Ustawa, która zdaniem polityków PiS ma „zdyscyplinować" sędziów, będzie najpewniej rozpatrywana w tym tygodniu w Sejmie. To ostatnie posiedzenie w tym roku. To zaś oznacza, że bardzo szybko może trafić do Senatu. I tu zaczyna się rozgrywka.
Czytaj także: Bodnar: Poproszę OBWE o opinię ws. ustawy o sędziach
Bo chociaż Senat może tylko opóźnić o miesiąc tok prac nad ustawą, to może być istotny politycznie miesiąc. W praktyce okaże się, na ile Senat pod kontrolą opozycji zmieni polityczny kształt debaty w Polsce. A takie tezy były stawiane już na długo przed wyborami w październiku, które doprowadziły do wyboru na marszałka Tomasza Grodzkiego. – To może być intensywny miesiąc grillowania tematu. Miesiąc bliżej do majowych wyborów prezydenckich – zwraca uwagę nasz rozmówca z PO.
Wszystkie narzędzia
Zgodnie z prawem wybory prezydenckie zarządza marszałek Sejmu. Musi to zrobić między 6 stycznia a 6 lutego przyszłego roku. A to oznacza, że temat sądów będzie co najmniej wstępem do oficjalnej kampanii, jeśli tylko opozycja zdoła wykorzystać nowe możliwości, które ma do dyspozycji. Senat już w tym tygodniu, na drugim w tej kadencji posiedzeniu zajmie się na posiedzeniu 13. emeryturą i podniesieniem akcyzy, ale w kontekście ustaw sądowych te tematy nie budzą aż tak wiele emocji, chociaż to posiedzenie i tak będzie bardzo uważnie obserwowane.
Ramy procesu politycznego w Senacie dotyczącego ustawy dyscyplinującej sędziów wyznaczył już w poniedziałek marszałek Senatu. Zapowiedział, że tworzy się strategia wobec tej ustawy, a Senat wykorzysta „wszystkie narzędzia", by ją zmienić lub odrzucić. Wspomniał, że możliwe jest wysłuchanie publiczne i zaproszenie ekspertów zagranicznych. Być może Senat zwróci się do Komisji Weneckiej w tej sprawie. Brak wysłuchań publicznych przy ważnych ustrojowo sprawach był jednym z głównych zarzutów opozycji wobec PiS w poprzedniej kadencji.