We wtorkowe przedpołudnie wydawało się, że złoty nieco się wzmocnił, ale to były jedynie nadzieje na odważne decyzje Rady Polityki Pieniężnej. Po południu nadeszło rozstrzygnięcie bliskie większości prognoz, ale najwyraźniej zbyt zachowawcze dla rynku – RPP podniosła stopy o 0,75 pkt proc., do 3,5 proc. Atmosfery wokół słabszych walut naszego regionu nie poprawiły wieści o tym, że Waszyngton podjął decyzję o natychmiastowym odcięciu rynku USA od rosyjskich paliw, a Londyn zdecydował, że pozbędzie się ich do końca 2022 r.
Efekt? Nasza waluta wciąż pozostaje bardzo słaba, mimo że wtorkowa podwyżka stóp procentowych była bardzo ostrym ruchem w górę. W ciągu miesiąca straciła już ponad 13 proc. na wartości wobec dolara. Za to euro, choć to też waluta krajów położonych blisko działań wojennych, traci do dolara trzy razy mniej (4,6 proc.).
Czytaj więcej
Najwyższy czas, abyśmy przejrzeli na oczy. Możemy powinniśmy jak najszybciej zmienić retorykę i rozważyć jeszcze mocniejszą integrację z Zachodem.
– To wyraźny sygnał, że wbrew przekonaniu rządzących własna waluta wcale nie chroni nas przed zewnętrznymi szokami, lecz odwrotnie: może być źródłem wstrząsów – komentuje Dariusz Rosati, poseł KO i b. członek RPP. – Mam nadzieję, że politycy w końcu to dostrzegą i zmienią nastawienie do przyjęcia euro w Polsce – dodaje.
– Doświadczenia ostatnich tygodni unieważniają argumenty, jakimi dotychczas posługiwali się sceptycy, takie jak przewaga posiadania własnej waluty w sytuacjach kryzysowych – ocenia też Maciej Bukowski, prezes ośrodka WiseEuropa. – Dlatego oczekiwałbym jakiegoś porozumienia politycznego i deklaracji woli ze strony organów państwa, dotyczących wejścia Polski do strefy euro – zaznacza.