Stankiewicz: Duda pomoc dla szefa CBA

Prezydent Duda wyznacza nowy standard. Jeszcze nigdy nie został ułaskawiony ktoś, kto nie został prawomocnie skazany.

Aktualizacja: 18.11.2015 08:08 Publikacja: 17.11.2015 22:01

Stankiewicz: Duda pomoc dla szefa CBA

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Wyrok na Mariusza Kamińskiego jest drakoński — sąd skazał go na 3 lata więzienia oraz zakaz zajmowania stanowisk publicznych przez 10 lat za nadużycia prawa za czasów, gdy kierował on CBA. Wyrok 3 lat odsiadki usłyszał także jego ówczesny zastępca Maciej Wąsik, a dyrektorzy Zarządu Operacyjno-Śledczego Grzegorz Postek i Krzysztof Brendel — po 2,5 roku. Wszystkie wyroki zapadły wiosną tego roku i są wciąż nieprawomocne.

Sąd skazał Kamińskiego i jego trzech współpracowników za tzw. aferę gruntową. Według sądu, w 2007 r. CBA stworzyło fikcyjną sprawę odrolnienia gruntu na Mazurach za łapówkę. Wszystko po to, by dopaść ministra rolnictwa w rządach PiS-Samoobrona-LPR Andrzeja Leppera.

Sędzia Wojciech Łączewski z Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia uznał, że CBA podżegało do korupcji. Zdaniem sędziego brak było podstaw do wszczęcia akcji w resorcie rolnictwa — stąd tak ostre wyroki.

Tyle, że tak naprawdę sądy mają kłopot z jednoznaczną oceną tej sprawy. Gdy w 2012 r. akt oskarżenia przeciw Kamińskiemu trafił pierwszy raz do tego samego sądu, proces został umorzony, bo sędziowie uznali, że nie doszło do przestępstwa. Sprawę komplikuje także to, że równocześnie — także nieprawomocnie — skazani za korupcję w aferze gruntowej zostali współpracownicy Leppera.

W tak skomplikowanej sprawie najmniej potrzebne było to, co zrobił prezydent. Andrzej Duda in blanco, nie czekając na ciąg dalszy procesu Kamińskiego i jego ludzi, ułaskawił całą czwórkę z CBA. W ten sposób stworzył niebezpieczny precedens — jeszcze nigdy nie został ułaskawiony ktoś, kto nie został prawomocnie skazany. Prezydent, który wielokrotnie mówił o równości wobec prawa, właśnie wyniósł ponad prawo grupę swych partyjnych kolegów i sympatyków. Żaden inny obywatel nie ma szans na ułaskawienie w takim trybie.

O tym, że Duda nosi się z zamiarem ułaskawienia Kamińskiego, spekulowano do jakiegoś czasu. Spekulacje owe opierały się jednak na założeniu, że prezydent poczeka na prawomocny wyrok — taka była dotąd praktyka wszystkich poprzedników Dudy, także cytowanego przez niego niemal w każdym wystąpieniu Lecha Kaczyńskiego.

Prezydent nie wytłumaczył, czemu w wypadku Kamińskiego sięgnął po tak nadzwyczajny tryb.

Mało prawdopodobna jest wersja, że wyrok ograniczał Kamińskiemu — jako świeżo upieczonemu koordynatorowi specsłużb — dostęp do informacji niejawnych. Kamiński został bowiem konstytucyjnym ministrem, a tacy zyskują dostęp do tajemnic automatycznie. Takie uzasadnienie może mieć znaczenie tylko w wypadku pozostałych trzech ułaskawionych z CBA, jeśli PiS zamierza ich obsadzić na ważnych stanowiskach.

Najbardziej prawdopodobne jest to, że politycy PiS — bo nie ma wątpliwości, że to na ich zlecenie działał prezydent — obawiali się, że prawomocny wyrok może wyeliminować Kamińskiego z rządu, nawet jeśli zostałby on ułaskawiony zaraz po skazaniu. Pamiętać bowiem należy, że ułaskawienie nie jest uniewinnieniem — nie zmienia orzeczenia sądu co do winy, tylko zdejmuje ze skazanego wykonanie wyroku. Nie jest jasne, czy Kamiński z prawomocnym zakazem zajmowania stanowisk publicznych, ale ułaskawiony, mógłby być członkiem rządu. Prezydent jednym podpisem to wyjaśnił.

Na pewno też przy tej okazji obóz PiS kolejny raz daje jasną wskazówkę, w jakim kierunku pójdzie jego pierwszy atak. Najpierw próba rozmontowania obecnego Trybunału Konstytucyjnego, potem atak Zbigniewa Ziobry na sędziów i biegłych, teraz prezydent ze swym awangardowym ułaskawieniem, które jest zarazem wotum nieufności dla wymiaru sprawiedliwości. Dowód to oczywisty, że PiS wyciągnął wnioski ze swych rządów z lat 2005-2007. Wówczas kluczowe projekty i operacje — choćby likwidacja WSI czy lustracja — były najostrzej rugane lub wręcz blokowane przez sądy. Od teraz sędziowie nie mogą spać spokojnie.

Wyrok na Mariusza Kamińskiego jest drakoński — sąd skazał go na 3 lata więzienia oraz zakaz zajmowania stanowisk publicznych przez 10 lat za nadużycia prawa za czasów, gdy kierował on CBA. Wyrok 3 lat odsiadki usłyszał także jego ówczesny zastępca Maciej Wąsik, a dyrektorzy Zarządu Operacyjno-Śledczego Grzegorz Postek i Krzysztof Brendel — po 2,5 roku. Wszystkie wyroki zapadły wiosną tego roku i są wciąż nieprawomocne.

Sąd skazał Kamińskiego i jego trzech współpracowników za tzw. aferę gruntową. Według sądu, w 2007 r. CBA stworzyło fikcyjną sprawę odrolnienia gruntu na Mazurach za łapówkę. Wszystko po to, by dopaść ministra rolnictwa w rządach PiS-Samoobrona-LPR Andrzeja Leppera.

Pozostało 82% artykułu
Publicystyka
Marek Kozubal: Powódź to jednak nie jest wojna
Publicystyka
Kazimierz Wóycicki: Pisowskie zwyczaje nowej ministry kultury przy zwalnianiu Roberta Kostry z MHP
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Dlaczego Izrael nie powinien atakować Hezbollahu wybuchającymi pagerami
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Atak pagerami na Hezbollah. Jak premier Izraela pomaga Trumpowi
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Publicystyka
Łukasz Warzecha: Obustronne rozczarowanie Polaków i Ukraińców