Otóż Agencja Zdrowia Publicznego uznała, że stopień zaszczepienia społeczeństwa jest wysoki, bo prawie 84 proc. przyjęło dwie dawki, a prawie 53 proc. także dawkę przypominającą, i omikron powoduje mniej ciężkich przypadków, co pozwala znosić rygory.
Strategia Szwecji lansowana także jako bardziej naukowa i mniej sterowana emocjami zawsze budziła zainteresowanie.
–Równowaga między polityką i wiedzą u nas jest trochę inna –mówił nie bez dumy krajowy epidemiolog Anders Tegnell, z Agencji Zdrowia Publicznego w marcu 2020 r., na początku pandemii.
Już wtedy stało się znane światu, że krajowy epidemiolog, obecnie megacelebryta, ma sceptyczny stosunek do maseczek i rekomendacje o używaniu ich w sektorze opieki zdrowotnej i społecznej pojawiły się dopiero w grudniu 2020 r. Także minister spraw socjalnych i zdrowia twierdziła, że maseczki nie należą do szwedzkiej kultury. Potem zmieniła zdanie, ale utrzymywała, że rząd zawsze uważał, że należy je nosić. Agencja Zdrowia Publicznego też dokonała wolty, ale nigdy się do tego nie przyznała - na co zwróciła uwagę gazeta bulletin.se.
Hipokryzję w kwestii używania maseczek zarzuciła kancelarii rządu i parlamentowi również grupa 29 naukowców.
– Namawiają pracowników i odwiedzających do stosowania ochrony na twarz, by zmniejszyć rozprzestrzenianie się zakażeń – zaznaczyli. – Takie samo zalecenie nie obowiązuje jednak w normalnych miejscach pracy i publicznych przestrzeniach, takich jak galerie handlowe, kościoły, teatry i szkoły – podkreślili. I doszli do konkluzji, że szwedzcy politycy nie wydają się uważać, by obywatele mieli zachowywać tę samą ostrożność co oni sami.