Problem polega na tym, że niemiecki kodeks cywilny dopuszcza „nabycie w dobrej wierze od osoby nieupoważnionej”. Zgodnie z przepisami nie można nabyć w dobrej wierze dzieła, które zostało skradzione, chyba że zakupione zostało podczas aukcji. Poza tym niemieccy antykwariusze powołują się na paragraf 852 kodeksu cywilnego o tym, że roszczenie o zwrot upływa po 30 latach od wystąpienia szkody.
Przedstawiciele domu aukcyjnego twierdzą, że nie mają wątpliwości co do legalności sprzedaży. Jednak wieczorem w piątek wieczorem rzeczniczka domu aukcyjnego poinformowała nas, że wstrzymano wydanie akwareli osobie, która ją kupiła, do czasu rozstrzygnięcia sądowego.
„Grisebach po raz pierwszy dowiedział się o możliwej kradzieży z polskiego muzeum na krótko przed aukcją od polskiego ministerstwa kultury. Powiadomienie to zostało natychmiast potraktowane jako okazja do wszczęcia przeglądu prawnego. Doprowadziło to do jednoznacznego wyniku, że nie było żadnych zastrzeżeń prawnych do licytacji. Niezależnie od tego Grisebach skontaktował się z nadawcami i nabywcami i będzie teraz opowiadał się za dodatkową kontrolą sądową w celu uzyskania wiążących wyjaśnień. Do tego czasu dalsze działania przez firmę Grisebach zostały wstrzymane” – poinformowała „Rz” przedstawicielka domu aukcyjnego Diandra Donecker.
Czy można było uniknąć zamieszania wokół tego dzieła sztuki? Z naszych informacji wynika, że co najmniej od 1988 roku akwarela ta znajdowała się w monachijskim domu aukcyjnym Thomas, a co najmniej od 2008 r. eksponowana była w ogólnodostępnym katalogu tej placówki. W tym czasie jednak nikt z ministerstwa kultury nie zwrócił na to uwagi, chociaż resort twierdzi, że przeprowadza regularny monitoring aukcji.
Akwarela ta nie znalazła się też w bazie dzieł utraconych oraz INTERPOL-u (stało się to dopiero teraz). Zatem dom aukcyjny mógł nie wiedzieć, że może być mimowolnym paserem. Okoliczności prób odzyskania tego obrazu pokazują też, że resort kultury nie potrafi współpracować w takich sprawach z MSZ. To wynika z tego, że kilka lat temu resort Piotra Glińskiego przejął w całości działania dotyczące restytucji. Polscy dyplomaci nie mieli szansy rozpocząć jakichkolwiek rozmów z domem aukcyjnym, bo dowiedzieli się o wszystkim kilka godzin wcześniej.
Nasi rozmówcy znający kulisy tej sprawy wskazują też, że ministerstwo kultury, wypacza działania o których głośno mówi. – Opowiadają o tym, że odzyskują dzieła sztuki utracone w czasie wojny, ale w wielu przypadkach odkupują je z domów aukcyjnych – słyszymy.