Artur Nowak-Far: Trybunał dla zbrodniarzy, azyl dla uchodźców

Rosyjska agresja na Ukrainę naruszyła wiele międzynarodowych porozumień, choć Putin zasłaniał się właśnie nimi. Za to Polska powinna szanować prawa uchodźców – mówi prof. dr hab. Artur Nowak-Far, ekspert prawa międzynarodowego.

Aktualizacja: 28.02.2022 09:59 Publikacja: 27.02.2022 20:50

Artur Nowak-Far

Artur Nowak-Far

Foto: tv.rp.pl

Rosja najpierw uznała za niepodległe samozwańcze republiki na wschodzie Ukrainy, po czym „pospieszyła im z pomocą" przeciwko „ukraińskiej agresji". Rosyjskie wojska wkroczyły na Ukrainę nie tylko na tereny w pobliżu Doniecka i Ługańska, ale na wielu innych odcinkach granicy. Jak się mają te zdarzenia do prawa międzynarodowego?

Międzynarodowe konwencje, w tym zwłaszcza Karta Narodów Zjednoczonych, nakazują pokojowo rozwiązywać spory i zakazują naruszania integralności terytorialnej poprzez zwykłe uznanie, że część jakiegoś terytorium powinna uzyskać niepodległość. Wprawdzie istnieje też prawo narodów do samostanowienia, ale w hierarchii zasad prawa międzynarodowego wyżej ulokowana jest ochrona istniejących granic. Zresztą sami Rosjanie krytycznie odnosili się do tego prawa narodów do samostanowienia, gdy w 2008 roku doszło do secesji Kosowa. W świetle ich ówczesnej argumentacji można by rozmawiać o prawie tych „republik" do odłączenia się od Ukrainy, gdyby dochodziło tam do masowego łamania praw człowieka przez władze ukraińskie i gdyby było to solidnie udowodnione. Tak oczywiście nie było, ale narracja prezydenta Rosji Władimira Putina poszła właśnie w takim kierunku: w owych republikach miało jakoby „dochodzić do ludobójstwa", a w samej Ukrainie miał „zapanować faszyzm".

To oczywista nieprawda, która miała uzasadnić rosyjską agresję w świetle prawa międzynarodowego. Ewidentnie złamano tu też tzw. porozumienie budapesztańskie. Chodzi o umowę z 1994 roku. Gdy Ukraina ogłosiła niepodległość, wyrzekła się broni atomowej w zamian za gwarancje integralności terytorialnej i niezależności ze strony Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Rosji.

Czytaj więcej

Ukraina idzie do Trybunału w Hadze. "Ataki na przedszkola i sierocińce"

Czy można było uznać, że to porozumienie sprzed 28 lat już nie obowiązuje?

Nikt tego dokumentu nie unieważnił, podobnie jak nikt jednostronnie nie unieważnił prawa międzynarodowego. Wciąż zatem obowiązują konwencje wojenne, zakazujące atakowania obiektów cywilnych i ludności cywilnej. A przecież te konwencje zawierano pod koniec XIX wieku czy na początku wieku XX. Dzisiejsza agresja przeciwko Ukrainie jest rozpętana na tak dużą skalę, gdyby nawet przyjąć kremlowską argumentację o ochronie Ługańska i Doniecka, to i tak mamy do czynienia ze zbrodnią przeciwko pokojowi.

Prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze Karim Khan zapowiedział już, że MTK może zbadać możliwe zbrodnie wojenne na Ukrainie. Sama Ukraina już złożyła skargę na Rosję do tego Trybunału. Czy w praktyce może dojść do osądzenia winnych?

Ukraina uznała właściwość tego Trybunału, ale nie uznała jej Rosja. To jednak nie przeszkadza temu, by osądzać zbrodnie wojenne, jeżeli takie są dokonywane przez Rosjan na terenie Ukrainy. Kognicja MTK dotyczy czynów uznawanych za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości na terytorium państwa, które uznało Statut rzymski, a więc w granicach właściwość MTK. Już dziś widać, że do takich zbrodni tam może dochodzić, bo bombardowane są domy mieszkalne, a pojazdy opancerzone rozjeżdżają cywilów. Ktoś wydał rozkazy, w realizacji których do takich wydarzeń doszło. I ten ktoś, nawet jeśli nie opuszczał Rosji, jeśli zechce uniknąć odpowiedzialności przez MTK, będzie musiał się mocno pilnować, by nigdy nie wjechać do kraju, który uznał jego właściwość. Jestem pewien, że śledztwa w takich sprawach zostaną podjęte i to niezależnie od wyniku działań militarnych. Osoby odpowiedzialne za zbrodnie wojenne będą ścigane międzynarodowymi listami gończymi. Jeśli wjadą do kraju uznającego właściwość Trybunału – zostaną ujęte i przed tym Trybunałem osądzone. I nawet jeśli się zaszyją gdzieś na terenie Rosji czy Białorusi – która też nie uznaje właściwości MTK – to i tak będą żyli z piętnem pariasa współczesnego świata. Prędzej czy później komuś takiemu zechce się pojechać na wczasy do Grecji, Włoch czy innego praworządnego i szanującego prawa człowieka państwa świata. Będzie musiał wtedy kombinować, by zdobyć fałszywy paszport, a i tak nie ma gwarancji, że nie zostanie rozpoznany. To wcale nie będzie dla takich ludzi komfortowe.

A czy można prowadzić przeciwko takim osobom zaoczne postępowanie i zaocznie je skazać?

Można sądzić zaocznie, choć jest to dość trudne z powodów prawnych i faktycznych. MTK nie prowadził jeszcze takich postępowań ze względu na nieabsolutny, ale jednak nakaz niesądzenia in absentia. Nakaz wynika stąd, że oskarżeni powinni składać zeznania i w ogóle uczestniczyć w swoim procesie, a z tym może być poważny problem techniczny. Jeśli sprawcy zbrodni wojennych pokonają opór sił zbrojnych Ukrainy, to zadbają o to, by zatrzeć ślady, aby utrudnić zbieranie dowodów. Jeśli jednak strona ukraińska wygra tę wojnę, to bez wątpienia zapewni materiał dowodowy do przeprowadzenia szczegółowego dochodzenia.

Dziś o dowody może być chyba nawet łatwiej niż na przykład w czasach wojen w byłej Jugosławii. Wtedy posiadanie kamery wideo było luksusem, a teraz kamerę i mikrofon ma każdy w swoim telefonie...

Oczywiście rozwój technologii utrwalania obrazu i dźwięku może być pomocny. Nie zawsze to jednak wystarcza. W różnych krajach, np. afrykańskich, gdzie zdarzały się zbrodnie wojenne, takie amatorskie nagrania nie zawsze były wystarczającym dowodem. Procesy przez MTK są zwykle bardzo rzetelne, wymagające bogatego materiału dowodowego.

Polskie władze już ogłosiły plan przyjęcia uchodźców z Ukrainy, działają punkty recepcyjne, granica jest otwarta. Jakich reguł międzynarodowych powinien przestrzegać nasz kraj, by uszanować prawa uchodźców?

Osoba, która w swoim kraju jest zagrożona działaniami wojennymi przeciwko ludności cywilnej, ma prawo uzyskać ochronę międzynarodową i pomoc w innych krajach. Nie ma wątpliwości, że w sąsiedniej Ukrainie takie zagrożenie jest, a wobec tego osoby uciekające stamtąd mogą liczyć na pomoc w Polsce. Chodzi tu nie tylko o udzielenie uchodźcom schronienia, ale też o zapewnienie warunków do normalnego funkcjonowania. A to oznacza ułatwienie w uzyskaniu miejsca zamieszkania, zameldowania tamże oraz podjęcia pracy. Jednak w praktyce wiele może zależeć nie tylko od naszych władz, ale też od nastawienia społeczeństwa i od sytuacji gospodarczej. Myślę, że Polska jest w stanie poradzić sobie z falą uchodźców. Tym bardziej że może liczyć na pomoc innych państw Unii Europejskiej w relokacji uchodźców. Należy to podkreślić, bo w przeszłości polski rząd takiej pomocy im odmawiał – nie będzie więc tu jakiejś „zemsty", a jedynie przestrzeganie prawa i danie dobrego przykładu na przyszłość.

Czytaj więcej

Ukraina pozwała Rosję do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości

Nie tak dawno do Polski próbowało się przedostać wiele osób, które w swoich krajach były prześladowane i też szukały tu ochrony międzynarodowej. Mam na myśli wydarzenia na granicy z Białorusią latem i jesienią ubiegłego roku. Czy teraz będzie inaczej?

Formalnie rzecz biorąc, sytuacja Ukraińców uciekających przed wojną i osób z krajów afrykańskich, które uciekały przed prześladowaniami w swoich krajach, jest podobna, choć w wielu przypadkach nie tożsama. W przypadku Ukraińców, którzy dziś przyjeżdżają do Polski, nasze władze starają się przestrzegać konwencji uchodźczych i przepisów UE. Co do niedawnych zdarzeń na granicy z Białorusią – najwyraźniej wtedy polski rząd, wykorzystując niechęć części społeczeństwa do imigrantów z tzw. egzotycznych krajów, uznał, że „opłaca się" łamać prawo. Tłumaczyły to swoje postępowanie tym, że – ich zdaniem – na Białorusi te osoby „nie były prześladowane", więc nie należy ich przyjmować. Ale przecież tak nie było. W wielu przypadkach osoby te były przywożone nad polską granicę przez białoruskich funkcjonariuszy, a potem już zmuszane do przedzierania się przez zasieki z drutu kolczastego na granicy. Zeznania wielu osób świadczyły wręcz o stosowaniu przemocy wobec tych osób – i to w najbardziej dolegliwym zakresie na Białorusi. Argument o „nieprześladowaniu" nie był zatem oparty na faktach tylko wymyślony. Mam nadzieję, że Ukraińcy spotkają się w Polsce tylko z dobrym traktowaniem.

Czy napływ uchodźców albo zagrożenie bliskością rosyjskich wojsk może przemawiać za wprowadzeniem w Polsce stanu wyjątkowego lub wojennego?

Wiele zależy od tego, co się wydarzy. Dotychczasowy przebieg wojny nie wskazuje na bezpośrednie zagrożenie dla Polski. Jednak wojna może oznaczać rozmaite niebezpieczeństwa, a rozwój zdarzeń nie musi być do końca kontrolowany przez żadną z walczących stron. Jeśli po drugiej stronie granicy, w bezpośrednim jej pobliżu nagromadzi się sporo wojska i sprzętu, co mogłyby Polsce zagrażać – niewykluczone,

że uzasadnione byłoby wprowadzenie stanu wojennego. Trzeba jednak zawsze pamiętać, że dodatkowe uprawnienia władz i ograniczenia wolności obywatelskich w stanach nadzwyczajnych muszą być wprowadzane rozsądnie i adekwatnie do potrzeb. Zresztą wprowadzanie takich reżimów może mieć konsekwencje społeczne, np. wywołać panikę. A tego przecież w takich poważnych sytuacjach żadna rozsądna władza nie chce. Niektórym funkcjonariuszom naszego państwa często brakuje – także w tak istotnych momentach – powagi, to znaczy poważnego podejścia do spraw. A przecież w takich sytuacjach powaga i roztropność są w cenie.

A gdyby doszło do tego, że np. część ukraińskiej armii po porażce chciałaby się wycofać na teren Polski – jak wówczas potraktować tych żołnierzy i ich uzbrojenie?

To już nie byliby uchodźcy, choć pewna forma ochrony im się należy. W takich sytuacjach, jeśli Polska zachowa neutralność wobec konfliktu, powinna tych żołnierzy rozbroić i internować. Tak samo zresztą się stało z polskimi żołnierzami, którzy w 1939 roku ewakuowali się na Litwę, na Węgry i do Rumunii. Konwencje, które wtedy regulowały te sprawy, nadal obowiązują.

Artur Nowak-Fat pracuje w Katedrze Administracji Publicznej Szkoły Głównej Handlowej.

Jest autorem książek oraz ponad 250 innych opracowań naukowych z dziedziny prawa europejskiego, a także administracji publicznej.

W latach 2013–2015 był wiceministrem spraw zagranicznych.

Rosja najpierw uznała za niepodległe samozwańcze republiki na wschodzie Ukrainy, po czym „pospieszyła im z pomocą" przeciwko „ukraińskiej agresji". Rosyjskie wojska wkroczyły na Ukrainę nie tylko na tereny w pobliżu Doniecka i Ługańska, ale na wielu innych odcinkach granicy. Jak się mają te zdarzenia do prawa międzynarodowego?

Międzynarodowe konwencje, w tym zwłaszcza Karta Narodów Zjednoczonych, nakazują pokojowo rozwiązywać spory i zakazują naruszania integralności terytorialnej poprzez zwykłe uznanie, że część jakiegoś terytorium powinna uzyskać niepodległość. Wprawdzie istnieje też prawo narodów do samostanowienia, ale w hierarchii zasad prawa międzynarodowego wyżej ulokowana jest ochrona istniejących granic. Zresztą sami Rosjanie krytycznie odnosili się do tego prawa narodów do samostanowienia, gdy w 2008 roku doszło do secesji Kosowa. W świetle ich ówczesnej argumentacji można by rozmawiać o prawie tych „republik" do odłączenia się od Ukrainy, gdyby dochodziło tam do masowego łamania praw człowieka przez władze ukraińskie i gdyby było to solidnie udowodnione. Tak oczywiście nie było, ale narracja prezydenta Rosji Władimira Putina poszła właśnie w takim kierunku: w owych republikach miało jakoby „dochodzić do ludobójstwa", a w samej Ukrainie miał „zapanować faszyzm".

Pozostało 88% artykułu
Nieruchomości
Posiadaczy starych kominków czeka kara lub wymiana. Terminy zależą od województwa
W sądzie i w urzędzie
Prawo jazdy nie do uratowania, choć kursanci zdali egzamin
Prawo karne
Przerwanie wałów w Jeleniej Górze Cieplicach. Jest stanowisko dewelopera
Prawo dla Ciebie
Pracodawcy wypłacą pracownikom wynagrodzenie za 10 dni nieobecności
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Prawo pracy
Powódź a nieobecność w pracy. Siła wyższa, przestój, czy jest wynagrodzenie