
23 01.12.2023 Białystok / Zmiana Klimatu
03.12.2023 Poznań / Tama
06.12.2023 Szczecin / Kosmos
07.12.2023 Gdańsk / Stary Maneż
08.12.2023 Toruń / Od Nowa
09.02.2024 Opole / NCPP
16.02.2024 Gomunice / Bogart
23.02.2024 Bytom / BCK

Dużo jest wołania o miłość na tej płycie, ale nieuchronnie przebijają się też echa wojny. Mieliście być pokoleniem bez wojny, co czujecie, również jako rodzice pokaźnej gromadki?

Utwory „Apetyt" i „Wiatr ze wschodu" zostały napisane pod wpływem ostatnich wydarzeń w Ukrainie. Moje dzieci są na bieżąco z wiedzą o wydarzeniach na froncie, ponieważ mają przyjaciół z Ukrainy, których poznali w szkole. Bardzo się zintegrowali, jeżdżą razem na deskorolkach, zakochują się i słuchają ukraińskiego, zresztą bardzo dobrego, rapu. Słyszą tragiczne historie o śmierci najbliższych, zniszczonych mieszkaniach i o braku perspektyw. Wcześniej COVID, teraz wojna tak blisko naszej granicy ma na pewno na nich ogromny wpływ. Do tego dochodzą problemy z psychiatrią dziecięca w szkołach. To trudny dla nich okres, ale cieszę się, że są pełni empatii i współczucia.

Pozostało 90% artykułu
Muzyka popularna
Nie żyje Felicjan Andrzejczak. „Jeszcze chwilę temu razem staliśmy na scenie”
Muzyka popularna
Sean „Diddy” Combs aresztowany. Kłopoty gwiazdora rapu z majątkiem wartym 800 mln dolarów
Muzyka popularna
David Gilmour otwiera listę przebojów w Wielkiej Brytanii, Pink Floyd bez szans
Muzyka popularna
Gwiazdy aren i klubów. Kto jesienią zagra w Polsce?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Muzyka popularna
Członkowie Radiohead spotkali się, by razem pograć. Czy coś z tego wyniknie?