Milan Kundera. Zmartwychwstanie ukrywającego się pisarza

Na stronie internetowej ogólnopolskiego dziennika pojawiła się wiadomość: „Nie żyje Milan Kundera". Po kilkudziesięciu minutach przyszło sprostowanie. Nie po raz pierwszy uśmiercono artystę za życia.

Aktualizacja: 12.07.2023 11:18 Publikacja: 03.07.2020 00:01

Milan Kundera od 35 lat nie udziela wywiadów, nie pojawia się publicznie. Infomacji o własnej śmierc

Milan Kundera od 35 lat nie udziela wywiadów, nie pojawia się publicznie. Infomacji o własnej śmierci nawet nie skomentował

Foto: Getty Images

W związku ze śmiercią Milana Kundery przypominamy tekst poświęcony czeskiemu pisarzowi, który ukazał się w "Plusie Minusie" w lipcu 2020 roku.

Pogłoska o śmierci 91-letniego Milana Kundery szybko obiegła portale społecznościowe. Nic dziwnego, to gigant literatury XX w., choć wciąż omija go Nagroda Nobla. Od kiedy tempo rozpowszechniania informacji stało się zawrotne, a siejący dezinformację bezkarni, fake newsy zbierają żniwo. Wystarczy przypomnieć, że kilka lat temu w podobny sposób potraktowano Janusza Gajosa. Swoją śmierć mogli też oglądać za życia inni pisarze: Haruki Murakami w grudniu 2015 r., kiedy pojawił się wpis na nieprawdziwym profilu wydawnictwa pisarza na Twitterze, wcześniej – w 2012 r. Gabriel García Márquez, gdy obwieszczający jego odejście w zaświaty fake news objawił się na na tym samym portalu na koncie rzekomo należącym do Umberto Eco. A że profil Eco obserwowało prawie 2 tys. osób, wieść błyskawicznie rozprzestrzeniła się po świecie.

Czytaj więcej

Milan Kundera nie żyje

Takie funeralne sensacje nie są wynalazkiem naszych czasów. W kwietniu 1866 r. w paryskich gazetach pojawiły się nekrologi powiadamiające o śmierci Charlesa Baudelaire'a, który w rzeczywistości zmarł ponad rok później – 31 sierpnia 1867 r. Znana jest też anegdota związana z rzekomym zgonem Marka Twaina. Kiedy gazety zaczęły kolportować pogłoski o jego śmierci, pisarz zorganizował konferencję prasową, wyjaśniając bez ceregieli: „Jak panowie widzicie, plotki o mojej śmierci są mocno przesadzone".

W przypadku Milana Kundery na sprostowanie od niego samego nie ma co czekać. Urodzony 1 kwietnia pisarz ma – jak pokazują jego powieści – niebanalne poczucie humoru, ale i dystans do świata. A media już od dawna w ogóle go nie interesują.

Milczenie i muzyka

Kiedy Kundera w 1985 r. otrzymał Wielką Nagrodę Jerozolimską, wyróżnienie literackie przyznawane co dwa lata pisarzowi, którego dzieła dotykają problemów ludzkiej wolności, społeczeństwa, polityki albo problemów sprawowania władzy, napisał w „Wykładzie jerozolimskim: powieść i Europa": „Powieściopisarz to ten, kto według Flauberta pragnie ukryć się za swoim dziełem. Ukryć się za swoim dziełem, to znaczy odrzucić rolę osoby publicznej. Nie jest to łatwe dzisiaj, gdy wszystko co istnieje, chociażby nawet niezbyt ważne, przejść musi przez nieznośnie oświetloną scenę mass-mediów, które na przekór intencji Flauberta, sprawiają, że to właśnie dzieło niknie przesłonięte postacią autora".

To wystarczające wyjaśnienie faktu, że Milan Kundera zgadza się, by jego biogram ograniczał się jedynie do minimalnej noty: „Urodził się w 1929 r. w Czechosłowacji, od 1975 mieszka we Francji".

Andrzej Jagodziński, autor „Rozmów z czeskimi pisarzami emigracyjnymi", wspominał kiedyś, że dzięki życzliwej pomocy pośredników udało mu się spotkać z pisarzem, ale już na nagrywanie rozmowy Milan Kundera się nie zgodził. W redukowaniu kontaktów ze światem pomaga mu żona Věra Hrabánková, niegdyś telewizyjna spikerka. Najczęściej na prośby o kontakt z mężem odpowiada, że nie ma go w domu albo że wyjechał.

Gdyby jednak ktoś bardzo potrzebował przyjrzeć się Milanowi Kunderze, znajdzie na YouTubie kilka rozmów, w których można nie tylko zobaczyć, ale i usłyszeć pisarza. Są m.in. fragmenty jego rozmowy z francuskim dziennikarzem z 1968 r. o debiutanckiej powieści „Żart", a także z 1984 r. tuż po opublikowaniu „Nieznośnej lekkości bytu". Od 1985 r. Kundera nie udziela jednak wywiadów, bo podobno zraził się do przeinaczeń swoich słów przez dziennikarzy. Nie pojawia się też publicznie, bywa tylko wśród przyjaciół.

Studiował na praskim FAMU, słynnej kuźni filmowych talentów, ale zamiast filmu ostatecznie wybrał literaturę. Uzasadniał, że kino było dla niego zbyt ważne, podobnie jak muzyka. Zażyłość z nią zaczęła się jeszcze w jego rodzinnym domu – ojciec Milana Ludvik był wybitnym pianistą, uczniem Leoša Janáčka i pierwszym rektorem Akademii Sztuk Muzycznych w Brnie, stolicy Moraw, gdzie mieszkała rodzina Kunderów.

Brno było tak ważnym miejscem dla Ludvika Kundery, że do wyjazdu nie skłoniła go nawet propozycja profesury w praskim konserwatorium, którą otrzymał w 1920 r. Milan od dziecka uczył się gry na fortepianie, a nawet studiował muzykologię na praskim Uniwersytecie Karola. W wywiadzie udzielonym Oldze Carlisle w 1985 r. wyjaśniał: „Jako mały chłopiec nienawidziłem publiczności, która odmówiła słuchania Strawińskiego i oklaskiwała Czajkowskiego lub Mozarta. Zachowałem pasję do sztuki współczesnej; to jest moja wierność mojemu ojcu. Ale nie chciałem podjąć się zawodu muzyka. Lubiłem muzykę, ale nie lubiłem muzyków. Dusiłem się na myśl o spędzeniu życia wśród nich".

Swoje powieści Kundera konstruował na podobieństwo muzycznych kompozycji – każdą w siedmiu częściach. „Człowiek, którego wiedzie poczucie piękna, przemieni przypadkowy zbieg okoliczności (...) w motyw, który już pozostanie w kompozycji jego życia. Wraca do niego, powtarza go, zmienia, rozwija – jak kompozytor temat swej sonaty" – napisał w „Nieznośnej lekkości bytu".

Polskie wątki

W filmie dokumentalnym Jacka Petryckiego „Powrót Agnieszki H." opowiadającym o więziach polskiej reżyserki z Czechami jest następująca scena: Holland oprowadza po FAMU, czyli po uczelni, na której studiowała. W pewnym momencie zatrzymuje się pod wielkimi drzwiami, patrzy w kamerę, uśmiecha tajemniczo, zawiesza głos i wreszcie mówi: „A tu odbywały się nasze zajęcia z Mistrzem. Z Kunderą". Wykładał historię literatury światowej i były to podobno jedne z najbardziej inspirujących zajęć na uczelni. Miał wtedy 38 lat, charyzmę i urok sprawiający, że studentki się w nim podkochiwały. Do tego, trzeba przyznać, był przystojny.

Agnieszka Holland spotkała się ponownie z Milanem Kunderą już w Paryżu na początku 1982 r., kiedy byli gośćmi na tym samym przyjęciu. Ich znajomość zacieśniła się na tyle, że pisarz zgodził się, by przetłumaczyła na polski „Nieznośną lekkość bytu" dla emigracyjnego londyńskiego wydawnictwa Aneks. Pierwsze wydanie w formacie połowy zeszytu z drobniutką czcionką wędrowało w Polsce w 1984 r. z rąk do rąk. Tej niezwykłej powieści nie można było kupić w księgarni.

– „Nieznośna lekkość bytu" była lekturą pokoleniową. Rozbłysła w ciemnościach polskiej literatury w stanie wojennym – wspominał w rozmowie z „Rzeczpospolitą" zaprzyjaźniony z pisarzem tłumacz jego książek Marek Bieńczyk. – Była wielkim odkryciem: Kundera pisał inaczej o życiu w komunie; znalazł inny sposób mówienia o tym. To nie była książka polityczna, choć wciąż się do polityki – bardzo szczególnie – odwoływała. Ani „Żart", ani „Nieznośna lekkość bytu" nie są książkami wprost politycznymi i po przyjeździe na Zachód pisarz ciągle musiał to powtarzać, bo czytano go jako dysydenta, czego absolutnie nie akceptował.

Marek Bieńczyk opowiadał również, że kiedy przełożył pierwszą książkę Kundery, pisarz osobiście sprawdził przekład. – Później poszedłem na jego paryskie seminarium – wspominał „Rzeczpospolitej" przy okazji wydania „Nieistotności". – Wobec studentów, no i tłumaczy, zachowywał się z wielką kindersztubą. Polska była dla niego istotna, w Paryżu przyjaźnił się z Brandysem, zapraszał na seminaria polskich pisarzy i artystów. Lubi kulturę polską, uważa ją za wielką kulturę europejską, jedną z najważniejszych.

Meandry historii

Na jego życie po raz pierwszy historia wpłynęła w 1948 r., gdy wstąpił do partii. Drugi – gdy dwa lata później został z niej wyrzucony po incydencie, który zainspirował fabułę jego pierwszej powieści „Żart". Młody komunista pisze pocztówkę do dziewczyny: „Optymizm to opium dla ludu! Zdrowa atmosfera cuchnie głupotą! Niech żyje Trocki!", po czym zostaje wyrzucony z partii.

W 2008 r. czeskie media rozpisywały się, jakoby w 1950 r. złożył donos na Mirosława Dworzaczka, który spędził potem 14 lat w obozie pracy. Pisarz odrzucił te oskarżenia. „Historycy z naszego IPN poświęcili dwa lata, by zbadać tę sprawę. Zwracali się do Kundery z prośbą o rozmowę, ustosunkowanie się do dokumentów. Nie chciał z nimi rozmawiać. Jego tłumaczenie, że to zamach na niego jako pisarza przed targami książki we Frankfurcie, nie brzmi zbyt wiarygodnie – komentował Jan Urban, w czasach komunistycznych jeden z głównych czeskich dysydentów, w rozmowie z Marcinem Wojciechowskim. – Kundera miał zaledwie 21 lat, gdy złożył donos. Był żarliwym komunistą. W prasie trwała wówczas kampania, że jeśli ktoś nie ujawni osób nielegalnie przekraczających granicę, to sam może zostać oskarżony o szpiegostwo. Kundera mógł naprawdę wierzyć, że idąc na policję, robi coś dobrego, choć z dzisiejszej perspektywy brzmi to absurdalnie. To były jeszcze lata stalinowskie. Warto o tym pamiętać, zanim się wyda wyrok na pisarza".

Ponownie przyjęty został do partii w 1957 r., a następnie wydalony z jej szeregów w 1970. Dwa lata wcześniej, podobnie jak m.in. Václav Havel, Milan Kundera był zaangażowany w wydarzenia Praskiej Wiosny. W 1967 r. światło dzienne ujrzał „Żart" – dwa lata później niż został napisany, bo powieść zatrzymała cenzura. Rękopis wywiózł do Paryża Antonín Liehm, czeski krytyk i przyjaciel pisarza. Zarekomendowaną przez Louisa Aragona powieść opublikował Gallimard. Ale Kundera był wtedy wciąż w Czechosłowacji.

Josif Brodski wspominał: „Było to w roku 1968, gdy sowieckie oddziały zajęły Czechosłowację. Pewien sympatyczny dyrektor teatru zaproponował Kunderze, by przygotował pod przybranym nazwiskiem sceniczną adaptację „Idioty". W tym czasie Kundera znajdował się na czarnej liście i nie dysponował żadnymi legalnymi metodami zarabiania na życie. Mimo to, jak pisze w swoim eseju: „przeczytałem ponownie „Idiotę" i pojąłem, że nawet gdyby przyszło mi umrzeć z głodu, nie wykonam tego zamówienia. Świat Dostojewskiego, świat przesadnych gestów, mrocznych otchłani i agresywnego sentymentalizmu, był dla mnie odpychający. Poczułem nagle niepojętą tęsknotę za „Kubusiem Fatalistą" (fragment eseju „Dlaczego Kundera myli się co do Dostojewskiego" w tłum. Adama Zagajewskiego).

Do Francji wyemigrował dopiero w 1975 r. Najpierw przyjechał do Rennes na zaproszenie uczelni, na której wykładał literaturę, a dopiero potem dotarł do Paryża. W 1979 r. stracił czechosłowackie obywatelstwo po ukazaniu się francuskiego tłumaczenia nieopublikowanej wtedy jeszcze w oryginale powieści „Księga śmiechu i zapomnienia". Przywrócono mu je po 40 latach, w ubiegłym roku.

Odznaczenie państwowe Medal za Zasługi przyznane Kunderze przez prezydenta Havla w październiku 1995 r. odebrała na Hradczanach żona pisarza. Ojczyznę pisarz odwiedza rzadko i zawsze incognito.

Zasady i języki

Dwukrotnie z Milanem Kunderą miał okazję rozmawiać Philip Roth. Opublikowany w 1980 r. wywiad jest kompilacją dwóch spotkań odbytych w Londynie i USA. Jednym z powodów do rozmowy była lektura „Księgi śmiechu i zapomnienia". Kundera mówił m.in.: „Nauczyłem się wartości humoru w czasach stalinowskiego terroru. Miałem wtedy 20 lat. Zawsze mogłem rozpoznać osobę, która nie była stalinistą, osobę, której nie muszę się obawiać, po tym, jak się uśmiecha. Poczucie humoru było godnym zaufania znakiem uznania. Odtąd przeraża mnie świat, który traci poczucie humoru".

Opowiedział też wtedy, na czym jego zdaniem polega rola pisarza: „Wymyślam historie, konfrontuję się ze sobą i w ten sposób zadaję pytania. Głupota ludzi wynika z pytania o wszystko. Kiedy Don Kichot wyszedł na świat, świat ten zamienił się w tajemnicę na jego oczach. Takie jest dziedzictwo pierwszej powieści europejskiej w całej jej późniejszej historii. Powieściopisarz uczy czytelnika rozumienia świata jako pytania. W tej postawie jest mądrość i tolerancja. W świecie zbudowanym na świętych przekonaniach powieść nie żyje. Świat totalitarny, niezależnie od tego, czy opiera się na Marksie, islamie czy czymkolwiek innym, jest światem odpowiedzi, a nie pytań. Tam dla powieści nie ma miejsca. W każdym razie wydaje mi się, że na całym świecie ludzie wolą raczej osądzać niż rozumieć, odpowiadać niż pytać".

Pięć lat później Kundera wyjaśniał Oldze Carlisle: „Żadna postać w moich powieściach nie jest autoportretem, a żadna z moich postaci nie jest portretem żywej osoby. Nie lubię ukrytych autobiografii. Nienawidzę niedyskrecji pisarzy. (...) Hermann Broch, austriacki pisarz, którego kocham przede wszystkim, powiedział: „Jedyną moralnością dla pisarza jest wiedza". „Tylko dzieło literackie, które ujawnia nieznany fragment ludzkiej egzystencji, ma powód do istnienia. Być pisarzem nie oznacza głoszenia prawdy; oznacza odkrywanie prawdy".

Tylko dwie z jego powieści zostały zekranizowane – w obu przypadkach Kundera był współscenarzystą. W 1969 r. „Żart" nakręcił Jaromil Jireš, potem w 1988 r. „Nieznośną lekkość bytu" zekranizował Philip Kaufman. I chociaż film otrzymał nominacje do Oscarów za najlepszy scenariusz adaptowany i zdjęcia, nominacje do Złotych Globów – pisarz był tak rozczarowany ostatecznym efektem, że nie zgodził się już na ekranizację żadnej swojej powieści.

W 1968 r. książki Kundery znalazły się w Czechosłowacji na indeksie. Kolejne powieści rodacy pisarza mogli czytać w ojczystym języku dopiero od 1979 r. Publikowała je Zdena Salivarová, żona jego przyjaciela Josefa Škvorecký'ego w swoim wydawnictwie Sixty-Eight Publishers w Toronto, począwszy od 1979 r. Część tych książek trafiała do Czechosłowacji.

Ostatnią powieścią napisaną w ojczystym języku była „Nieśmiertelność" wydana w 1990 r. Kolejne Kundera pisał po francusku. Opublikowana w 2000 r. „Niewiedza" ukazała się jednak najpierw w Hiszpanii. Czytelnicy we Francji, a także w innych krajach, mogli przeczytać książkę dopiero po trzech latach. Pisarz sam tłumaczył powieści napisane po francusku na czeski. Ostatnią, „Święto nieistotności", opublikował w 2013 r. Napisał ją po 13 latach milczenia, wydano ją zaś najpierw po włosku, później po hiszpańsku, a dopiero potem po francusku.

„Święto nieistotności" powstało ponoć z inspiracji żony, która chciała, by Milan napisał powieść, w której nic nie będzie na poważnie. Na pytanie, czy to prawda, Marek Bieńczyk, który ją przetłumaczył, wyjaśniał „Rzeczpospolitej": – Nie całkiem. Już w „Powolności" wypowiedział takie marzenie o książce zabawce, niepoważnej w każdym calu, a żona ostrzegała go, że krytycy powieszą na nim wszystkie psy, jeśli coś takiego zrobi. Ale, jak to u Kundery, w tym żarcie coś jest – coś, co chce jeszcze o świecie powiedzieć.

Od tamtego czasu Kundera milczy, ale doniesienia o własnej śmierci raczej nie zachwiały jego życiem. 

W związku ze śmiercią Milana Kundery przypominamy tekst poświęcony czeskiemu pisarzowi, który ukazał się w "Plusie Minusie" w lipcu 2020 roku.

Pogłoska o śmierci 91-letniego Milana Kundery szybko obiegła portale społecznościowe. Nic dziwnego, to gigant literatury XX w., choć wciąż omija go Nagroda Nobla. Od kiedy tempo rozpowszechniania informacji stało się zawrotne, a siejący dezinformację bezkarni, fake newsy zbierają żniwo. Wystarczy przypomnieć, że kilka lat temu w podobny sposób potraktowano Janusza Gajosa. Swoją śmierć mogli też oglądać za życia inni pisarze: Haruki Murakami w grudniu 2015 r., kiedy pojawił się wpis na nieprawdziwym profilu wydawnictwa pisarza na Twitterze, wcześniej – w 2012 r. Gabriel García Márquez, gdy obwieszczający jego odejście w zaświaty fake news objawił się na na tym samym portalu na koncie rzekomo należącym do Umberto Eco. A że profil Eco obserwowało prawie 2 tys. osób, wieść błyskawicznie rozprzestrzeniła się po świecie.

Pozostało 93% artykułu
Literatura
„Sprawa Wagera” Davida Granna. Kanibale byli i są wśród nas
Literatura
Masłowska i ludzie bezradni. "Magiczna rana", ciąg dalszy polskiego chaosu i miraży
Literatura
Dorota Masłowska ma dokonać przełomu
Literatura
Europejska Noc Literatury z hasłem: „Wojny bogów” rusza 24 sierpnia we Wrocławiu
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Literatura
Ostatnia część trylogii „Warszawa idzie na mecz”. Opowieści z ciszy