2 marca 1942 r. w tzw. Lasku Maliszewa obok obozu pracy Treblinka I Niemcy rozstrzelali ponad 100 osób. Na liście zamordowanych jest m.in. poseł Stanisław Ratajczyk ze Stronnictwa Pracy, gen. Edward Szpakowski, działacz oświatowy Jędrzej Cierniak, pisarz Stefan Essmanowski.
To zaledwie kilka z setek lub tysięcy osób, których ciała do dzisiaj znajdują się w masowych grobach. Są tam też szczątki m.in. mieszkańców Sokołowa Podlaskiego, Romów, być może jeńców włoskich oraz Żydów. Te doły śmierci nigdy nie zostało zbadane, nie zostały nawet oznakowane.
15 kwietnia miały się tam rozpocząć ekshumacje. Do prac odbywających się pod nadzorem prokuratora miał przystąpić zespół naukowców z Polski, USA i Norwegii, którymi miał kierować dr hab. Andrzej Ossowski z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. Prace miały się odbywać ok. 2 km od dawnego obozu zagłady Treblinka II, w którym Niemcy zamordowali ponad 900 tys. Żydów.
W piątek wieczorem niespodziewanie Prokuratura Krajowa poinformowała, że prace się nie odbędą. Taką decyzję podjął zastępca prokuratora generalnego, szef pionu śledczego IPN Andrzej Pozorski.
Co się stało? Otóż w piątek Onet ujawnił, że Departament Stanu USA poprosił polski MSZ o wyjaśnienie, co IPN ma zamiar robić w Treblince. Amerykańscy dyplomaci mieli przestrzegać przed przeprowadzeniem ekshumacji bez konsultacji ze stroną żydowską. W artykule pojawiła się wzmianka, jakoby ekshumacje były planowane w obozie koncentracyjnym, gdzie Niemcy mordowali Żydów.