Dlaczego Lublin?
Wyemitowany z telewizyjnego studia w Lublinie spektakl „na żywo” jest trzecim z zaplanowanych w tej formule ośmiu, w obecnym sezonie 2023/24. Dlaczego, akurat z Lublina? Trudno powiedzieć, bo zarówno aktorzy występujący w przedstawieniu, jak i reżyserka, nie pracują na co dzień w Lublinie.
„Zegarek” został napisany przez Jerzego Szaniawskiego w 1935 roku jako słuchowisko i to niemonumentalne. To kameralna opowieść o starym zegarmistrzu, który posądza swego młodego ucznia o kradzież cennego zegarka i nie wierząc w jego zapewnienia, że nie jest sprawcą tego czynu – wyrzuca go z pracy. Druga odsłona dramatu i ujawnienie prawdy następuje po wielu latach, kiedy uczeń jest dojrzałym mężczyzną, a jego dawny pryncypał – starym człowiekiem. Wyjaśnia się zagadka „kto ukradł”, ale rozterki moralne, kwestie dotyczące honoru, godności człowieka – nie tracą na sile.
Czytaj więcej
Na premierę nowego sezonu Teatru TV wybrano jednoaktówkę „Pierwsza lepsza” Aleksandra Fredry. Po raz kolejny poprzeczka okazała się zawieszona zbyt wysoko.
W Teatrze TV „Zegarek” został pokazany po raz pierwszy w 1955 roku w reżyserii Józefa Słotwińskiego, ale na vod.tvp.pl zobaczyć można jedynie późniejszą czarno-białą realizację z 1961 roku w reżyserii Jerzego Antczaka z kapitalnymi rolami Kazimierza Opalińskiego, Tadeusza Łomnickiego i Antoniny Gordon – Góreckiej. Co ciekawe, ten spektakl także był grany „na żywo” i został zarejestrowany. Poniedziałkowa premiera, której byliśmy świadkami, stanowi jedynie echo szlachetnego w wyrazie spektaklu sprzed lat. Współczesna wersja miała zaoferować scenografię (Mirosław Kaczmarek) „utrzymaną w nowoczesnej stylistyce, korespondującej z ponadczasową treścią dramatu”, co oznaczało w praktyce ściankę, na której wyświetlane były projekcje oraz minimalizm wspierany niewyszukanymi podstawowymi sprzętami – krzesłami i rodzajem biurka. Coś – jak w sali prób.
Bez jakości
Reżyserka, Agnieszka Lipiec-Wróblewska deklarowała: „Wykraczając poza realistyczną interpretację (ale zachowując psychologię postaci i przekaz etyczny), wprowadzamy wymiar metafizyczny, docierając do nowych sensów i poziomów interpretacyjnych, które w moim odczuciu zarówno są bliskie Autorowi, jak i zainteresują współczesną widownię”. Owej metafizyki dopatrzeć się można było chyba tylko w projekcjach oraz w fakcie, że każdy z aktorów grał w innym „Zegarku”. Nie jest jednak pewne, czy o to chodziło reżyserce.