44 lata temu, 21 września 1980 roku, władze PRL na mocy Porozumień Sierpniowych przywróciły transmisję mszy w Polskim Radio. 32 lata temu nauczanie religii powróciło do szkół. W sierpniu 2024 roku Kościół katolicki zwrócił się do pierwszej prezes SN Małgorzaty Manowskiej, by zaskarżyła do Trybunału Konstytucyjnego zmiany wprowadzane w rozporządzeniu z 26 lipca przez Barbarę Nowacką, szefową resortu edukacji. Prezes polecenie hierarchów właśnie wykonała.
Jak będą wyglądały szkolne katechezy?
Ale TK pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej jest nieuznawany przez znaczną część prawników oraz koalicję rządzącą i prawdopodobnie jego orzeczenie nie będzie respektowane. A zmiany wprowadzone przez Nowacką sprowadzają się do tego, że od września dyrektor szkoły będzie miał możliwość połączenia na lekcjach religii grup dzieci z różnych klas i roczników, pod warunkiem że uczniowie będą w trakcie tego samego etapu edukacyjnego (np. klasy I–III, IV–VIII). Prawdziwym jednak powodem do niezadowolenia hierarchów jest raczej przepis, by od tego roku również ocena z religii nie była wliczana do średniej. To mogłoby bowiem spowodować dalszy odpływ uczniów tego dobrowolnego przedmiotu, którzy chętnie korzystali z dobrego serca katechetów, by ową średnią podwyższać. A już dziś w wielu większych miastach frekwencja na katechezie w szkołach średnich nie przekracza 30 procent.
Czytaj więcej
Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego dr hab. Małgorzata Manowska zaskarżyła do Trybunału Konstytucyjnego przepisy nowego rozporządzenia MEN w sprawie organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach.
Postulat, by „udostępnić środki masowego przekazu dla przedstawicieli wszystkich wyznań”, znalazł się jako trzeci na liście 21 postulatów strajkujących robotników, ogłoszonych 17 sierpnia 1980 roku. Kiedy pierwszy raz doszło do jego realizacji – 21 września – przy radioodbiornikach mszy słuchało aż 3,5 miliona osób. Autorytet papieża Jana Pawła II i doniosła społeczna rola, jaką odgrywał Kościół katolicki w latach 80., sprawiły, że większości solidarnościowych polityków oczywistym wydawało się wprowadzenie z powrotem religii do szkół, co dokonało się w 1992 roku.
Kościół katolicki do dziś jest aktywnym aktorem życia publicznego, w którego głos przez dekady wsłuchiwała się każda władza, włącznie z postkomunistyczną. Korzysta ze zwróconego po latach PRL ogromnego majątku, jest beneficjentem Funduszu Kościelnego i stałym elementem nauczania w szkołach wszystkich poziomów i rodzajów. Coś się jednak wyraźnie popsuło. Obecna władza jest złożoną koalicją i choć jej politycy mają zróżnicowany stosunek do wiary, łączy ich brak gorliwości w relacjach z Episkopatem. I o ile np. PSL gotów jest bronić konserwatywnych wartości i zajadle spierać się o dostęp do aborcji, to w ograniczaniu przywilejów kościelnych cechuje tę partię pewna doza ludowego antyklerykalizmu. Kropidło na dożynkach wciąż jest mile widziane, ale na to, że PSL będzie umierać za Fundusz Kościelny, hierarchowie już liczyć nie mogą.