Piotr Misiło: I Judasze nauczyli się nosić krzyże – do hierarchów Kościoła

Boimy się Kościoła. I nie mówię o Katolikach grzesznikach, których krępuje strach przed swoim proboszczem czy konfesjonałem.

Aktualizacja: 14.05.2019 16:33 Publikacja: 14.05.2019 16:27

Piotr Misiło: I Judasze nauczyli się nosić krzyże – do hierarchów Kościoła

Foto: materiały prasowe/ Piotr Olczyk

Mówię o nas Polakach, którzy mają w pamięci legendę Adama Sapiechy, walkę Kościoła z komuną, bohaterstwo Kazimierza Majdańskiego i świętość Karola Wojtyły – pierwszego i pewnie ostatniego papieża Polaka. Boimy się kulturowo-społecznego ostracyzmu, który może nas otoczyć, jeśli zaczniemy głośno mówić m.in. to, o czym powiedział w swoim wystąpieniu Leszek Jażdżewski, a o czym mówili wcześniej, mniej lub bardziej językiem dyplomacji, Tischner, Boniecki, Lemański czy Sowa. Kler Smarzowskiego trochę to zmienił. Jak bardzo? Za mało. I choć nie zgadzam się z językiem Jażdżewskiego i z uogólnieniem jakiego dokonuje, potępieniem a’priori wszystkiego co czyni Kościół i jego członkowie, to jednak rozumiem jego złość i frustrację. Kościół sam sobie zgotował taki język.    

Kościół był ważny w życiu Rzeczpospolitej, czy się to komuś podoba czy nie. Był też ważny w moim życiu, szczególnie do połowy lat ’90. Był synonimem walki o wolność, dzisiaj jest synonimem walki z wolnością. Ukrywanie pedofilów i pokrętne tłumaczenia Episkopatu, podkupują i tak mocno zszarganą już reputację Ekscelencji w purpurach. Do tego dochodzą bizantyjskie zwyczaje proboszczów, a nawet i biskupów, często
z uciechami cielesnymi i alkoholem. Jak mówił Augustyn z Hippony: błądzenie jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską. Polski Kościół jest dzisiaj w swej istocie bardziej diabelski niż sam upadły anioł. Jest diabelski świadomym trwaniem w błędzie.    

Kościół i polityka

Kiedy czytam encyklikę papieża Franciszka – Światło wiary, nie odnajduję w niej drogi, którą podąża Polski Kościół: „Przypomnienie o więzi wiary z prawdą jest dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebne, właśnie z powodu kryzysu prawdy jaki przeżywamy”. Jesteś częścią tego kryzysu Kościele Katolicki, a Twym największym grzechem jest świadome trwanie w owych grzechu. Zaangażowałeś się w politykę, stając się aktywną częścią gry politycznej o doraźne dobra doczesne. Zatraciłeś zdolność antycypacji jutra. Jesteś
grzeszny, a udajesz, że masz mandat Papieża Franciszka do chrystianizacji Rzeczpospolitej. Nie masz.

Słowa Jażdżewskiego mogą Cię boleć i powinny Cię boleć. Ale nie może być odpowiedzią na nie, zatrzymanie przez Policję, o szóstej rano, 51 letniej kobiety, która kolportowała wizerunek Matki Jezusa w tęczowej aureoli. To nie jest droga papieża Franciszka, to nie jest droga Jezusa Chrystusa. To jest droga faryzeuszy. Kiedy PiS, w sposób oczywisty łamał Konstytucję, milczeliście. Kiedy PiS upokarzał niepełnosprawnych, milczeliście także,
a kiedy PiS upokarzał nauczycieli i sędziów, biliście im z ambon brawa. Kiedy zaś Policja, kierowana przez ministra Brudzińskiego, wchodziła o szóstej rano do mieszkania 51 letniej kobiety, znów milczeliście. Dlatego nie masz Kościele Katolicki moralnego prawa, obrażać się na słowa wypowiedziane przez Jażdżewskiego. Jesteś dzisiaj częścią polityki
i musisz liczyć się z konsekwencjami swego w nią zaangażowania, a to dopiero początek.

 

Grzech zaniechania Kościoła w Irlandii

Boimy się Kościoła. Boimy się głośno i gremialnie zaprotestować przeciwko złu, które zdominowało hierarchów zarządzających Kościołem Katolickim w Polsce. Boimy się, bo Kościół to także tysiące wspaniałych księży. Kościół prawiących porywające kazania Dominikanów, pełnych dobroci Franciszkanów i dbających o najsłabszych sióstr Albertnek. Boimy się utraty naszej narodowo-katolickiej tożsamości i zburzenia mitu narodu wybranego, którym oczywiście nie jesteśmy, tak jak i nie jest nim Izrael, Niemcy ani Ameryka. Lubimy jednak bardzo tak o sobie myśleć, no bo kto by nie chciał być narodem wybranym? Kościół starannie to pragnienie pielęgnuje, a nawet podsyca, stając się jednak uczestnikiem propagandowej machiny politycznej, która ma mu zapewnić większe wpływy, pieniądze i przywileje. Wszystko to, co jest antytezą pontyfikatu Papieża Franciszka, a przed czym przestrzegał Jan Paweł II odwiedzając Irlandię pod koniec lat ’70. Kilkanaście lat później katolicka Irlandia rozsypała się jak domek z kart. Afery pedofilskie, gwałty, malwersacje finansowe, rozwiązłość seksualna. Dopełnieniem katastrofy irlandzkiego Kościoła był raport ws. diecezji Cloyne, który ukazał jak Kościół tuszował przed świtem przypadki molestowania seksualnego. Żadna inna grupa społeczna nie broni w tak ustrukturalizowany sposób swoich członków przed odpowiedzialnością karną za ciężki przestępstwa, a do takich należy pedofilia, jak czyni to Kościół Katolicki. Kiedy słuchałem konferencji przedstawicieli Episkopatu, dotyczącej pedofilii w Kościele, na której arcybiskup Jędraszewski negował hasło „zero tolerancji”, widziałem upadających kapłanów w Irlandii. Jakże to było inne i odległe od całowania
w rękę przez papieża Franciszka dłoni Marka Lisińskiego, ofiary pedofilii polskiego księdza.

Politycy w sutannach

Boimy się Kościoła. Ale może przyjść taki czas, że mariaż tronu z ołtarzem obróci w pył kościelne przywileje i wpływy. Często kiedy pycha umacnia przekonanie pysznych, że ich moc jest niegraniczona i nieprzemijająca, zdarza się coś zupełnie innego. Historia jest pełna spektakularnych upadków, które nie miały się prawa wydarzyć. Katolicka Irlandii to przykład nader spektakularny.

Rewolucja nie zmieni Polskiego Kościoła, ale nie zmieni go także czekanie na autorefleksję hierarchów nim kierujących. Kościół mogą zmienić jego członkowie: proboszczowie, wikariusze, politycy, publicyści, prokuratorzy, nauczyciele, dziennikarze etc. etc. Potrzeba do tego jednak odwagi i wsłuchania się w słowa głoszone przez Papieża Franciszka, ale bez nadinterpretacji tłumaczy takich jak Terlikowski, Sakiewicz czy Brudziński. Pięknie pisał o tym Szymon Hołowania, pięknie mówił o tym ojciec Wacław Oszajca, celnie puentował to ks. Adam Boniecki. Nie oni jednak stanowią dzisiaj o drogach, którymi podąża Kościół, te wyznaczane są przez twardogłowych polityków w sutannach, którzy zdają się nie rozumieć powagi roli, jaką dzisiaj powinni odgrywać w Kościele, w Polsce,
w Unii Europejskiej.

Być jak Franciszek!

Zatem zamiast się obrażać Wasza Ekscelencjo arcybiskupie Gądecki, zastanówcie się nad przyczynami krytyki Jażdżewskiego, skąd i dlaczego się wzięła? Wyciągnijcie wnioski
i sprawcie, aby nie musiała mieć więcej miejsca, a jak zajmujecie się polityką, to nie obrażajcie się na kogoś, kto z Wami polemizuje.

Jeśli nie chcecie byś grabarzami wiary w Polsce, jeśli nie chcecie politycznej powtórki
w relacjach Państwo – Kościół w stylu Irlandii czy Hiszpanii, jeśli nie chcecie przyglądać się biernie, jak za kilka/kilkanaście lat lewicowe rządy zmarginalizują Wasz głos
w politycznej debacie, odbierając Wam majątki i przywileje, zacznijcie się reformować. Zostawcie politykę politykom, przestańcie legitymizować łamanie prawa i negowanie przez rządy PiS podstawowych wartości demokratycznego państwa. Przeproście za popełnione niegodziwości i średniowieczne ambicje decydowania o ciałach i umysłach kobiet i uczyńcie Kościół ponownie potrzebny potrzebującym i zdezorientowanym.

Bądźcie odważni.

Mówię o nas Polakach, którzy mają w pamięci legendę Adama Sapiechy, walkę Kościoła z komuną, bohaterstwo Kazimierza Majdańskiego i świętość Karola Wojtyły – pierwszego i pewnie ostatniego papieża Polaka. Boimy się kulturowo-społecznego ostracyzmu, który może nas otoczyć, jeśli zaczniemy głośno mówić m.in. to, o czym powiedział w swoim wystąpieniu Leszek Jażdżewski, a o czym mówili wcześniej, mniej lub bardziej językiem dyplomacji, Tischner, Boniecki, Lemański czy Sowa. Kler Smarzowskiego trochę to zmienił. Jak bardzo? Za mało. I choć nie zgadzam się z językiem Jażdżewskiego i z uogólnieniem jakiego dokonuje, potępieniem a’priori wszystkiego co czyni Kościół i jego członkowie, to jednak rozumiem jego złość i frustrację. Kościół sam sobie zgotował taki język.    

Pozostało 88% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki