Arcybiskup Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, jest gotów podjąć się mediacji w sprawie siedzących w więzieniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Zrobi to jeśli wyrażą na to zgodę. Tyle tylko, że arcybiskup wpadł właśnie w polityczne sidła.
O co prosi Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika abp Stanisław Gądecki?
Metropolita poznański chce się podjąć interwencji u szefa resortu sprawiedliwości, Adama Bodnara na prośbę żon uwięzionych polityków. W liście do Kamińskiego i Wąsika ze zobowiązaniem do podjęcia rozmów, jeśli wyrażą na to zgodę, napisał, że rozumie ich formę protestu, która „jest formą wyrażenia sprzeciwu wobec działań władzy, odbieranych przez Panów jako radykalnie niesprawiedliwych”. Zwraca uwagę na to, że „aby móc upominać się o sprawiedliwość trzeba żyć” i prosi polityków o zmianę formy protestu.
Jaki błąd popełnił arcybiskup Gądecki?
Czy arcybiskup mógł odmówić? Nie. Jako człowiek wrażliwy – a dodatkowo rzymskokatolicki biskup – powinien interesować go los innego, w dodatku cierpiącego. I nie ma co tu roztrząsać czy panowie siedzą w więzieniu słusznie, czy też nie. Głodują, ich życie jest zagrożone, bliscy proszą o pomoc – nie po chrześcijańsku byłoby im powiedzieć, by sobie poszli. Inna rzecz, że taka odmowa mogłaby spotkać się ze zdecydowaną reakcją mediów stojących po stronie obu polityków. Nie trudno sobie wyobrazić nagłówki w stylu: „Niechrześcijańskie zachowanie arcybiskupa” lub „Kościół odwraca się od głosujących”.
Czytaj więcej
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki wystosował list do Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, oferując im podjęcie "interwencji humanitarnej" w ich sprawie u ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
Ale… Arcybiskup popełnił błąd. Sam wyszedł do przodu i poinformował opinię publiczną, że żony Kamińskiego i Wąsika do niego przyszły, że poprosiły, a on napisał. A po co było się tym teraz chwalić? Tak delikatne sprawy jak ewentualne mediacje nie potrzebują rozgłosu. Łatwo bowiem przewidzieć, że obrońcy polityków wciągną teraz hierarchę i Kościół na sztandary i obwieszczą światu, że także i Kościół jest po ich stronie – a przecież abp Gądecki tego nie powiedział. Można byłoby tak co prawda interpretować zdanie z jego listu: „Życie każdego z Panów ma wartość dla naszej wspólnej Ojczyzny i może przyczynić się do tego, by czynić ją bardziej sprawiedliwą”. Ale umówmy się, że to kurtuazja. Przesadzona, ale kurtuazja.