Przed wyborami 2019 r. byłam pełna obaw o ich następstwa. Wiedziałam, że jeśli wygrają dotychczasowi rządzący – a była to Zjednoczona Prawica – Polskę czeka dalsza degradacja praworządności. Jednocześnie obawiałam się, że ówczesna opozycja jeszcze się niczego nie nauczyła i nie zrozumiała. I w razie jej wygranej pod względem jakości rządzenia wrócimy do 2015 r.
Inaczej widziałam to w 2023 r. Po przyjrzeniu się wyborom na Węgrzech w 2022 r., gdzie pojechałam jako obserwatorka międzynarodowa, miałam świadomość, że kolejna kadencja Zjednoczonej Prawicy grozi Polsce trwałym utknięciem w stagnacji. Obawiałam się zmiany systemu wyborczego, w którym opozycja już nie wygra. Obawiałam się, że powstanie ustawa o agentach zagranicy, którą będą dręczone organizacje społeczne. W końcu zaś, że uda się państwu lub związanym z nim osobom wykupić lub uciszyć niezależne jeszcze media.
Czytaj więcej
Rzecznik dyscyplinarna Izby Adwokackiej w Warszawie przekazała sprawę zbadania ewentualnego deliktu popełnionego przez członków palestry przy sporządzaniu wniosków ws. mediów publicznych z powrotem do Rzecznik Dyscyplinarnej Adwokatury. Powodem m.in. powiązania rodzinne.
Społeczeństwo pcha się do polityki
Te niepewne wybory 2023 r. były jednak nadzieją na zmianę i organizacje społeczne przygotowały swoje propozycje ustaw. Bo mieliśmy pomysł na Polskę. Jak naprawiać sądownictwo, prokuraturę, media publiczne, edukację, kulturę, prawo dla organizacji społecznych, prawo do informacji czy w końcu zapewnić prawa mniejszościom.
Przestaliśmy się obawiać wchodzenia na grunt zajęty dotychczas przez polityków i porzuciliśmy dotychczasową rezerwę i dystans. Mówienie o demokracji przestało być nudne i bez wyrazu.