Piotr Mgłosiek: Konwersje neosędziów

Sędzia Anna Kalbarczyk w drodze do Damaszku.

Publikacja: 28.02.2024 02:01

Sędzia Anna Kalbarczyk na sali Sądu Apelacyjnego w Warszawie

Sędzia Anna Kalbarczyk na sali Sądu Apelacyjnego w Warszawie

Foto: PAP/Wojciech Olkuśnik

Ponoć każdy ma swoją „drogę do Damaszku”. Określenie tego alegorycznego momentu, w którym następuje samouświadomienie, iż dotychczasowe postępowanie było błędem, wzięło się od starożytnej historii życia Saula z Tarsu, który właśnie na drodze do Damaszku miał zrewidować swoje życie i wkroczyć na ścieżkę odnowy. Temat piękny sam w sobie, ale na inny tekst.

Tymczasem na swoją „drogę do Damaszku” weszła, jak się wydaje, sędzia Anna Kalbarczyk z Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Zrobiło się o niej głośno, gdy skierowała do ministra sprawiedliwości list, w którym krytycznie odniosła się do własnego postępowania związanego z awansem do SA w Warszawie z rekomendacji neo-KRS. Sędzia wniosła o „cofnięcie nominacji” i skierowanie jej z powrotem do SO, deklarując chęć wystartowania przed legalną KRS, gdy to będzie już możliwe.

Czytaj więcej

Sędzia Kalbarczyk już nie będzie neo-sędzią. Minister Bodnar cofnął jej awans

Sędzia Kalbarczyk w wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej” (14 lutego 2024 r. „Pierwsza sędzia, która chce cofnięcia swojej nominacji, zdradza powody decyzji”) obszernie tłumaczy swą motywację. Nie jest moim celem podawanie w wątpliwość racjonalizacji, którą posługuje się Anna Kalbarczyk, w jej warstwie etycznej. Interesuje mnie bowiem nie tyle aspekt moralny, ile prawny jej wcześniejszych wyborów. Z całą pewnością należy natomiast dostrzec obecne postępowanie sędzi. Jest to bowiem pierwszy, a już wiadomo, że nie ostatni przypadek neosędziego, który wprost nazywa swe dotychczasowe postępowanie błędem. To ma wartość nieocenioną.

„Strasznie śmierdzi komunizmem”

Tym bardziej że ze strony apologetów i beneficjentów „dobrej zmiany” w wymiarze sprawiedliwości podnoszą się obraźliwe pomruki niezadowolenia. Pierwsza prezes SN prof. Małgorzata Manowska pozwoliła sobie w jednym z programów radiowych na zwyczajowo już świadczący o niej samej komentarz, iż zachowanie sędzi Anny Kalbarczyk „strasznie śmierdzi komunizmem”. To zrozumiałe, że osoba, która sama odebrała neonominację sędziowską w bezprawnej procedurze, a następnie przyjęła stanowisko pierwszej prezes SN z naruszeniem prawa, boi się takich aktów ekspiacji.

W wywiadzie sędzia Kalbarczyk opisuje swoją historię uzyskania neonominacji do SA w Warszawie. Warto zwrócić uwagę na próbę uzasadnienia, by nie rzec: usprawiedliwienia własnego zachowania. Sędzia wskazuje, iż wcześniej była na trzyletniej delegacji otrzymanej od ministra Zbigniewa Ziobry. Oddała się ostatecznie pod ocenę bezprawnego gremium, za jakie uważała już wówczas neo-KRS, z dwóch powodów. Po pierwsze, kierując się potrzebą niesienia pomocy tonącemu pod naporem spraw II Wydziałowi Karnemu SA w Warszawie. Anna Kalbarczyk zwraca przy tym uwagę, że do wydziału zaczęli wówczas napływać sędziowie „zależni” od ówczesnego ministra sprawiedliwości.

Po wtóre, asumptem bezpośrednim, który pchnął ją do zgłoszenia swej kandydatury do awansu w bezprawnej procedurze, było ogłoszenie uchwały połączonych izb SN z 23 stycznia 2020 r.

Dostrzegając aktualną postawę Anny Kalbarczyk, nie sposób przejść do porządku nad przedstawioną motywacją. Tym bardziej że w istocie nie różni się ona niczym od tego, co słyszy się w środowisku sędziowskim od lat ze strony neosędziów.

Nie do pogodzenia tak z szeroko pojętymi wymogami powinności sędziego jak i zasadami prawidłowego rozumowania jest teza, iż ratowanie systemu prawnego może się odbyć poprzez pogłębianie jego destrukcji. Wszak sędzia sama zauważa, iż w momencie uzyskania prezydenckiej nominacji do SA (grudzień 2020 r.), w obrocie prawnym były już pierwsze rozstrzygnięcia Trybunału Sprawiedliwości UE (listopad 2019 r.) oraz SN (grudzień 2019 r.), wskazujące, iż neo-KRS nie jest organem, o którym mowa w art 187 konstytucji, a zatem jej rekomendacje na stanowiska sędziowskie są wadliwe.

Niestety postawa sędzi Anny Kalbarczyk jest również kolejnym dowodem na opaczne rozumienie treści styczniowej uchwały połączonych izb SN. Dane statystyczne wskazują bowiem, że po jej ogłoszeniu nastąpił swoisty szturm na bezprawne awanse rozdawane po uważaniu przez niekonstytucyjną neo-KRS.

Oto bowiem niemające umocowania w konstytucji, a wprowadzone właśnie uchwałą styczniową SN stopniowanie niezawisłości sędziowskiej, której pełnia ma przysługiwać sędziom SN, a węższy zakres sędziom sądów powszechnych, czego dowodem było ustanowienie testu niezawisłości wyłącznie w stosunku do tej drugiej grupy, zostało potraktowane przez sędziów, w tym Annę Kalbarczyk, jako zachęta do zgłaszania swych kandydatur przed neo-KRS i w ten sposób pogłębiania chaosu prawnego. Wszyscy neo-sędziowie zakładali bowiem, że testy niezawisłości rozgrzeszą ich postawę i oczyszczą z zarzutu łamania konstytucji.

Nic bardziej błędnego. Uchwała połączonych izb SN w założeniu była i jest instrumentem doraźnym. Co istotne, skierowanym w przeszłość, a nie w przyszłość. Miała zatamować dalszą destrukcję systemu neonominacjami, uznając orzeczenia wydane przez neosędziów za wadliwe. Testy pomyślano jako instrumentarium dotyczące neosędziów już obecnych w systemie. Ich wykonywanie miało stanowić przestrogę dla osób noszących się z zamiarem skorzystania z bezprawnych awansów, a przede wszystkim wymusić na władzy ustawodawczej podjęcie środków zaradczych.

Największy paradoks w wypowiedziach sędzi Anny Kalbarczyk zasadza się na deklarowanej przez nią świadomości bezprawności uczestnictwa w procedurze awansowej przed niekonstytucyjnym organem z jednej strony a opacznie pojmowanym obowiązkiem służby z drugiej. Tego nie da się połączyć bez narażania się na zasadny zarzut relatywizmu.

Jako sędziego interesowało mnie szczególnie, co takiego stało się na przełomie 2023/2024, co spowodowało konwersje sędzi Kalbarczyk właśnie akurat teraz. Jak wywodzą egzegeci, u Saula z Tarsu kilkanaście kilometrów przed Damaszkiem pojawiła się jasność. U sędzi Kalbarczyk, sądząc z jej słów, było to dalece mniej spektakularne. Punktem zwrotnym okazało się ogłoszenie w listopadzie 2023 r. wyroku ETPC Wałęsa vs. Polska.

Sędzia słusznie podkreśla pilotażowy aspekt tego rozstrzygnięcia. Tyle tylko, że ETPC ad meritum nie powiedział w nim nic, czego by nie mówił w wielu wcześniejszych orzeczeniach dotyczących destrukcyjnego wpływu na system prawa w Polsce aktywności neo-KRS (Reczkowicz vs. Polska – lipiec 2021, Dolińska-Ficek i Ozimek vs. Polska – listopad 2021, Broda i Bojara vs. Polska – czerwiec 2021, Grzęda vs. Polska – marzec 2022 r. etc).

Pilotaż to formuła skierowana do władz krajowych, by podjęły jak najszybciej środki zaradcze wobec systemowych naruszeń konwencji. Już zatem przed pilotażem w sprawie Wałęsa vs. Polska łamanie art. 6 konwencji udziałem w składach sędziowskich sędziów powołanych z rekomendacji neo-KRS jawiło się jako przesądzone. Jednakże w okresie przed jesienią 2023 r. ze znanych wyłącznie sobie powodów sędzia Kalbarczyk na omawiany gest jeszcze się nie zdecydowała...

Paradoks w wypowiedziach sędzi Anny Kalbarczyk

Jak wynika z komunikatu umieszczonego na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości 16 lutego 2024 r., minister sprawiedliwości Adam Bodnar podpisał delegację na czas nieokreślony sędzi Anny Kalbarczyk do SO Warszawa-Praga. Jej prośba została zatem wysłuchana.

Warto zauważyć i wyraźnie podkreślić, iż nie oznacza to, wbrew informacjom podawanym w mediach, że neonominacja sędzi Kalbarczyk do SA w Warszawie została cofnięta. Minister sprawiedliwości takich kompetencji, co oczywiste, nie posiada. Sędzia Anna Kalbarczyk dalej jest neosędzią sądu apelacyjnego. Zachowała swój tytuł uzyskany przy udziale neo-KRS w naruszającej konstytucję procedurze. Pracując w SO, będzie pobierała wynagrodzenie sędziego SA do momentu uporządkowania statusu neosędziów, co należy rozpatrywać jako zdarzenie przyszłe i niepewne, zważywszy na brak, jak dotychczas, jakichkolwiek rządowych projektów ustaw w tym zakresie.

Najistotniejsze w mojej ocenie jest jednak to, że tak postępowanie sędzi Anny Kalbarczyk, jak i decyzja ministra sprawiedliwości nie rozwieją wątpliwości związanych z wadliwością wydawanych przez nią już w SO przyszłych orzeczeń. Istotą delegacji do sądu niższego rzędu jest, jak już wskazałem, zachowanie przez sędziego wraz z wynagrodzeniem również tytułu, który nabył wraz z awansem. Zaś status Anny Kalbarczyk jako neosędzi sądu apelacyjnego jest wciąż wadliwy. Orzeczenia wydane z jej udziałem również w SO, będą się zatem cechowały dokładnie taką samą wadą prawną, jakby wydawała je w SA. Jest bowiem neosędzią sądu apelacyjnego, jedynie delegowaną do sądu okręgowego. I to jest prawdziwa miara chaosu systemu prawa, w jakim tkwimy od wielu lat.

Niemniej podtrzymuję opinię, że postawa sędzi Anny Kalbarczyk zasługuje na dostrzeżenie i sprawiedliwe potraktowanie. Swoim powrotem do macierzystego sądu mówi ona bowiem innym neosędziom: sprawdzam! Jako się rzekło, każdy ma swoją „drogę do Damaszku”.

Autor jest sędzią Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków

Ponoć każdy ma swoją „drogę do Damaszku”. Określenie tego alegorycznego momentu, w którym następuje samouświadomienie, iż dotychczasowe postępowanie było błędem, wzięło się od starożytnej historii życia Saula z Tarsu, który właśnie na drodze do Damaszku miał zrewidować swoje życie i wkroczyć na ścieżkę odnowy. Temat piękny sam w sobie, ale na inny tekst.

Tymczasem na swoją „drogę do Damaszku” weszła, jak się wydaje, sędzia Anna Kalbarczyk z Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Zrobiło się o niej głośno, gdy skierowała do ministra sprawiedliwości list, w którym krytycznie odniosła się do własnego postępowania związanego z awansem do SA w Warszawie z rekomendacji neo-KRS. Sędzia wniosła o „cofnięcie nominacji” i skierowanie jej z powrotem do SO, deklarując chęć wystartowania przed legalną KRS, gdy to będzie już możliwe.

Pozostało 90% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian