Od tragicznego wypadku na przejściu dla pieszych w Warszawie na ul. Sokratesa minął już niemal miesiąc. Wywołał on debatę publiczną o zmianach koniecznych do poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego. To moment, by politycy wszystkich opcji porozumieli się ponad podziałami i zgodnie powiedzieli: nam chodzi o życie.
Co roku na polskich drogach ginie niemal 3 tys. osób. Czyni to z Polski jeden z najbardziej niebezpiecznych krajów w Europie. Dotyczy to zwłaszcza pieszych: w UE na milion mieszkańców ginie średnio 11 pieszych, w Polsce – aż 24. Wiele z tych wypadków to tragedie podobne do tej na ul. Sokratesa. Dochodzi do nich na przejściach dla pieszych – w miejscach, gdzie teoretycznie powinni być oni szczególnie chronieni. Już co dziesiąta ofiara wypadku drogowego w Polsce to pieszy zabity na pasach!
Jako ruchy miejskie mówimy o tym problemie od dawna, a jednak dyskusja o poprawie bezpieczeństwa na drogach wciąż była tematem drugorzędnym. W ciągu ostatniego miesiąca nie schodzi on jednak z medialnych czołówek. Częściowo jest to zasługa polityków, bo tym razem zabierają głos w tej sprawie – ze wszystkich stron, od opozycji po premiera Mateusza Morawieckiego, padają deklaracje, że czas skończyć z piractwem drogowym. Ale to, czy to zadanie się powiedzie, zależy od skuteczności przyjętych rozwiązań, a ta – od politycznej odwagi.
Bezpieczeństwa, zwłaszcza pieszych, nie poprawimy bez kompleksowych i daleko idących zmian. W ramach kampanii #ChodziOŻycie, pod którą podpisały się ruchy miejskie ze wszystkich miast wojewódzkich w Polsce, proponujemy cztery filary zmian.
Pieszy bardziej chroniony
Pierwszy z nich jest poprawienie pierwszeństwa pieszych przed wejściem na pasy. Chodzi o jasne, zrozumiałe dla wszystkich przepisy, które zobowiążą kierowców do zwalniania przed pasami i przepuszczania pieszych. Jak pokazały badania Instytutu Transportu Samochodowego, 85 proc. kierowców przed pasami przekracza prędkość – mimo że przepisy już teraz zobowiązują ich do zachowania ostrożności.