Michał Szułdrzyński: Upór Prezesa i utracone miliardy

Gdy Bruksela mówi: praworządność i niezależność sądów, to Kaczyński słyszy: Berlin, suwerenność, niepodległość i reparacje.

Publikacja: 16.10.2022 22:30

Prezes PiS Jarosław Kaczyński

Prezes PiS Jarosław Kaczyński

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Obserwując relacje między Unią Europejską a Polską, można odnieść wrażenie, że dwie wielkie płyty tektoniczne skazane są na kolizję, podczas której dochodzić będzie do potężnych trzęsień ziemi i gwałtownych erupcji wulkanów. Wszystko przebiega według scenariusza przygotowanego przez Jarosława Kaczyńskiego, bo to on zaplanował ten konflikt. W wakacje ogłosił totalne zderzenie z Brukselą, czego elementem była zeszłotygodniowa dymisja Konrada Szymańskiego. Konserwatysty, który rozumiał Unię, rozumiał jej mechanizmy, ale potrafił je też przetłumaczyć na język „kaczyński”.

Prezes tego jednak już nie potrzebuje, bo wierzy w wielkie zderzenie cywilizacyjne, o którym co chwilę mówi podczas swoich wystąpień. Kluczowe są tu dwa założenia. Pierwsze dotyczy tego, że Unia ma być Polsce obca kulturowo. Drugie wynika z pierwszego: UE stanowi więc zagrożenie dla suwerenności Polski. Opowieści o tym, że Bruksela jest tylko maską, jakiej używa Berlin do tego, by podporządkowywać sobie Polskę, są tego dalszą konsekwencją.

Czytaj więcej

Rachunek za politykę PiS. Polska nie dostanie na razie żadnych pieniędzy z UE

Gdy Bruksela więc mówi: praworządność i niezależność sądów, to Kaczyński słyszy: Berlin, suwerenność, niepodległość i reparacje. Dlatego prezes PiS jest zmuszony radykalizować swój język. Polacy wszak uważają, że integracja europejska jest dla Polski korzystna, więc Kaczyński musi uzasadnić swoją politykę coraz drastyczniejszymi porównaniami, coraz radykalniejszą retoryką, kreowaniem coraz większego zagrożenia.

W tej narracji reparacje pozwalają połączyć w jeden ciąg myślowy III Rzeszę, współczesne Niemcy i Unię Europejską. Radykalizację własnych przekonań Kaczyński uzasadnia radykalizacją samej Unii, która w jego opowieści staje się zakładnikiem lewackich ideologii – dla Kaczyńskiego wojna w Ukrainie jest efektem rzekomo lewicowej ideologii Putina. I znów III Rzesza przez Angelę Merkel łączy się z krwawym imperializmem Putina. A w środku zewsząd atakowana Polska.

Kaczyński postanowił więc poczekać na zmianę politycznych wiatrów, przeczekać Ursulę von der Leyen i obecny układ sił w Brukseli. Uważa, że zwycięstwo Giorgii Meloni we Włoszech i dobry wynik Szwedzkich Demokratów to argumenty, że ma rację: kolejne narody odrzucają obecny model integracji. Ale to taktyka w dwójnasób ryzykowna. Za jego ideologiczną zapiekłość płaci Polska. Komisja Europejska – jak piszemy dziś w „Rzeczpospolitej” – nie tylko nie zamierza nam wypłacić środków z KPO, ale też z powodu naruszenia karty praw podstawowych, która gwarantuje prawo do niezawisłego sądu, wstrzyma wypłacanie środków z kolejnego wieloletniego budżetu UE.

Kolejni prześladowani przez system Ziobry sędziowie wygrywają w europejskich sądach, ale w Polsce czekają ich tylko kolejne proceduralne i zawodowe szykany, co tylko utwierdza Brukselę w przekonaniu, że ustawa likwidująca Izbę Dyscyplinarną SN niewiele zmienia, bo gnębienie niezależnych sędziów może intensyfikować się dzięki podporządkowaniu ludziom Ziobry całego systemu. Jeśli więc komuś powinniśmy być szczególnie wdzięczni za zamrożenie miliardów z KPO i wieloletniego budżetu, to tak Kaczyńskiemu, jak i Ziobrze.

Ale gra na przeczekanie jest dla prezesa Prawa i Sprawiedliwości ryzykowna również z innego powodu. Od roku w Czechach rządzi ODS, który tworzy z PiS jedną frakcję europejską. Premier Petr Fiala, zadeklarowany konserwatysta, nie dołączył jednak do antyunijnego i antyliberalnego klubu Orbána i Kaczyńskiego. Pierwsze wystąpienia Giorgii Meloni po wygranej we Włoszech też nie zwiastują chęci pójścia na wojnę z Brukselą. I choć sojusznicy PiS mogą powoli zdobywać władzę w Europie, to mimo częściowej ideowej zbieżności wcale nie muszą pozwolić Kaczyńskiemu na bezkarne łamanie wszystkich europejskich zasad.

Obserwując relacje między Unią Europejską a Polską, można odnieść wrażenie, że dwie wielkie płyty tektoniczne skazane są na kolizję, podczas której dochodzić będzie do potężnych trzęsień ziemi i gwałtownych erupcji wulkanów. Wszystko przebiega według scenariusza przygotowanego przez Jarosława Kaczyńskiego, bo to on zaplanował ten konflikt. W wakacje ogłosił totalne zderzenie z Brukselą, czego elementem była zeszłotygodniowa dymisja Konrada Szymańskiego. Konserwatysty, który rozumiał Unię, rozumiał jej mechanizmy, ale potrafił je też przetłumaczyć na język „kaczyński”.

Pozostało 86% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska