Anna Nowacka-Isaksson: Skandal z kokainą w Riksdagu

Jest coś tragikomicznego w przyłapywaniu na gorącym uczynku hipokrytów.

Publikacja: 31.01.2024 02:00

Anna Nowacka-Isaksson: Skandal z kokainą w Riksdagu

Foto: Adobe Stock

Pozostałości kokainy w toaletach sztokholmskiego parlamentu odkryła dziennikarka popołudniówki „Aftonbladet”, gdy wybrała się do parlamentu, by przeprowadzić wywiad z wszystkimi ugrupowaniami Riksdagu na temat polityki narkotykowej. Dziennikarka odwiedziła toalety parlamentarnych kancelarii partii (oprócz Umiarkowanej Partii Koalicyjnej, gdzie musiała się zadowolić wstępem do WC kwatery głównej ugrupowania), w których filmowała komórką i pobrała próbki specjalnymi serwetkami do wykrywania pozostałości kokainy z umywalek, a także innych sanitarnych powierzchni.

I co się okazało? Cztery toalety z ośmiu parlamentarnych ugrupowań miały ślady po kokainie. Było to u liberałów, socjaldemokratów, Szwedzkich Demokratów i u lewicy. Z tym że dziennikarka popołudniówki wybrała tylko jedną toaletę w każdej kancelarii. Na serwetkach po przetarciu nimi umywalek pojawiły się niebieskie plamy, co mogło oznaczać, że chodzi o kokainę. Próbki wysłano do Instytutu Karolinska, bo samo zabarwienie na niebiesko serwetek nie wystarczyłoby jako materiał dowodowy. Taką reakcję bowiem mogły wywołać niektóre chemikalia. Badacz Instytutu Karolinska Anders Helander potwierdził jednak, że wszystkie próbki wskazywały na kokainę. Serwetki stosują zresztą także władze Wielkiej Brytanii, Belgii, Holandii, Włoch, Honkongu i USA.

Czytaj więcej

Anna Nowacka-Isaksson: Adwokaci pod lupą

Co na to politycy? Otóż przyjęli wykrycie białego proszku z oburzeniem. Prawie wszyscy przyznali, że to sprawa bardzo poważna, że w parlamencie doszło do złamania prawa. Liderka Chadecji stwierdziła, że ma to wymiar symbolu, że to się dzieje w Riksdagu, najwyższym organie władzy ustawodawczej.

Zapowiadali, że sprawę zbadają. Podkreślali w końcu, że kupujący używki finansują działalność gangów i zabijanie. Lider Szwedzkich Demokratów zaś opowiedział się za tym, by rozważyć testy na obecność narkotyków dla pracowników parlamentu.

Warto zaznaczyć, że do parlamentarnych kancelarii poszczególnych ugrupowań politycznych mają oprócz posłów dostęp także pracujący dla partii urzędnicy i personel. Osoby spoza Riksdagu (np. dziennikarze ) mogą tam wejść jedynie z osobą, która posiada identyfikator.

Tymczasem dzień po odkryciu pozostałości po kokainie w toaletach sprawę zgłoszono policji jako podejrzenie popełnienia przestępstwa na tle narkotykowym.

Po trzech dniach śledztwo zamknięto. Specjalna Izba Prokuratorska nie znalazła bowiem ani poszlak, ani żadnych okoliczności, które by powiązały konkretną osobę z odkryciem białego proszku. Zastępca naczelnego prokuratora Bengt Åsbäck w mailu do szwedzkiej telewizji SVT wyjaśnił, że generalnie używanie narkotyków stanowi przestępstwo, które sprawia, że podejrzanego można zatrzymać w miejscu ich zażycia, gdy jest możliwość zrobienia analizy krwi czy moczu.

Po ujawnieniu skandalu ugrupowania poinformowały posłów i swoich wspólpracowników o tym, że jeżeli ktoś się boryka z problemem, to może otrzymać wsparcie, by uniezależnić się od środków odurzających czy alkoholu.

Afera świadczy nie tylko o łamaniu prawa, hipokryzji, braku etyki, ale także o fiasku najbardziej represyjnej polityki narkotykowej w krajach nordyckich. Szwecja bowiem ma najwyższą śmiertelność związaną z używaniem halucynogenów wśród krajów Północy. Publicysta Oisin Cantwell ocenia, że przedstawiciele polityki narkotykowej nie wydają się mieć tej samej zerowej tolerancji w kancelaryjnych toaletach u siebie.Wskazuje także na ryzyko, gdyby osoby piastujące funkcje w parlamencie robiły biznes z handlarzami narkotyków. Przedstawiciel elity władzy mógłby stać się obiektem szantażu dla dilera. Nie jest rzeczą nieracjonalną stawiać moralne wymagania tym, którzy tworzą prawo, którego my musimy przestrzegać – podkreśla. – Ten, który uważa, że 19-letnia dziewczyna na imprezie, która sprzeda gram kokikoledze, ma być skazana na sześć miesięcy więzienia, sam ma unikaćdopalaczy mających ożywić nieco codzienność – zaznacza Cantwell.

W Szwecji coraz częściej słychać, że trzeba zalegalizować posiadanie narkotyków na własny użytek. Prawie żadne ugrupowanie nie chce jednak o tym słyszeć. W 1988 r. prywatnej konsumpcji dopalaczy zakazano, by podkreślić zdystansowanie się społeczeństwa od narkotyków.

1 lipca 2023 r. penalizację osób kupujących i sprzedających środki odurzające zaostrzono z myślą o walkach gangów o rynek narkotyków.

Według nowej ustawy wystarczy zamówić używki esemesem, by otrzymać wyrok grzywny lub sześciu miesięcy pozbawienia wolności. Wcześniej nabywca nie popełniał przestępstwa, dopóki nie odebrał zakazanego towaru. Wcześniej też osoba, która przechowywała narkotyki na sprzedaż, mogła być skazana na od 14 dni do trzech lat więzienia. Teraz sprzedaż dopalaczy daje minimum sześć miesięcy więzienia. Taka sankcja grozi w też za pośredniczenie w sprzedaży. Ponadto zaostrzono kary za sprzedaż i kupno na własne potrzeby. Jednak krytycy zarzucają ustawodawcy, że powinien surowiej karać osoby, które nabywają narkotyki od niepełnoletnich.

Coraz więcej osób twierdzi, że na nic się zdają coraz surowsze sankcje wobec wciąż rosnącej podaży. Nigdy też w Szwecji Urząd Celny nie skonfiskował tak dużo kokainy i innych narkotyków jak w ubiegłym roku.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej” w Szwecji

Pozostałości kokainy w toaletach sztokholmskiego parlamentu odkryła dziennikarka popołudniówki „Aftonbladet”, gdy wybrała się do parlamentu, by przeprowadzić wywiad z wszystkimi ugrupowaniami Riksdagu na temat polityki narkotykowej. Dziennikarka odwiedziła toalety parlamentarnych kancelarii partii (oprócz Umiarkowanej Partii Koalicyjnej, gdzie musiała się zadowolić wstępem do WC kwatery głównej ugrupowania), w których filmowała komórką i pobrała próbki specjalnymi serwetkami do wykrywania pozostałości kokainy z umywalek, a także innych sanitarnych powierzchni.

Pozostało 91% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian