Inflacja powyżej celu NBP. Trzeba się pogodzić z szybkim wzrostem cen usług

Inflacja po wyłączeniu cen żywności i energii pozostaje wyraźnie powyżej celu NBP. I nie widać powodów, aby to się miało w najbliższych latach zmienić.

Publikacja: 19.03.2024 03:00

Inflacja powyżej celu NBP. Trzeba się pogodzić z szybkim wzrostem cen usług

Foto: Adobe Stock

Wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych z pominięciem żywności oraz nośników energii (w tym paliw) wzrósł w lutym o 5,4 proc. rok do roku, po zwyżce o 6,2 proc. w styczniu i 6,8 proc. w grudniu – podał we wtorek Narodowy Bank Polski. To wprawdzie wynik najniższy od ponad dwóch lat, ale i tak wyraźnie powyżej celu inflacyjnego banku centralnego (2,5 proc. rok do roku z dopuszczalnymi odchyleniami o 1 pkt proc.).

Pomocna konkurencja

Według piątkowych danych GUS wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w lutym o 2,8 proc. rok do roku po zwyżce o 3,7 proc. w styczniu. To oznacza, że inflacja pierwszy raz od trzech lat znalazła się w paśmie dopuszczalnych wahań wokół celu NBP. W marcu z dużym prawdopodobieństwem będzie nawet niżej. Część ekonomistów spodziewa się wyniku niewiele powyżej 2 proc. rocznie.

Czytaj więcej

Krzysztof Adam Kowalczyk: Czy naprawdę już wygraliśmy z nadmierną inflacją?

Inflację w dół spychają ostatnio przede wszystkim ceny żywności, które w lutym wzrosły już tylko o 2,7 proc. rok do roku po 4,9 proc. jeszcze w styczniu. Przyczynia się do tego sytuacja na globalnym rynku surowców rolnych, wysoka baza odniesienia sprzed roku (w lutym 2023 r. żywność w Polsce podrożała o 24 proc. rok do roku) oraz wojna dyskontów, o której głośno jest w mediach. Ekonomiści z NBP przyznali ostatnio, że nasilona konkurencja sieci handlowych może obniżać inflację o 0,1–0,2 pkt proc.

To, że inflacja bazowa wyraźnie przewyższa inflację CPI, oznacza, że ceny tych towarów i usług, które zależą w największym stopniu od polityki pieniężnej i koniunktury w polskiej gospodarce, wciąż rosną za szybko.

Deflacja w przemyśle

Dobrą wiadomością jest to, że biorąc pod uwagę prognozy jeszcze sprzed kilku miesięcy, presja na wzrost cen towarów i usług z kategorii bazowych wygasa zaskakująco szybko. Przykładowo, listopadowa projekcja NBP sugerowała, że w I kwartale br. inflacja bazowa będzie wynosiła średnio 6,3 proc. rocznie, a projekcja lipcowa – która nie uwzględniała jeszcze skutków obniżki stóp procentowych z września i października – wskazywała na wynik jeszcze o 1 pkt proc. wyższy. Tymczasem nawet gdyby w marcu spadek inflacji bazowej ustał – co jest mało prawdopodobne – w całym I kwartale ta miara inflacji wyniosłaby tylko 5,6 proc.

Ekonomiści widzą dwie główne przyczyny tego, że dezinflacja w bazowych kategoriach towarów i usług konsumpcyjnych postępuje szybciej od oczekiwań. Pierwszą jest słaba koniunktura w przemyśle przetwórczym w strefie euro i w konsekwencji w Polsce. Wraz z odblokowaniem łańcuchów dostaw i presją na ograniczenie zapasów, które firmy nadbudowały po pandemii Covid-19, prowadzi to do spadku cen produkcji sprzedanej przemysłu. W lutym wskaźnik tych cen, PPI, zmalał w Polsce o 9 proc. rok do roku. Deflacja na poziomie cen hurtowych z opóźnieniem przenosi się na detaliczne ceny towarów.

Czytaj więcej

Coraz ostrzejsza walka Lidla i Biedronki. To będzie tania Wielkanoc?

Drugą siłą, która tłumi inflację bazową, jest aprecjacja złotego, która obniża ceny towarów z importu. Od początku IV kwartału ub.r. polska waluta umocniła się wobec dolara o 11 proc. – bardziej niż jakakolwiek inna spośród ponad 30 najważniejszych walut świata.

Do spadku rocznej inflacji bazowej również – tak jak do spadku inflacji CPI – przyczynia się wysoka baza odniesienia sprzed roku. Ale pod wpływem wspomnianych sił bieżąca presja na wzrost cen w kategoriach bazowych również słabnie. W lutym towary i usługi z tych kategorii podrożały o 0,5 proc. wobec stycznia, gdy z kolei podrożały o 0,4 proc. wobec grudnia. Według wyliczeń analityków z PKO BP oznacza to, że po korekcie o wpływ czynników sezonowych zwyżki cen wynosiły 0,2–0,3 proc. miesiąc do miesiąca. Gdyby takie tempo utrzymywało się przez cały rok, inflacja bazowa wynosiłaby 4,4 proc. rok do roku. I takiego mniej więcej wyniku w całym 2024 r. spodziewają się dziś ekonomiści. Przykładowo ekonomiści z Credit Agricole Bank Polska w zaktualizowanym właśnie scenariuszu zakładają, że inflacja bazowa w br. wyniesie średnio 4,1 proc., a ekonomiści z Santander Bank Polska uważają, że będzie to 4,8 proc.

Praca kosztuje

Na pierwszy rzut oka prognozy na przyszły rok są bardziej zróżnicowane. Duża część analityków zakłada, że inflacja bazowa w 2025 r. pozostanie mniej więcej na tegorocznym poziomie, ale optymiści, np. z Credit Agricole, sądzą, że zmaleje do zaledwie 3 proc. Większość scenariuszy ma jednak wspólny mianownik: wskazuje na to, że inflacja bazowa po okresie spadku zawróci do góry.

Te prognozy mają dwa podstawowe źródła. Jednym z nich jest napięta sytuacja na rynku pracy. Wzrost przeciętnego wynagrodzenia w polskiej gospodarce według wszelkiego prawdopodobieństwa kolejny rok z rzędu będzie wyraźnie przewyższał 10 proc. rocznie. Tymczasem, historycznie rzecz biorąc, inflacja bazowa była o około 3 pkt proc. niższa niż tempo wzrostu płac. Ta różnica odzwierciedlała wzrost produktywności. Gdyby ta prawidłowość miała się utrzymać, inflacja bazowa pozostawałaby w okolicy 7 proc. rocznie. Dotyczy to szczególnie sektora usługowego, gdzie koszty pracy mają dominujący udział w strukturze kosztów i trudno liczyć na dezinflacyjny wpływ wietrzenia magazynów oraz aprecjacji złotego.

W 2025 r., o ile rząd nie zdecyduje się na tak duże jak w tym roku podwyżki płacy minimalnej (o ponad 20 proc.) i płac w sektorze publicznym, presja na wzrost cen z tego tytułu zmaleje. NBP w marcowej projekcji założył, że wynagrodzenia w gospodarce w kolejnych latach będą rosły w tempie 6–8 proc. rocznie. W przeciwnym kierunku będzie jednak działało oczekiwane ożywienie popytu konsumpcyjnego. W tym kontekście analitycy przypominają przełom 2019 i 2020 r., gdy inflacja bazowa wymknęła się powyżej celu NBP przy wzroście płac właśnie w okolicy 7 proc.

Wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych z pominięciem żywności oraz nośników energii (w tym paliw) wzrósł w lutym o 5,4 proc. rok do roku, po zwyżce o 6,2 proc. w styczniu i 6,8 proc. w grudniu – podał we wtorek Narodowy Bank Polski. To wprawdzie wynik najniższy od ponad dwóch lat, ale i tak wyraźnie powyżej celu inflacyjnego banku centralnego (2,5 proc. rok do roku z dopuszczalnymi odchyleniami o 1 pkt proc.).

Pozostało 93% artykułu
Dane gospodarcze
Produkcja znowu rozczarowała. „Polski przemysł tkwi w stagnacji”
Dane gospodarcze
Najnowsze dane o zarobkach. Tyle trzeba zarabiać by być powyżej średniej
Dane gospodarcze
Fed obniżył główną stopę procentową. Wielkie zaskoczenie
Dane gospodarcze
Rosną obawy przed bezrobociem. Polacy budują finansowe poduszki
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Dane gospodarcze
Eurostat: Inflacja w Polsce znów jest niemal najwyższa z całej UE