Został wyprowadzony z gabinetu, a funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego w kominiarkach trzymali go w kajdankach na szpitalnym parkingu i w tym czasie przeszukiwali jego samochód.
Cała Polska obejrzała później film z tej akcji, przekazany mediom przez CBA. Materiał ten był zresztą zmanipulowany. Chodzi m.in. o scenę, gdy funkcjonariusze widowiskowo zatrzaskują kajdanki na rękach lekarza. Później okazało się, że nie były to ręce Mirosława G.
CBA nadała sprawie słynnego kardiochirurga kryptonim „Mengele” (Josef Mengele był lekarzem obozowym SS w Birkenau i Auschwitz, prowadził zbrodnicze eksperymenty na więźniach), za co G. pozwał zresztą byłego szefa CBA.
W prasie brukowej pojawiały się wobec Mirosława G. określenia „doktor śmierć” i „bestia, nie lekarz”.
Oficjalnie zarzucono mu korupcję, zabójstwo pacjenta i przyczynienie się do śmierci innego. Podczas konferencji prasowej 14 lutego 2007 roku Zbigniew Ziobro, ówczesny minister sprawiedliwości, ogłosił triumfalnie: „Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”.
Później okazało się, że większość z ponad 40 zarzutów, w tym te najcięższe, nie utrzymała się w sądzie. Mirosław G. został jednak skazany za przyjmowanie pieniędzy od wdzięcznych pacjentów. Batalia sądowa jeszcze się zresztą nie zakończyła – 1 września 2016 roku rozpoczął się ponowny proces.