Europe Ecologie Les Verts (EELV) do tej pory znaczyła niewiele. Partia ma czterech pracowników etatowych, nie zdołała wprowadzić do Zgromadzenia Narodowego ani jednego deputowanego. A mimo to w niedzielę właśnie jej kandydatom, najczęściej zupełnie nieznanym, Francuzi powierzyli rządy w kluczowych metropoliach Republiki.
– To wybór tym bardziej zaskakujący, że w wyborach lokalnych zmiany są zwykle niewielkie, głosuje się na dotychczasowych merów – mówi „Rzeczpospolitej" Edouard Lecerf, wiceszef instytutu badania opinii publicznej BVA.
Przegrana w Paryżu
Jednym z przykładów jest Marsylia, którą od 25 lat zarządzał gaullista Jean-Claude Gaudin. Ale w niedzielę jego miejsce zajął kandydat EELV Michele Rubirola wspierany przez lewicę. Bordeaux od wyzwolenia miało tylko dwóch merów, również gaullistów: do 1995 r. Jacques'a Chabana-Delmasa, a po nim Alaina Juppégo. Ale w niedzielę stolicę Akwitanii przejął reprezentant Zielonych Pierre Hurmic.
W Lyonie wywodzącemu się z EELV Grégory'emu Doucetowi merostwo musiał oddać były szef MSW i jeden z najbliższych sojuszników Emmanuela Macrona, Gerard Collomb. W ten sposób zakończył 20 lat rządów w mieście. Reprezentująca barwy Zielonych Jeanne Barseghian zdobyła nawet stolicę Alzacji Strasburg, choć miasto wydawało się w zasięgu partii prezydenta La Republique en Marche (LREM). Podobny sukces odniósł EELV w Poitiers, Tours, Besancon.
W Paryżu LREM wystawił silną kandydatkę. O merostwo stolicy walczyła Agnes Buzyn, która z polecenia prezydenta w środku pandemii zrezygnowała z teki ministra zdrowia.