Na finiszu jest sprawa zwrotu do Polski obrazów z kolekcji artystów związanych z Bractwem św. Łukasza oraz czterech makat Mieczysława Szymańskiego. Wyjechały one z Polski tuż przed wybuchem wojny na wystawę w Nowym Jorku. Za oceanem utknęły na 80 lat, aż 60 lat Polska starała się o ich zwrot z jezuickiego Le Moyne College w Syracuse.
Wszystko wskazuje na to, że w trakcie wizyty na tej amerykańskiej uczelni wicepremier Piotr Gliński będzie uczestniczył w podpisaniu porozumienia z władzami szkoły. Dzieła sztuki trafią do powstającego Muzeum Historii Polski.
Z naszych informacji wynika, że muzeum zapłaci za obrazy i makaty około pół miliona złotych (dokładna kwota utrzymywana jest w tajemnicy). To rekompensata kosztów ich przechowania.
W 2016 r. wicepremier Gliński oferował szkole 75 tys. dolarów jako zwrot za konserwację obiektów. Władze uczelni nie zgodziły się, oszacowały wartość zabytków na 152 tys. dolarów. W trakcie negocjacji padła propozycja wypłacenia uczelni 125 tys. dolarów rekompensaty.
Polskie władze uważają, że zwrot powinien odbywać się bezpłatnie, bo mamy do tego „moralne prawo jako ofiara wojny”, szczególnie gdy dokumentacja potwierdza, że dzieło znajdowało się przed wojną w muzeum. Ale restytucja dzieł sztuki jest procesem skomplikowanym. Najczęściej właściciele takich dzieł sztuki nie są świadomi, że w istocie są paserami, ponieważ nabyli je w dobrej wierze. Systemy prawne poszczególnych krajów różnie interpretują takie przypadki. W miarę dobrze współpracujemy ze służbami amerykańskimi. Gdy stwierdzą, że zabytek został nielegalnie wwieziony na teren tego kraju, mogą go zarekwirować i zwrócić właścicielowi.