Doczekał się pseudonimu Godzilla, który opisuje nie tylko niebagatelną posturę prokuratora, ale też mocny charakter osoby nieznoszącej sprzeciwu. I wiedzą o tym jego podwładni. W Trybunale będzie kolejną silną osobowością.
Wyboru Sejm dokonał w nocy. PiS pomogli posłowie Konfederacji. Pochodzący z Sosnowca 52-letni Święczkowski z ministrem Ziobrą zna się od studiów i zawdzięcza mu całą polityczną karierę. Za pierwszych rządów PiS awansowany ze Śląska do Prokuratury Krajowej kierował pionem zwalczania przestępczości zorganizowanej, a potem został szefem ABW. To w tych czasach ABW chciała zatrzymać Barbarę Blidę, b. posłankę Lewicy, której miano stawiać korupcyjne zarzuty. Akcja skończyła się samobójczą śmiercią Blidy. Święczkowski odszedł z ABW i z prokuratury po utracie władzy przez PiS, gdy rządzący z PO-PSL rozdzielili urzędy ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
Czytaj więcej
Skład Trybunału Konstytucyjnego został zabetonowany na lata i jeśli zmieni się władza, może on odegrać rolę hamulcowego w odwracaniu rewolucji dokonanej przez PiS.
Powstała Prokuratura Generalna, Święczkowski stanął do konkursu na Prokuratora Generalnego, ale z niego odpadł, a na tę funkcję prezydent Lech Kaczyński wybrał Andrzeja Seremeta. Ten nie powołał do nowej jednostki wszystkich z dawnej prokuratury krajowej. Mogli oni odejść w stan spoczynku zachowując 100 proc. wynagrodzenia. Bogdan Święczkowski, jeden z założycieli stowarzyszenia Ad Vocem, którego członkowie są dziś na kierowniczych szczeblach prokuratury oraz w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, znalazł się wśród niepowołanych.
Wówczas ruszył do polityki. Był radnym wojewódzkim, kandydował też do Sejmu z list PiS. I zdobył mandat, ale go nie objął, bo ówczesny marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna dał mu do wyboru: albo bycie posłem, albo prokuratorem. I wygasił mandat poselski na wieść, że Bogdan Święczkowski z prokuratury nie zrezygnuje.