Szymon Hołownia ma inne zdanie niż większość społeczeństwa w kwestii kryzysu na granicy z Białorusią. Czy to może mu politycznie zaszkodzić?
Nie kierujemy się sondażami, a jedynie racjonalnymi przesłankami dotyczącymi zabezpieczenia naszych granic. Uważamy, że w tej chwili bezpieczeństwo Polski jest najważniejsze, ale inną rzeczą jest udzielenie pomocy humanitarnej. Pomoc tym osobom nie oznacza wpuszczania ich wszystkich. W ostatnich latach o wniosek azylowy w Polsce ubiegało się prawie pięć tysięcy osób, z tego mniej niż 1/10 uzyskała prawo azylu w Polsce. To były osoby głównie z terenów Rosji i Ukrainy. 200 przyjechało z Afganistanu. To nie są tak ogromne liczby, żeby można mówić o zalewie Polski przez imigrantów.
Ale w 2019 nie było ewakuacji wojsk amerykańskich z Afganistanu.
W związku z sytuacją w Afganistanie takich osób pojawi się oczywiście więcej. Trzeba więc działać w ramach całej UE i współpracować z Frontexem. Nie rozumiem, z jakiego powodu pan premier Morawiecki stara się pokazać wszystkim, że radzi sobie z sytuacją sam, podczas kiedy sobie zupełnie nie radzi. Zaraz dojdzie do tragedii na granicy, właśnie z powodu tego, że rząd uparcie stara się wypierać fakt, że powinien pomóc osobom, które się tam znajdują. Powinniśmy także uregulować sytuację na przejściach granicznych w taki sposób, żeby zgłaszające się tam osoby mogły złożyć wniosek o azyl. Pobudzanie nastrojów antyimigracyjnych jest wyłącznie cynicznym graniem na sondaże. Jest płachtą, którą PiS macha przed społeczeństwem, podsycając lęk np. przed osobami innej orientacji seksualnej albo przed imigrantami. Jeżeli rząd naprawdę jest taki silny, to nie powinien bać się 52-letniej chorej kobiety, która wymaga pomocy na granicy polsko-białoruskiej. Rząd ma w ręku wszelkie narzędzia, by poradzić sobie z kryzysem imigracyjnym i humanitarnym na granicy z Białorusią.
4 września odbędzie się kongres programowy Polski 2050. Czego pani oczekuje?