Wojciech Jerzy Poczachowski: Ś.p. Ryszard Kaczorowski drogowskazem

Radiowiec, harcerz i pasjonat historii specjalnie dla wsieci.rp.pl wspomina prezydenta Rzeczpospolitej, którego – jak mówi – miał ogromny honor znać osobiście. W miesięcznicę jego ponownego pogrzebu warto zadumać nad postacią, które nas zobowiązuje

Publikacja: 01.12.2012 14:53

Wojciech Jerzy Poczachowski: Ś.p. Ryszard Kaczorowski drogowskazem

Foto: Fotorzepa, Antoni Trzmiel trzmiel Antoni Trzmiel

Specjalnie dla „W Sieci Opinii”

 

Śmierć Prezydenta

Gdy 22 grudnia 1922 roku endecki fanatyk w warszawskiej Zachęcie zastrzelił pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej Gabriela Narutowicza, Julian Tuwim wykrzyczał w rozpaczy
i bólu swój protest wierszem:

Krzyż mieliście na piersi, a brauning w kieszeni.
Z Bogiem byli w sojuszu, a z mordercą w pakcie,
Wy, w chichocie zastygli, bladzi, przestraszeni,
Chodźcie, głupcy, do okien – i patrzcie! i patrzcie!

Z Belwederu na Zamek, tętnicą Warszawy,
Alejami, Nowym Światem, Krakowskiem Przedmieściem,
Idzie kondukt żałobny, krepowy i krwawy:
Drugi raz Pan Prezydent jest dzisiaj na mieście.

Zimny, sztywny, zakryty chorągwią i kirem,
Jedzie Prezydent Martwy a wielki stokrotnie.
Nie odwracając oczu! Stać i patrzeć, zbiry!
Tak! Za karki was trzeba trzymać przy tym oknie!

Przez serce swe na wylot pogrzebem przeszyta,
Jak Jego pierś kulami, niech widzi stolica
Twarze wasze, zbrodniarze – i niech was przywita
Strasznym krzykiem milczenia żałobna ulica.

 

Takimi to właśnie słowy Julian Tuwim czcił śmierć prezydenta Gabriela Narutowicza, zamordowanego przez endeckiego zbira. Czy Tuwim w owym roku mógł przewidzieć, iż za osiemdziesiąt osiem lat w szokującej i niepojętej katastrofie lotniczej zginie za jednym zamachem dwóch Prezydentów Najjaśniejszej Rzeczypospolitej? Dwóch Wielkich Polaków, którzy piastowali swój urząd w najtrudniejszych dla Polski czasach – Ryszard Kaczorowski w okresie komunistycznego zaboru, jako prezydent Rządu Polskiego na Uchodźstwie, i Prezydent Lech Kaczyński w czasie, gdy w latach Jego prezydentury niepodległość Polski zaczęła być kontestowana nie tylko przez sąsiedzkie kraje, ale także przez część polskiej pseudo–elity politycznej.

Prezydent Lech Kaczyński został uhonorowany przez wdzięczny Naród Wawelem, zaś Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego pochowano w Panteonie Wielkich Polaków wilanowskiej Świątyni Opatrzności Bożej. Ale nie dano temu wspaniałemu Polakowi spokoju nawet po śmierci. Nie pochowano tam wówczas Prezydenta Kaczorowskiego, lecz ciało innej, anonimowej do dziś ofiary smoleńskiej katastrofy. W swej bucie i szokującej arogancji urzędnicy miernego rządu miernego premiera nie raczyli poświęcić właściwej uwagi, kogo chowają Rodzina i Naród w świątynnej nekropolii. W każdym innym kraju już tylko zamiana zwłok tak dramatycznej katastrofy, poległych Wielkich Polaków, musiałaby skończyć się odejściem w niesławie rządu. Lecz na pewno nie w Polsce Anno Domini 2012. Gdy drugi pogrzeb Prezydenta Rzeczypospolitej na Uchodźstwie ruszył ulicami Warszawy, za trumną nie pojawił się ani urzędujący prezydent, ani premier, ani marszałkowie żadnej z obu izb parlamentu. Najwidoczniej nie był to ich Prezydent w latach, gdy sprawował swój trudny urząd na uchodźstwie. Dlaczego ludzie, którzy dzierżą najwyższą władzę w naszym Państwie nie kwapili się, by oddać ostatni hołd temu Wielkiemu Polakowi?

Kim był Prezydent Ryszard Kaczorowski?

Ten wielki Polak i polityk wyznawał ideały dzisiaj już mocno nadwątlone w naszej Ojczyźnie zarówno przez cztery dekady okupacji komunistycznej, jak też dwadzieścia lat tzw. III RP. Swoją postawę wywodził nie tylko z rodzinnego domu, ale także z Harcerstwa, do którego należał już przed wojną i już wówczas był jego instruktorem. Może najpełniej harcerskie idee wyraża Harcerska Modlitwa:

 

O Panie Boże Ojcze nasz

W opiece swej nas miej

Harcerskich serc Ty drgnienia znasz

Nam pomóc zawsze chciej.

 

Wszak Ciebie i Ojczyznę

Miłując chcemy żyć

Harcerskim prawom w życia dniach

Wiernymi zawsze być.

 

Prezydent Ryszard Kaczorowski urodził się i wychował w Białymstoku, który po klęsce Polski w walce z dwoma najeźdźcami – niemieckim i sowieckim – przypadł po podziale łupów okupantowi sowieckiemu. Pod sowiecką okupacją brał udział w tworzeniu Szarych Szeregów na terenie Białegostoku, był ich komendantem Okręgu Białostockiego i łącznikiem pomiędzy Szarymi Szeregami a Komendantem Związku Walki Zbrojnej. 17 lipca 1940 roku zostaje aresztowany przez NKWD i więziony w Białymstoku i Mińsku; 1 lutego 1941 roku skazany na śmierć – w celi śmierci w sowieckim więzieniu sto dni oczekiwał na wykonanie wyroku. Wojskowy sąd karę śmierci zamienił na dziesięć lat łagrów. Karę odbywał w łagrze w Dolinie Śmierci nad Kołymą; wolność odzyskał dwa lata po aresztowaniu – po podpisaniu układu pomiędzy Polską a Sowietami. Potem był żołnierzem II Korpusu, walczył pod Monte Cassino, gdzie dowodził jednym z ośrodków łączności w 2. Brygadzie Strzelców.
Z generałem Władysławem Andersen przeszedł cały szlak bojowy.

Po zakończeniu wojny pozostał w Wielkiej Brytanii. Nie opuścił harcerskiej służby, budując harcerstwo na obczyźnie. Naczelnikiem, a następnie przewodniczącym emigracyjnego Związku Harcerstwa Polskiego był przez ponad 30 lat. W roku 1986 w Rządzie Emigracyjnym został ministrem do spraw krajowych, w 1989 objął stanowisko prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie. Rok później w grudniu 1990 roku urząd i insygnia władzy, wśród nich insygnia Orderu Orła Białego i Orderu Odrodzenia Polski przekazał na Zamku Królewskim w Warszawie prezydentowi Lechowi Wałęsie. W 2004 roku królowa Elżbieta II za zasługi na rzecz Polonii Brytyjskiej uhonorowała Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego orderem św. Michała i św. Jerzego.

Oto życie Polaka, oto życie harcerza… Rota Przyrzeczenia Harcerskiego brzmi:

„Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Polsce; nieść chętną pomoc bliźnim; być posłusznym Prawu Harcerskiemu”

.

Takie przyrzeczenie złożył druh Ryszard Kaczorowski, i do końca swego życia przyrzeczenia tego nie złamał.

Dzwon Zygmunta, dzwon niepodległości, tożsamości

A my, my współcześni – co odpowiemy na wezwanie, które od wieku XVI winniśmy powtarzać za Wielkim Hetmanem Koronnym, kanclerzem Janem Zamoyskim, iż „takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”? Wszak trudno oprzeć się wrażeniu, że współcześni rządzący Rzecząpospolitą za punkt honoru przyjęli sobie likwidację tysiącletniej tożsamości narodowej Polaków. Nie wolno do tego dopuścić, gdy już oficjalnie różni polityczni hochsztaplerzy głoszą, iż my – Polacy musimy wyrzec się swego przywiązania do Niepodległości, Tożsamości i Tradycji. Otóż nie. Nie ma i nie będzie na to nigdy zgody. Życie Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego to drogowskaz, jak poprowadzić Polską młodzież dziś, gdy tumanienie elektronicznymi gadżetami i medialną sieczką zdaje się usypiać najwytrawniejsze umysły. A wszak, gdy rozum śpi, budzą się upiory. Ich peerelowskie cienie coraz zuchwalej kładą się na Rzeczpospolitą…

Gdy w dniu pogrzebu Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, o godzinie 15.00 nad Krakowem przez dziesięć minut rozlegał się głos Dzwonu Zygmunta, który bije w chwilach szczególnych dla Polaków, zdawało się, że w ślad za głosem dzwonu słychać pieśń, kończącą zawsze każdy harcerski dzień:


Idzie noc, słońce już,


Zeszło z gór, zeszło z pól,


Zeszło z mórz,


W cichym śnie, spocznij już.


Bóg jest tuż, Bóg jest tuż.

 

– Wojciech Jerzy Poczachowski

 

Tytuł, śródtytyuły oraz wstęp pochodzi od redakcji „W Sieci Opinii”; zgodnie z życzeniem tekst autorski nie został poddany redakcji ani skrótom.

Specjalnie dla „W Sieci Opinii”

Śmierć Prezydenta

Pozostało 99% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki