Postępowanie w sprawie przymusowego dokarmiania Mariusza Kamińskiego podczas pobytu w więzieniu zostało umorzone z przyczyn formalnych. - W sytuacji zwolnienia skazanego z zakładu karnego bezprzedmiotowe stało się procedowanie tej sprawy – uznał Sąd Apelacyjny w Lublinie. Od tego momentu coraz częściej mówi się (głównie wśród PiS) o torturach stosowanych wobec M. Kamińskiego. Czy coś jest na rzeczy?
Mówienie o torturach to nadużycie
- Nie można nadużywać pojęcia tortur w polskich więzieniach – mówi Rzeczpospolitej, prof. Brunon Hołyst. W sprawie Mariusza Kamińskiego i Maciej Wąsika, dwóch byłych szefów Centralnego Biura Antykorupcyjnego, którzy za kratami spędzili niespełna dwa tygodnie pojawiła się kwestia ich protestacyjnej głodówki w zakładzie karnym. Służba Więzienna pod nadzorem lekarza i sądu postanowiła wdrożyć przymusowe dokarmianie jednego z nich. Ale czy to są tortury? O nich mówią działacze Prawa i Sprawiedliwości, w tym prezes Jarosław Kaczyński.
Pytamy więc eksperta. - Dokarmianie nie jest żadną torturą - mówi Rz Brunon Hołyst, prof., wybitny polski krymiolog. Tortury, jak podkreśla, to jest obrażanie, lekceważenie, dręczenie — a nie leczenie. – To co się ostatnio dzieje to jest czysta propaganda – ocenia profesor Hołyst.
Kamiński i Wąsik nie byli więźniami politycznymi
A czy to byli więźniowie polityczni – bo tak ich nazywano. - Oczywiście że nie. No jak mogą to być więźniowie polityczni, skoro zostali skazani na podstawie przepisów kodeksu karnego o zaniedbanie i przekroczenie uprawnień.
– To są najgorsze przestępstwa gdzie prowokuje się dowody, gdzie stwarza się sytuacje niebezpieczne dla późniejszych ofiar – nie ma to nic wspólnego z walką z korupcją.