Od kilku dni mówi się głównie o sprawie hejtu na sędziów. PiS zapewnia, że przestrzega standardów, choć dymisji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry nie będzie.
Ja bym zamienił słowo „sprawa” na słowo „afera”. Bez wątpienia im bardziej politycy PiS-u, ci prominentni działacze z premierem Mateuszem Morawieckim na czele mówią, że sprawy już nie ma, tym bardziej rośnie wrażenie, że jest, i to bardzo poważna.
PiS próbuje teraz wmawiać Polakom, że jest jakiś konflikt między sędziami. Zaraz się okaże, że Łukasz Piebiak nie był działaczem PiS-u, nie był wiceministrem sprawiedliwości ani współpracownikiem Ziobry, tylko Małgorzata Gersdorf przyniosła go w teczce i postawiła pod drzwiami. A Ziobro otworzył drzwi, pan Piebiak wyskoczył i zajął stanowisko. Przecież to są kpiny.
Dowiedzieliśmy się m.in. o wulgarnych pocztówkach do pierwszej prezes Sądu Najwyższego. Czy pańskim zdaniem to wszystko wpłynie na wynik wyborów?
To okaże się w październiku. Natomiast nie sprowadzajmy sprawy tylko do wulgaryzmów, bo mamy do czynienia z machiną. Pytanie, w jaki sposób jest ona finansowana? Czy pani Emilia i inne osoby miały podpisaną jakąkolwiek umowę na przykład z Ministerstwem Sprawiedliwości?