Produkcja sprzedana przemysłu w lipcu zmalała realnie (czyli w cenach stałych) o 2,7 proc. rok do roku po zniżce o 1,1 proc. w czerwcu. W stosunku do poprzedniego miesiąca produkcja oczyszczona z wpływu czynników sezonowych zmalała o 1 proc., wracając do trendu spadkowego przerwanego w czerwcu. To oznacza, że była już o około 5 proc. niższa niż na początku roku.
Ankietowani przez nas ekonomiści przeciętnie szacowali, że w lipcu produkcja zmalała o 0,7 proc. rok do roku. W tym świetle poniedziałkowe dane GUS są sporym rozczarowaniem i rzucają cień wątpliwości na prognozy, wedle których III kwartał przyniesie już odbicie PKB po zaskakująco głębokiej (o 0,5 proc. rok do roku) zniżce w II kwartale.
Czytaj więcej
Na koniec lipca zadłużenie SP wyniosło 1271 mld zł. W kolejnych miesiącach zapewne jeszcze wzrośnie, bo potrzeby budżetu są coraz większe.
Cichną echa anomalii
Zniżki produkcji przemysłowej w ujęciu rok do roku, które utrzymują się od lutego, początkowo łatwo było wyjaśnić wysoką bazą odniesienia, związaną z podejrzanie dużą aktywnością w energetyce i górnictwie przed rokiem. Przykładowo, za spadkiem produkcji sprzedanej przemysłu w kwietniu o 6 proc. rok do roku stało w dużej mierze załamanie wytwarzania energii o ponad 23 proc. rok do roku. Ale w lipcu produkcja energii zmalała już tylko o 4,3 proc. rok do roku po zniżce o 7,9 proc. w czerwcu. W górnictwie produkcja w zeszłym miesiącu spadła o 11,2 proc. po zniżce o 13 proc. rok do roku w czerwcu.